W miejscu pracy mają być szczepieni nie tylko etatowcy, ale także np. zleceniobiorcy, samozatrudnieni, podwykonawcy. Nie będą obowiązywać limity wieku

Podawanie szczepionek w zakładach może ruszyć od połowy maja. Firmy będą musiały zebrać co najmniej 500 chętnych, ale mogą zgłaszać też zatrudnionych z sąsiednich przedsiębiorstw (jeśli się porozumieją). Preparat mogą otrzymać nie tylko zatrudnieni (bez względu na rodzaj umowy), ale też współpracownicy związani z działalnością przedsiębiorstwa. Nie jest jeszcze przesądzone, czy możliwe będzie zgłaszanie i zaszczepienie członków rodzin pracowników. Takie rozwiązania zostały przedstawione wczoraj w trakcie wspólnej konferencji Jarosława Gowina, wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii, oraz Macieja Wituckiego, prezydenta Konfederacji Lewiatan.
– Zależy nam na tym, aby szczepienia w firmach były przeprowadzane maksymalnie bezpiecznie, ale jednocześnie maksymalnie szybko i na liberalnych zasadach – podkreślił wicepremier.
Zapowiedział, że konsultacje z pracodawcami będą kontynuowane. – Mam nadzieję, że do końca tygodnia wypracujemy zasady, które będą akceptowalne dla rządu, w tym resortu zdrowia, oraz biznesu – dodał.
We wczorajszych rozmowach z przedstawicielami biznesu uczestniczył też Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Podkreślił, że cały proces szczepień w firmach zależy od dostępności preparatów. – Jeśli producenci wywiążą się ze swoich deklaracji, to w maju lub na przełomie maja i czerwca ruszą szczepienia w zakładach – dodał szef KPRM.
Kto uprawniony?
Z przedstawionych wstępnych ustaleń wynika, że szczepienia będzie mogła przeprowadzać firma, która zbierze 500 chętnych, w tym np. etatowców, pracujących na umowach cywilnoprawnych, samozatrudnionych. Jeśli sama nie będzie miała odpowiedniej liczby osób, może porozumieć się z innymi („sąsiadującymi”) przedsiębiorcami i zgłosić także ich pracowników. Takie łączenie ma ułatwić logistycznie cały proces i zapewnić możliwość zgłoszeń także tym podmiotom, które miałyby problem z samodzielnym zebraniem większej grupy chętnych do przyjęcia preparatów.
– Cieszy nas, że będzie to akcja o szerokiej skali. W przypadku szczepień w zakładzie pracy ma nie być ograniczeń co do roczników/wieku. Z wstępnych deklaracji wynika też, że pracodawca będzie mógł zgłosić osoby nie tylko formalnie zatrudnione w konkretnym przedsiębiorstwie, ale z całego „ekosystemu”, w którym działa, czyli np. także podwykonawców, pracowników zewnętrznych i zagranicznych, oczywiście jeśli pobyt tych ostatnich jest legalny. To daje szanse na masowość całego procesu – podkreślił Maciej Witucki.
W praktyce oznacza to, że do szczepienia w zakładzie będzie można się zgłaszać bez względu na wiek (nie będą tu obowiązywać zasady z powszechnego systemu, czyli dopuszczania według rocznika) i bez względu na rodzaj umowy/współpracy z firmą, która przeprowadzi cały proces (nie będzie wymogu formalnego zatrudnienia w tej konkretnej jednostce, spółce, osobie prawnej, która wystąpi o szczepionki).
– Jednym z dylematów do rozstrzygnięcia jest to, czy szczepienia w firmach mają objąć też członków rodzin pracowników. To jedno z częstszych pytań ze strony pracodawców. Sądzę, że dojdziemy do uzgodnień w tej sprawie najpóźniej w najbliższych dwóch tygodniach – podkreślił wicepremier Gowin.
Jak przeprowadzić?
Pracodawca, który chciałby uruchomić punkt szczepień, będzie musiał zawrzeć umowę z podmiotem medycznym uprawnionym do prowadzenia takiej działalności.
– Strona rządowa doprecyzowała, że może być to firma medyczna, ale też np. ratownik medyczny, bo pojedyncza osoba, która ma odpowiednie uprawnienia, będzie miała dostęp do systemu dotyczącego szczepień. Firmy będą zajmować się wyłącznie logistyką i dostępem pracowników – wskazał Maciej Witucki.
Ma to istotne znaczenie z punktu widzenia odpowiedzialności za przeprowadzenie całego procesu. Firma ma jedynie oceniać, czy zbierze 500 chętnych do przyjęcia preparatu. Tylko podmiot uprawniony (medyczny) będzie miał dostęp do systemów informatycznych związanych ze szczepieniami. Szczegółowe zasady, w tym projekt procedury szczepień, mają być gotowe do końca tygodnia.
– Skonsultujemy je z Radą Przedsiębiorczości, która skupia największe organizacje pracodawców – podkreśla wicepremier Gowin.
Przy okazji wskazał, że jest zwolennikiem wprowadzenia certyfikatów dla zaszczepionych, dzięki któremu mieliby oni dostęp do usług, których działalność jest obecnie ograniczona (np. hotelarskich, gastronomicznych).
– Chodzi tu o przyszłość polskiej gospodarki i tysięcy polskich firm, często rodzinnych – dodał.
W trakcie konferencji padło pytanie o wprowadzenie systemu odszkodowań za skutki uboczne szczepień. Wicepremier podkreślił, że rząd analizuje tę sprawę i nie podjęto jeszcze w tej kwestii decyzji.
Szczepienia przeciwko COVID