W I kwartale 2021 r. lekarze wystawili mniej zwolnień niż w analogicznym okresie roku poprzedniego – wynika z najnowszych danych ZUS. To dobra wiadomość, ale na razie nie ma powodu do świętowania

– Nie da się ukryć, że epidemia COVID-19 ma ogromny wpływ na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, chodzi głównie o fundusz chorobowy. Wzrost liczby zwolnień lekarskich w tym czasie jeszcze pogłębił deficyt – mówi Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
Być może widać jednak światełko w tunelu. Z danych organu rentowego wynika bowiem, że w I kwartale br. wystawiono 6,1 mln zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy na łączną liczbę 72,1 mln dni. Ich przyczyną były choroba własna, opieka nad dzieckiem lub innym członkiem rodziny. To mniej niż w analogicznych okresie zeszłego roku – nastąpił bowiem spadek zarówno liczby dni absencji chorobowej – o 15,5 proc., jak i liczby zaświadczeń lekarskich – o 20 proc. (patrz infografika).
Podobna tendencja jest też widoczna w statystyce zwolnień z tytułu choroby własnej. I tak w I kwartale tego roku ich liczba wyniosła 5,2 mln, co w porównaniu do analogicznego okresu 2020 r. stanowi spadek o 17,1 proc., a liczba dni absencji chorobowej 61,8 mln, czyli o 13,8 proc. mniej niż rok wcześniej.
Rok temu sposobem na radzenie sobie z lękiem przed zakażeniem było korzystanie ze zwolnień lekarskich, które w tamtym czasie były brane na niespotykaną dotąd skalę. Teraz jesteśmy już oswojeni z epidemią
Eksperci wskazują, że choć w I kwartale zeszłego roku epidemia się dopiero zaczynała, liczba absencji była bardzo wysoka. – Jednym z powodów był COVID-19. Chodzi przede wszystkim o marzec 2020 r. Zapanowała wówczas ogromna niepewność. Sposobem na radzenie sobie z tą sytuacją i lękiem przed zakażaniem było korzystanie ze zwolnień lekarskich. One w tamtym czasie były brane na masową skalę, do tej pory niespotykaną. Rok później byliśmy już oswojeni z epidemią. Niektórzy przechorowali COVID-19, część osób się też zaszczepiła. To może mieć wpływ na spadek – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Lepiej w szkołach i szpitalach
Potwierdzają to też dane dotyczące poszczególnych branż. I tak w I kwartale br. zarejestrowano 0,3 mln zaświadczeń lekarskich wystawionych z tytułu choroby własnej osobom zatrudnionym w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej, na łączną liczbę 4,2 mln dni absencji chorobowej. To o 23,5 proc. mniej zwolnień i o 19,8 proc. mniejsza liczba dni niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Podobnie wygląda sytuacja pracowników edukacji. W pierwszych trzech miesiącach tego roku było 0,5 mln zwolnień z powodu choroby własnej (o 3,9 proc. mniej niż rok wcześniej), na łączną liczbę 4,5 mln dni (o 7,3 proc. mniej).
Inaczej wygląda jednak sytuacja w tych branżach, gdy porównamy miesiąc do miesiąca. W marcu 2021 r. lekarze wystawili pracownikom opieki zdrowotnej i pomocy społecznej 124,9 tys. zwolnień, a to już o 19,6 proc. więcej niż w lutym br. Jeżeli zaś chodzi o pracowników edukacji, to w marcu 2021 r. otrzymali oni 203,9 tys. zwolnień – o 15,2 proc. więcej niż w lutym br.
Skąd ten wzrost? – Wydaje mi się, że to odzwierciedla przebieg epidemii w naszym kraju. W marcu przybrała ona na sile – ocenia Łukasz Kozłowski.
– Na większą liczbę zwolnień w marcu mogła mieć wpływ nie tylko epidemia koronawirusa, ale także sezon grypowy. Zdarza się, że pacjent, który źle się czuje i ma objawy charakterystyczne dla koronawirusa, dla bezpieczeństwa jest kwalifikowany jako chory na COVID-19 – tłumaczy Sławomir Jagieła, ekspert BCC ds. ochrony zdrowia.
Takie wnioski zdają się potwierdzać ogólne statystyki. W marcu br. z tytułu COVID-19 było 123,4 tys. zwolnień wystawionych na łączną liczbę 943,5 tys. dni. W porównaniu z lutym to blisko trzykrotny wzrost. Chorobowe z tego powodu otrzymywali najczęściej mieszkańcy woj. mazowieckiego (14,9 proc. wszystkich zaświadczeń wystawionych z tego tytułu) i śląskiego (14,4 proc.). – Są to województwa z największą liczą zachorowań – wskazuje Łukasz Kozłowski.
Prezes ZUS zwraca uwagę, że w sumie w marcu 2021 r. zarejestrowano 2,5 mln zwolnień. – Oznacza to, że rekord z marca zeszłego roku nie został pobity. Wówczas było ich ponad 3 mln – podkreśla.
Zdrowie psychiczne nadal szwankuje
W I kw. 2021 r. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego wzrosła także – o 2,4 pkt proc. – liczba dni absencji spowodowanej zaburzenia psychicznymi (patrz infografika). To kontynuacja tendencji zaobserwowanej w zeszłym roku – o tym, że skokowo wzrosła wówczas liczba zwolnień z tego powodu, już informowaliśmy (DGP nr 72/2021, Depresja pandemiczna. Jak wirus namieszał w głowie).
– Dane dotyczące zwolnień lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych mogą być niedoszacowane. Trudno jest bowiem obecnie dostać się do lekarza psychiatry, w związku z tym większość zwolnień wystawiają lekarze POZ i prawdopodobnie mogą oni unikać rozpoznań związanych z zaburzeniami psychicznymi – mówi Sławomir Makowski, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów (OZZP).
A sytuacja związana z epidemią COVID-19 ma wpływ na pogorszenie kondycji psychicznej. – Przyczynami są niepewność dotycząca sytuacji zawodowej, utrata pracy lub problemy w biznesie. Powodem jest też nasilenie problemów osobistych w rodzinie i związku. Ludzie mają ograniczone możliwości odreagowania problemów z powodu obostrzeń. To wszystko negatywnie oddziałuje na psychikę – zauważa ekspert. ©℗
Jak chorowaliśmy w I kwartale 2021 r.