Przed wstąpieniem do Unii Europejskiej za chlebem wyruszali głównie mieszkańcy wsi. Po otwarciu granic trend się odwrócił. Za granicę wyjeżdża najwięcej mieszkańców Tarnowa, Zabrza i Białegostoku.

Co najmniej rok przebywa za granicą 1,6 mln Polaków – wykazał spis powszechny z 2011 r. Wśród nich ponad milion to mieszkańcy miast. Ze wsi wyjechało prawie dwa razy mniej osób (ponad pół miliona). – Jest odwrotnie niż przed 2004 r., czyli przed wstąpieniem naszego kraju do Unii Europejskiej – komentuje dr Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjazdy za granicę się zdemokratyzowały.

– Wiążą się z nimi mniejsze niż dawniej koszty. Minimalne jest również ryzyko związane z emigracją – dodaje Kaczmarczyk. W razie niepowodzenia można szybko wrócić do Polski.

Przed upadkiem komunizmu i przed wstąpieniem do UE dominowały dalekie wyjazdy. Najważniejszym kierunkiem były Stany Zjednoczone. Do Ameryki jeździli głównie mieszkańcy wsi korzystający z powiązań rodzinnych ze starą emigracją. Skutkiem tego, że dziś emigrują głównie miasta, jest lepsze wykształcenie Polaków przebywających za granicą – komentuje Kaczmarczyk.

Dlaczego wieś nie dominuje przy wyjazdach? Między innymi z powodu awansu finansowego, jaki wynika z objęcia jej unijną wspólną polityką rolną. – Dopłaty bezpośrednie poprawiły poziom życia rolników – twierdzi prof. Wojciech Łukowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Znika pogląd o beznadziejnym losie mieszkańca wsi i równocześnie motywacja do wyjazdów zarobkowych za granicę. Unia Europejska wymusiła też specjalizację wielu gospodarstw rolnych. Produkcja w nich wymaga ciągłej obecności właścicieli gospodarstw (np. na farmach mlecznych).

Emigracja miast to też po części efekt statystyczny (są one liczniejsze, mieszka w nich więcej Polaków niż na wsi – ponad 60 proc.).

Na czele listy miast, z których wyemigrowało najwięcej osób w stosunku do liczby mieszkańców, jest Tarnów (opuściło je aż 7,5 proc. ludności). – To przede wszystkim efekt bankructwa dużych zakładów w regionie – ocenia dr Anna Gądek z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie. Dodaje, że miasto opiera się obecnie na Azotach (choć sam zarząd firmy znajduje się już poza Tarnowem).

Jak podkreśla, w mieście utrzymuje się wysokie bezrobocie, a perspektywy nie są optymistyczne. – Trzeba pamiętać też o tym, że ten rejon był zawsze związany z dużą emigracją. Wcześniej przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, a teraz do krajów Unii Europejskiej – dodaje dr Gądek. Jak mówi, wśród mieszkańców nie ma obaw przed wyjazdem za granicę. Są doświadczeni emigracją. Według Anny Gądek praktycznie każda rodzina miała lub ma kogoś za granicą. Efektem jest wymieranie miasta.

Na drugim miejscu jest Zabrze, z którego wyemigrowało ponad 7 proc. mieszkańców. – Tu również o wyjazdach przesądziła trudna sytuacja na rynku pracy – twierdzi dr Agata Zygmunt z Uniwersytetu Śląskiego. Trzecie miejsce zajmuje Białystok.

– Wyjazdy za pracą są próbą sprawdzenia się. Dzięki internetowi minimalizowane są skutki rozluźnienia więzi z rodziną – uważa prof. Jan Poleszczuk z Uniwersytetu w Białymstoku. Jego zdaniem współczesna emigracja nie wynika tylko z desperacji. – Mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej. Wyjazdy jednych ośmielają kolejnych do podjęcia podobnej decyzji – komentuje Poleszczuk.