Zła organizacja placówki, brak procedur, a nierzadko także brak empatii ze strony personelu – to niektóre z wniosków NIK po kontroli dotyczącej opieki nad pacjentkami, które poroniły lub urodziły martwe dziecko

Najwyższa Izba Kontroli uznała, że często opieka nad kobietami doświadczającymi tych szczególnych sytuacji ograniczała się do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, nie zapewniała natomiast szerszego wsparcia zagwarantowanego obowiązującymi przepisami. Wskazała, że wiele szpitali nie przestrzega obowiązujących uregulowań (zawartych przede wszystkim w rozporządzeniu z 16 sierpnia 2018 r. w sprawie standardów opieki okołoporodowej; Dz.U. z 2018 r. poz. 1756), a ich szefostwo nie dostrzega specyfiki pracy z takimi pacjentkami. Personel medyczny często nie potrafi z nimi rozmawiać, nie ma bowiem zapewnionych odpowiednich szkoleń i porad, choć praca w tak trudnych emocjonalnie warunkach wymaga dodatkowego wsparcia.
W efekcie zdarza się, że kobiety po stracie dziecka przebywają w jednej sali z kobietami będącymi w ciąży lub połogu po narodzinach zdrowego dziecka. W żadnym ze skontrolowanych szpitali nie było osobnego pomieszczenia przeznaczonego do pożegnań ze zmarłym dzieckiem. Nie wszystkie pacjentki miały możliwość skorzystania z konsultacji psychologa. W trzech skontrolowanych szpitalach w ogóle nie udzielano takich porad, a tylko w jednym z takiej pomocy skorzystało 85 proc. pacjentek. Problemem jest to, że wymóg zatrudnienia psychologa dotyczy tylko oddziałów ginekologiczno-położniczych o trzecim poziomie referencyjności, czyli tych największych, które przyjmują najcięższe przypadki. Jednak i na nich nie zawsze był psycholog. Przeprowadzona w trakcie kontroli anonimowa ankieta wśród pacjentek pokazała, że blisko 35 proc. z nich nie miało możliwość skorzystania z tej formy pomocy.
Jednak nie tylko brak psychologów jest problemem – w wielu szpitalach (ok. 70 proc.) na oddziałach ginekologiczno-położniczych brakuje również odpowiedniej do potrzeb liczby lekarzy. Zdarzają się przypadki powierzania samodzielnych dyżurów lekarzom, którzy nie mieli wymaganej specjalizacji, niezapewniania im co najmniej 11 godzin odpoczynku, świadczenia pracy jednocześnie w poradni i na oddziale. W większości skontrolowanych szpitali (68 proc.) lekarze pracowali nieprzerwanie przez ponad 24 godziny, 48 godzin, w niektórych przypadkach – nawet 88 godzin. A to, w ocenie kontrolerów, przekłada się na jakość opieki.
NIK ma również zastrzeżenia do postępowania ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i płodami po poronieniach. Proces ten jest nierzetelnie dokumentowany, brakuje jednolitych procedur. W konsekwencji, w pięciu szpitalach zwłoki przechowywano przez długi czas – w skrajnym przypadku sześć lat.
Kontrola objęła 37 szpitali z siedmiu województw.