Wygaszanie edukacji zacznie się w 2018 r. Do tego czasu resort zdrowia powinien opracować nowe zasady kształcenia osób, które chcą szybko zdobyć uprawnienia do pracy w aptece.
Wygaszanie edukacji zacznie się w 2018 r. Do tego czasu resort zdrowia powinien opracować nowe zasady kształcenia osób, które chcą szybko zdobyć uprawnienia do pracy w aptece.
Sposobem na obniżanie kosztów aptek stało się zatrudnianie techników farmacji zamiast magistrów. W Polsce jest ponad 15,4 tys. takich placówek, w których pracuje ponad 51 tys. osób. Co druga z nich nie ma wyższego wykształcenia. To efekt intensywnego kształcenia w zawodzie technika farmaceutycznego. W 2013 r. tej profesji uczono w 213 publicznych i niepublicznych szkołach. Na rynek pracy wypuściły one w ubiegłym roku 4797 nowych absolwentów. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że rynek pracy nasycił się już technikami farmaceutycznymi. Wskazuje, że w pierwszej połowie 2013 r. było 1617 osób bezrobotnych w tym zawodzie, a w drugiej – już 2119.
Wygaszanie kształcenia pierwotnie miało się zacząć w roku szkolnym 2015/2016. Ostatecznie stanie się to trzy lata później. Tak przesądziła nowela rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 23 grudnia 2011 r. w sprawie klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego (Dz.U. z 2012 r. poz. 7), która czeka na publikację w Dzienniku Ustaw. Wejdzie w życie 14 dni po opublikowaniu.
Przesunięcie terminu krytykuje samorząd aptekarski, który zabiega o likwidację tego zawodu, ponieważ uważa, że obniża on standardy jakości świadczenia usług w aptekach.
– Agonia tego zawodu zostanie przeciągnięta w czasie. Widać, że resort ugiął się pod naciskiem sieci aptek, które bazują na technikach farmacji, a magistrów zatrudniają tylko ze względu na wymogi prawa – komentuje Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
– Nie widzę możliwości, aby obecna liczba aptek się utrzymała, bo jest ich za dużo, więc opóźnienie wygaszania tego zawodu spowoduje, że będzie więcej bezrobotnych – dodaje.
Środowisko w tej sprawie jest jednak podzielone. Techników farmacji bronią pracodawcy.
– Przesłanka o braku zapotrzebowania na techników jest nieprawdziwa. Właściciele aptek chcą ich zatrudniać, bo jest to uzasadnione ekonomicznie – twierdzi Paweł Klimczak, prezes Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek.
Wynika to z tego, że osoby ze średnim wynagrodzeniem zarabiają o połowę mniej niż magistrowie. Przy czym ci ostatni są uprawnieni do większości czynności, które wykonuje aptekarz (z wyjątkiem wydawania leków narkotycznych i psychotropowych).
– Zawód jest potrzebny i powinien zostać utrzymany, trzeba natomiast zastanowić się nad zmianą systemu kształcenia. Dobrym rozwiązaniem byłoby umożliwienie nowym osobom, które chcą do niego wejść, odbywania studiów licencjackich – podkreśla Paweł Klimczak.
O przyszłości zawodu zdecyduje minister zdrowia. W resorcie powstała grupa robocza, która wypracuje nowe zasady podziału uprawnień między technika farmaceutycznego a magistra farmacji. Zajmie się ona także zmianami w kształceniu techników farmaceutycznych.
Etap legislacyjny
Czeka na publikację w Dzienniku Ustaw