Choć 1 marca minęły cztery lata od utworzenia Krajowej Administracji Skarbowej powstałej z połączenia urzędów skarbowych, urzędów kontroli skarbowej oraz Służby Celnej i mającej skonsolidować administrację skarbową i celną, wewnątrz organizacji nadal toczy się spór dotyczący rzekomo pogłębiających się „nierówności płacowych oraz różnic w uprawnieniach pomiędzy cywilnymi a mundurowymi pracownikami urzędów”.

To stwierdzenie – pochodzące z artykułu „Urzędnik w mundurze wciąż zarabia więcej” zamieszczonego w DGP z 25 lutego 2021 r. – doskonale obrazuje albo brak zrozumienia problematyki służby, albo niechęć związkowców reprezentujących pracowników służby cywilnej do funkcjonariuszy. Przedstawione w artykule tezy o ogromnych dysproporcjach w wynagrodzeniach służby cywilnej i służby celno-skarbowej nie dość, że są odległe od prawdy, to podsycają wzajemną wrogość dwóch grup zawodowych z wielkim trudem łączonych w KAS.
Niezaprzeczalne jest, że przed konsolidacją wynagrodzenia w urzędach skarbowych były niskie, ale kilkuetapowe podwyżki wprowadzane od 2017 r. znacząco zmieniły sytuację finansową urzędników. Najlepiej świadczą o tym dane uzyskane od dyrektorów izb administracji skarbowych przekazane w trybie informacji publicznej. Wynika z nich, że w każdej z izb średnie wynagrodzenie zasadnicze członka korpusu służby cywilnej jest kilkaset złotych wyższe niż celnika. Ponadto na wakujące stanowisko cywilne przeznacza się ponad 3,7 tys. zł, a na stanowisko funkcjonariusza Służby Celno-Skarbowej jedynie niewiele ponad 3,3 tys. zł.
Oczywiście mam świadomość, że celnicy mają różnego rodzaju dodatki. Nie są ich pozbawieni również pracownicy cywilni, ale niektóre z nich – np. za posiadany stopień służbowy, pełnienie służby w szczególnych warunkach, porze nocnej, opiekę nad psem służbowym – są przyznawane tylko funkcjonariuszom.
Dlatego uproszczeniem jest porównanie obu grup zawodowych przez pryzmat wykonywania zadań takich jak pójście na wspólną kontrolę do firmy. Jeśli koledzy ze służby cywilnej uważają, że aby zwiększyć zarobki, wystarczy założyć mundur, to nie wiem, czemu jest tak niewielu chętnych. Czyżby perspektywa służby na granicy w Dorohusku czy Hrebennem była mało zachęcająca, a może mało pociągające są pomówienia funkcjonariuszy przez podróżnych o łapownictwo i wieloletnie batalie o udowodnienie niewinności?
Funkcjonariusz to nie urzędnik zza biurka. On pełni służbę, w którą wpisany jest obowiązek wyjątkowego i szczególnego poświęcenia – często z narażeniem życia i zdrowia – wynikający z roty złożonego ślubowania, dyspozycyjność i podporządkowanie, liczne ograniczenia praw konstytucyjnych, np. zakaz członkostwa w partii politycznej, prowadzenia działalności gospodarczej i strajkowania, obowiązek informowania przełożonych o zagranicznych wyjazdach czy choćby brak swobody w podejmowaniu dodatkowego zatrudnienia. Wyższe wymagania stawiane funkcjonariuszom Służby Celno-Skarbowej (chociażby przy przyjęciu służby) powinny iść w parze z ich uprzywilejowaną pozycją społeczną. Nie dość, że tak nie jest, to wciąż musimy odpierać zarzuty, że zarabiamy za dużo albo mamy zbyt liczne przywileje. ©℗
Not. AR