Dwaj stażyści skierowani do tego samego urzędu, wykonujący w tych samych godzinach jednakową pracę, są w różny sposób wynagradzani. Wszystko zależy od tego, z jakiego źródła pochodzi dofinansowanie
Jak bezrobotny uczy się zawodu / Dziennik Gazeta Prawna
Bezrobotny, którego stypendium stażowe jest opłacane z Funduszu Pracy (FP), otrzyma na rękę 851,63 zł miesięcznie. Natomiast jego kolega pracujący przy sąsiednim biurku, którego staż jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) – już 997,40 zł. Różnica wynika z tego, że świadczenie tego pierwszego jest pomniejszone o 19 proc. podatku dochodowego. To unijne zaś jest wolne od takiego obciążenia. Zdaniem ekspertów ich stypendia powinny zostać ujednolicone.
Konflikt w urzędzie
Dla pośredniaków, które kierują na staże, zróżnicowanie wysokości wynagrodzeń stażystów to problem.
– Znamy takie sytuacje, że w danej dużej jednostce w jednym pokoju przebywają dwie osoby, które wykonują tę samą pracę przez tyle samo godzin, a dostają różne wynagrodzenie – mówi Anita Chmiela, zastępca głównej księgowej Powiatowego Urzędu Pracy w Proszowicach (woj. małopolskie).
Problem z tym jest zresztą w samych pośredniakach, bo również one przyjmują bezrobotnych na staże.
– Mamy dwóch stażystów w takiej sytuacji. Temu, który otrzymuje stypendium finansowane z Funduszu Pracy, jest na pewno przykro, ale nic z tym nie możemy zrobić – zaznacza Jolanta Krop, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmie.
Z tego powodu urzędy pracy, jeśli mają możliwość wyboru, zawsze w pierwszej kolejności kierują bezrobotnych na te staże, które są współfinansowane ze środków unijnych.
PUP nie są jednak odpowiedzialne za ten stan rzeczy.
– Ustawodawca tak napisał ustawę. My musimy stosować się do przepisów – podkreśla Anita Chmiela.
Nie rozumieją tego jednak sami stażyści.
– Tłumaczenie ludziom, dlaczego jedna osoba ma wyższe stypendium od innej kierowanej na taki sam staż przez ten sam urząd, to koszmar – stwierdza Janina Zając, była dyrektor PUP w Proszowicach.
Taki paradoks wynika z art. 12 pkt 1 ustawy z 27 sierpnia 2009 r. – Przepisy wprowadzające ustawę o finansach publicznych (Dz.U. nr 157, poz. 1241). Od 2010 r. poszerzyła ona katalog zwolnień podatkowych m.in. o środki otrzymywane przez uczestników projektów w ramach programu finansowanego z udziałem środków europejskich (art. 21 ust. 1 pkt 137 ustawy o PIT). W efekcie wolne od podatku są wszystkie stypendia wypłacane z EFS, także np. świadczenia dla doktorantów.
Zwolnienie to miało służyć wzrostowi zatrudnienia i integracji społecznej. Będzie też obowiązywało w nowej perspektywie finansowej 2014–2020, jeśli nie zostaną zmienione przepisy podatkowe, a na to się nie zanosi.
– Opodatkowanie tych świadczeń prowadziłoby do ograniczenia wsparcia ze środków europejskich, z którego korzystały i nadal korzystają osoby w szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy – tłumaczy Robert Stankiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Pewne jest jednak, że na taki sam przywilej nie mogą liczyć ci stażyści, których wynagrodzenia są opłacane z FP.
– Ewentualne zaniechanie poboru podatku dochodowego z tytułu dodatków stażowych wypłacanych ze środków Funduszu Pracy nie jest możliwe ze względu na obecny stan finansów publicznych – podkreśla Wiesława Dróżdż, rzecznik resortu finansów.
Traktowani nierówno
Eksperci wskazują, że przepisy ewidentnie krzywdzą tych bezrobotnych, którzy korzystają ze stażów krajowych.
– Stażystów nie powinno obchodzić to, że są wynagradzani z różnych źródeł i dlatego, wykonując tę samą pracę, otrzymują zróżnicowane wynagrodzenie. Przecież art. 183c kodeksu pracy mówi o równym wynagrodzeniu za tę samą pracę i może mieć w tym przypadku zastosowanie. Stażysta mógłby więc wystąpić z sądowym roszczeniem, że zarabia mniej od kolegi – uważa dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zwłaszcza że – jak wskazuje Karolina Kędziora, wiceprezeska Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego – na podstawie par. 8 rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 20 sierpnia 2009 r. w sprawie szczegółowych warunków odbywania stażu przez bezrobotnych (Dz.U. nr 142, poz. 160) korzystającemu z tej formy aktywizacji przysługuje prawo do równego traktowania na zasadach przewidzianych w przepisach rozdziału IIa w dziale pierwszym kodeksu pracy.
– To rozporządzenie odwołuje się do k.p., a więc można zakładać, że przepisy antydyskryminacyjne z kodeksu mają zastosowanie do stażystów. Z tego wynika, że w tym przypadku istnieje obowiązek jednakowego wynagradzania za pracę jednakową bądź porównywalną – wyjaśnia Karolina Kędziora.
Eksperci podkreślają, że bezrobotnym zależy na stałej pracy w urzędzie, więc rzadko decydują się na roszczenia sądowe. Ich zdaniem przepisy w tym zakresie powinny być jednak zmienione.
– Jestem zwolenniczką ujednolicania pensji dla osób wykonujących te same czynności – mówi Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalna Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Według niej młode osoby na początku swojej kariery nie powinny zderzać się z problemem dyskryminacji płacowej.
– Nie ma wątpliwości, że nierówne wynagradzanie stażystów w urzędach jest dyskryminujące. Pole do popisu powinny mieć tu związki zawodowe – uważa prof. Krzysztof Kiciński, wiceprzewodniczący rady Służby Cywilnej.
Jego zdaniem urzędy pracy nie powinny kierować na staże z FP i EFS do tej samej instytucji. – Takie sytuacje powodują niepotrzebne konflikty – dodaje.