Z danych resortu zdrowia wynika, że uproszczenie zasad zatrudniania nie zachęciło lekarzy cudzoziemców do pracy w Polsce. Eksperci wskazują, że taka tendencja była do przewidzenia.

Przypomnijmy, na podstawie ustawy z 28 października 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 (Dz.U. poz. 2113) oraz ustawy z 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych (Dz.U. poz. 2401) poprzez zniesienie obowiązku nostryfikacji dyplomów polski rynek pracy zawodów medycznych – lekarzy, pielęgniarek, położnych oraz ratowników medycznych – został otwarty na osoby, które zdobyły wykształcenie poza UE.
Z danych udostępnionych nam przez resort zdrowia wynika, że do tej pory wpłynęło: 122 wnioski o wyrażenie zgody na wykonywanie w Polsce zawodu lekarza lub lekarza dentysty, 16 wniosków pielęgniarek lub położnych i dwa wnioski ratowników medycznych. Na razie w 10 przypadkach postępowanie zakończyło się wydaniem decyzji pozytywnej.
Jak informuje ministerstwo, większość wniosków aktualnie oczekuje na uzupełnienie lub ich opiniowaniem zajmują się konsultanci krajowi. – Dlatego w najbliższym czasie należy się spodziewać wzrostu dynamiki wydawanych przez ministra zdrowia decyzji – zapowiada resort.
Eksperci nie są zaskoczeni stosunkowo małą liczbą. Marcin Jasianek, prezes Centrum Obsługi Cudzoziemców, wskazuje, że jednym z głównych powodów jest to, że nowe regulacje nie przystają do całości systemu prawnego. – Proszę zwrócić uwagę, że lekarze w Polsce w większości pracują w szpitalach na kontraktach, a rzadkością jest praca tylko w szpitalu, zwykle przyjmują również w jednostkach prywatnych. W obu tych sytuacjach lekarz ma obowiązek założyć jednoosobową działalność gospodarczą lub każdorazowo uzyskać czasochłonne zezwolenia na pracę. Tymczasem cudzoziemiec może założyć jednoosobową działalność gospodarczą dopiero wtedy, gdy uzyska status rezydenta długoterminowego UE. Zaś żeby go uzyskać, musi przebywać na terytorium Polski pięć lat, z czego trzy na podstawie pobytu czasowego. A ograniczone prawo wykonywania zawodu wynikające z ustaw znoszących nostryfikację ma trwać właśnie przez pięć lat – tłumaczy ekspert.
Na to nakłada się specyfika rekrutacji osób o wysokich kwalifikacjach. – Jeszcze przed pandemią spotykaliśmy się z przypadkami, w których legalizacja pobytu i pracy cudzoziemców wykonujących zawody medyczne była prowadzona wadliwie. Z zasady jest to bowiem skomplikowany proces, w którym o błędy nietrudno – podkreśla Marcin Jasianek. Jego zdaniem powinien być on w całości prowadzony przez profesjonalny podmiot, który zajmie się wyborem odpowiedniego kandydata (bo zna realia rynku pracy danego kraju oraz najskuteczniejsze kanały informacyjne), zalegalizuje jego pobyt, a potem pracę. – Niestety w trakcie pandemii szpitale prawdopodobnie nie mają na to ani czasu, ani środków, ani odpowiedniej kadry – kończy ekspert.