W ramach ożywiania gospodarki po pandemii UE chce poprawiać warunki pracy. Mają temu służyć kolejne projekty dyrektyw. Działania Brukseli kontestują pracodawcy

Wspólnotowa płaca minimalna, prawo do „odłączenia się” po godzinach pracy, likwidacja luki płacowej – to tylko przykładowe rozwiązania z zakresu zatrudnienia i polityki społecznej, których wdrożenie (w ostatnich miesiącach) zapowiedziała UE. A to nie koniec zmian, bo zgodnie z ambitnym planem Brukseli do 2030 r. co najmniej 78 proc. obywateli Unii w wieku 20–64 ma mieć zatrudnienie, a liczba tych zagrożonych ubóstwem ma zmniejszyć się o 15 mln.
Zadowolone mogą być związki zawodowe, ale socjalne inicjatywy budzą coraz większe obawy po stronie firm. W ubiegłym miesiącu organizacje pracodawców z siedmiu krajów członkowskich (w tym Polski) wystosowały list otwarty do Komisji Europejskiej, w którym sprzeciwiły się harmonizowaniu polityki społecznej na poziomie UE. Okazją do kolejnych rozmów w tej sprawie będzie szczyt wspólnotowy w Porto (7–8 maja br.). Zrzeszenia pracodawców już zapowiadają, że będą zadawać pytania o granice prawodawstwa UE w zakresie polityki społecznej i sprawdzać, czy państwa członkowskie chcą „dążyć do unii socjalnej”. Bez względu na ostateczny kształt działań Brukseli prospołeczne zmiany w sferze zatrudnienia i tak zostaną wprowadzone w Polsce. Zapowiada je bowiem też rząd m.in. w ramach Nowego Ładu oraz Krajowego Planu Odbudowy.
Wzmożona aktywność
W ostatnim czasie UE przedstawiła trzy propozycje dyrektyw, które mają istotne znaczenie dla prawa i rynku pracy oraz zabezpieczenia społecznego. Pierwsza dotyczy wprowadzenia unijnej płacy minimalnej i promowania układów zbiorowych (w praktyce ta pierwsza ma być powiązana z przeciętną płacą w danym kraju lub medianą). Kolejne projekty mają dotyczyć pracy zdalnej i wprowadzenia prawa do odłączenia się po godzinach (np. nieodbierania telefonów, e-maili od szefa itp.) oraz zapewnienia równości płac bez względu na płeć. W drugiej połowie roku mają też rozpocząć się prace nad możliwością uregulowania pracy za pośrednictwem platform internetowych (typu np. Uber – zarobkujący w ten sposób mają zyskać ochronę). Zgłaszane będą też zapewne kolejne projekty. Sugeruje to przedstawiony w ubiegłym miesiącu przez KE „Plan działania na rzecz Europejskiego filaru praw socjalnych”. Wynika z niego m.in., że do 2030 r. 60 proc. dorosłych Europejczyków ma w każdym roku uczestniczyć w szkoleniu (w praktyce oznacza to, że najprawdopodobniej kolejna inicjatywa legislacyjna KE z zakresu zatrudnienia będzie dotyczyć dokształcania). To właśnie ten plan i zapowiedź wdrażania filaru praw socjalnych wzbudziła szczególne obawy zatrudniających. We wspomnianym liście do KE przypomnieli, że przyjęty w 2017 r. filar miał mieć charakter niewiążącej strategii zawierającej cele w zakresie polityki społecznej, które powinny osiągać kraje UE (zbiór „miękkich” rekomendacji). W praktyce stał się jednak podstawą do opracowywania kolejnych dyrektyw.
– Unia powinna dążyć do Europy socjalnej, w której państwa członkowskie otrzymują odpowiednie wsparcie w celu zapewnienia przyzwoitych standardów społecznych i wzrostu gospodarczego. Ważne jest jednak, abyśmy zachowali właściwą równowagę pomiędzy kompetencjami krajowymi i unijnymi – wskazuje Kinga Grafa, dyrektorka biura Konfederacji Lewiatan w Brukseli (ta polska organizacja podpisała wspólny list).
Z propozycjami UE w pewnym zakresie pokrywają się też zmiany zapowiadane przez rząd. W ramach Nowego Ładu i KPO mają być opracowane m.in. przepisy dotyczące stosowania pracy zdalnej i walki z nierównością płacową ze względu na płeć (wprowadzane mają być jednak także inne zmiany, m.in. w zakresie oskładkowania umów cywilnoprawnych i obniżenia klina podatkowego).
Dobry czas
W jaki sposób tę społeczną ofensywę oceniają partnerzy społeczni? – Trzeba pamiętać, że poszczególne państwa członkowskie różnią się pod kątem poziomu zamożności, prowadzonej polityki społecznej oraz prawa i rynku pracy. Sądzę, że możliwe jest wypracowanie w tym względzie jedynie ogólnych standardów. Widoczne jest to, że UE chce zwrócić uwagę na nowe zjawiska, np. pracę zdalną lub za pośrednictwem platform internetowych – wskazuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Podkreśla, że konieczne jest zapewnienie równowagi w tym względzie. – Wymuszanie konkretnych zmian nie jest pożądane, zwłaszcza jeśli dotychczasowe krajowe praktyki się sprawdzają. Jeśli modyfikacje miałby dodatkowo wiązać się z obciążeniami dla firm, to należałoby z nimi zaczekać do momentu powrotu do normalności po kryzysie wywołanym pandemią. Zbyt radykalne reformy mogłyby zaburzyć proces odbudowy gospodarki – dodaje.
Eksperci podkreślają też oczywiście pozytywne skutki proponowanych zmian. – Wydaje się, że to skupienie uwagi na kwestiach społecznych nie jest przypadkowe. Być może uznano, że ten moment kryzysowy umożliwia „nowe otwarcie”, odbudowę i wzmocnienie nie tylko gospodarki, ale sfery społecznej. Skoro UE wygospodarowała ogromne środki na pomoc przedsiębiorstwom, to może oczekiwać nie tylko utrzymania miejsc pracy – co było celem nadrzędnym – ale też poprawy warunków zatrudnienia. Pamiętajmy, że kryzys najmocniej uderza w najsłabszych – wskazuje dr Jakub Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert NSZZ „Solidarność”. Wskazuje, że oczywiście prowokuje to pytania o zakres dziedzin, które normuje się na poziomie UE. – Państwa członkowskie mają wybór: albo same starają się wprowadzać rozwiązania wspierające rynek pracy i zabezpieczenie społeczne, albo czekają na wdrożenie projektów UE, aby uniknąć późniejszej konieczności dostosowania prawa. Moim zdaniem takie oczekiwanie w trudnej sytuacji nie jest racjonalne, zwłaszcza że to państwo członkowskie może prawidłowo ocenić, jakie rozwiązania są dla niego najbardziej potrzebne – podsumowuje Jakub Szmit. ©℗
Społeczne i pracownicze plany Unii Europejskiej