Przymusowe świadczenie pracy za granicą z uwagi na pandemię nie powinno wpływać na obowiązki podatkowe – rekomenduje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

Takie stanowisko zajęła w opublikowanych w ubiegłym tygodniu zaktualizowanych wskazówkach dotyczących zasad opodatkowania w czasie epidemii COVID-19. Pierwszy raz przedstawiła takie niewiążące rekomendacje 3 kwietnia 2020 r. Opisaliśmy je szczegółowo w DGP nr 70/2020 „OECD: kwarantanna zasadniczo nie wpływa na podatek”.
Od tego czasu wiele państw wydało już własne wskazówki bądź zawarło dwustronne porozumienia dotyczące zasad opodatkowania pracowników zdalnych.
Polska zawarła na początku grudnia 2020 r. tylko jedno takie porozumienie – z Niemcami. Nie wydała krajowych wskazówek. Zdaniem ekspertów to błąd.
– Wytyczne OECD nie stanowią źródła prawa, a więc w interesie polskich przedsiębiorców i ich pracowników byłoby, aby fiskus jak najszybciej wyjaśnił, jak należy interpretować postanowienia umów o unikaniu podwójnego opodatkowania w sytuacjach wymuszonych przez pandemię – komentuje Rafał Sidorowicz, doradca podatkowy i menedżer w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.
Podkreśla, że problem w rozliczeniu za 2020 r. mogą mieć nie tylko pracownicy wykonujący pracę zdalną za granicą, lecz także oddelegowani, którzy z uwagi na sytuację epidemiczną wrócili do kraju przed upływem 183 dni.
Długość pobytu
Dlaczego termin 183 dni jest tak istotny? Zgodnie z art. 3 ust. 1a ustawy o PIT polskim rezydentem podatkowym jest osoba, która przebywa w naszym kraju powyżej 183 dni albo posiada na terytorium naszego kraju centrum interesów osobistych lub gospodarczych (ośrodek interesów życiowych). Wystarczy spełnić jeden z tych warunków, by polski fiskus mógł domagać się zapłaty podatku dochodowego w naszym kraju.
Podobne reguły stosują inne państwa za granicą.
Obecnie, w czasie pandemii, szczególnie często może dojść do sytuacji, w której osoba pracująca w jednym kraju świadczy pracę zdalną z terytorium innego kraju. Przyczyną są restrykcje sanitarne i obowiązek kwarantanny po przekroczeniu granicy.
Brak jednoznacznego stanowiska Polski w tej kwestii może – zdaniem ekspertów – powodować kłopoty przy rozliczeniach za 2020 r.
Sebastian Kałuża, doradca podatkowy i ekspert w zespole ds. PIT w KPMG w Polsce, podaje przykład pracownika, który przed pandemią wykonywał swoje obowiązki w Czechach na podstawie tamtejszej umowy o pracę, ale po wybuchu epidemii wrócił do Polski i stąd przez pozostałą część 2020 r. wykonywał pracę zdalną.
– Zakładając, że będzie on podlegał opodatkowaniu w Polsce jako osoba wykonująca tu pracę na podstawie zagranicznej umowy o pracę, byłby on zobowiązany do samodzielnych wpłat zaliczek na PIT oraz złożenia zeznania podatkowego za 2020 r. – wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tych obowiązków.
Rezydencja podatkowa
OECD wyjaśniła, jak w takich sytuacjach jej zdaniem powinien zachować się krajowy fiskus. Treść zaktualizowanych wskazówek jest podobna do opublikowanych w kwietniu 2020 r.
Nie zmieniło się więc podejście, zgodnie z którym rządowe restrykcje wywołane pandemią nie powinny powodować zmiany rezydencji podatkowej. Chodzi o wspomniane sytuacje, gdy z uwagi na antywirusowe obostrzenia pobyt danego pracownika za granicą przedłuży się ponad 183 dni, a więc drugie państwo mogłoby uznać go za swojego rezydenta podatkowego.
OECD rekomenduje, by taki przymusowy pobyt za granicą nie wliczał się do terminu 183 dni.
Takie podejście oficjalnie przyjęły już m.in. Grecja, Finlandia czy Francja.
– OECD porównała tę sytuację do okresu choroby, która uniemożliwiła wyjazd z danego państwa. Dni tej choroby nie są wliczane do terminu 183 dni – tłumaczy Joanna Narkiewicz-Tarłowska, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego w PwC. Ekspertka zwraca uwagę, że podobny skutek niosą dwustronne umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, bo przedłużony pobyt z powodu koronawirusa zasadniczo również nie doprowadziłby do zmiany rezydencji. W praktyce bowiem pracownik czasowo przebywający za granicą raczej nie będzie tam mieć „ogniska domowego” czy ścisłych powiązań osobistych i gospodarczych.
– Inaczej byłoby jednak, gdyby pracownik pozostał za granicą po zakończeniu restrykcji. Wtedy można by mówić o zmianie rezydencji podatkowej – podkreśla Joanna Narkiewicz-Tarłowska.
Rządowe dopłaty
Ze wskazówek OECD wynika, że ewentualne dopłaty do pensji, świadczenia postojowe itp. dochody powinny być opodatkowane w kraju, w którym pracownik wykonywałby pracę, gdyby nie pandemia.
– To też może okazać się kwestią sporną, jeżeli Polska nie wyda własnych wskazówek w tym zakresie albo nie będzie to wynikać z dwustronnych umów międzynarodowych o opodatkowaniu pracy zdalnej w dobie epidemii – dodaje Joanna Narkiewicz-Tarłowska.
Umowy bilateralne
OECD odniosła się również do zawartych przez poszczególne państwa dwustronnych umów, które uregulowały opodatkowanie pracy zdalnej. Z niektórych z nich wynika np., że pensja otrzymywana przez pracownika będzie opodatkowana wyłącznie w kraju rezydencji, zakładając, że za granicą pracowałby on do 6 tygodni.
W innych umowach praca zdalna wymuszona przez COVID-19 jest wliczana do okresu pracy w danym państwie (i powstania tam obowiązków podatkowych). Jeszcze inne umowy stwierdzają, że takie sytuacje jak obecna można porównać do „siły wyższej”, a więc nie ma mowy o obowiązku rozliczenia za granicą.
– W jedynej zawartej do tej pory przez Polskę umowie z Niemcami wprowadzono fikcję prawną, zgodnie z którą praca zdalna za granicą na rzecz pracodawcy z drugiego państwa jest wykonywana w kraju, w którym pracownik wykonywałby ją, gdyby nie podjęto działań antykryzysowych – wyjaśnia Sebastian Kałuża.
Jego zdaniem dobrze byłoby, aby nasz kraj zawarł jak najszybciej więcej umów podobnych do tej z Niemcami. – Takie działania byłyby szczególnie wskazane wobec państw, w których pracuje duża liczba naszych rodaków, np. Wielka Brytania, Holandia, Francja – podkreśla ekspert KPMG w Polsce.
Bez zagranicznego zakładu
OECD wypowiedziała się nie tylko w kwestii rezydencji osób fizycznych pracujących zdalnie, ale też co do ewentualnego powstania w związku z tym tzw. zagranicznego zakładu. Czasowa praca zdalna w innym państwie mogłaby oznaczać, że dojdzie tam do powstania stałej placówki, a to oznaczałoby, że pracodawca musiałby rozliczyć się z podatku za granicą od części dochodów przedsiębiorstwa.
OECD uspokoiła jednak, że tymczasowa praca zdalna w innym kraju zasadniczo nie wpłynie na powstanie tam zakładu podatkowego. Najczęściej bowiem jest ona wymuszona rządowymi restrykcjami, nie można więc uznać, że wynika z woli pracodawcy.
– Inaczej mogłoby być, gdyby pracownik po zniesieniu restrykcji związanych z COVID-19 nadal wykonywał pracę zdalną za granicą – mówi Sebastian Kałuża.
Zagraniczny zakład nie powstanie też, jeśli pracownik zdalny zajmie się zawieraniem umów na rzecz swojego pracodawcy, bo zdaniem OECD nie można go w takiej sytuacji potraktować jako tzw. zależnego agenta. Wyjątkiem są sytuacje, gdy pracownik działał w ten sposób jeszcze przed pandemią bądź będzie zawierał umowy handlowe na rzecz pracodawcy po jej wygaśnięciu. Potwierdzają to wskazówki z Kanady, Austrii, Niemiec i Irlandii.
Kosztowne przestoje budowlane
Częściej natomiast może dojść do powstania zagranicznego zakładu w sektorze budowlanym. Zgodnie z art. 5 ust. 3 Modelowej Konwencji OECD dzieje się tak, gdy prace budowlane są prowadzone za granicą dłużej niż 12 miesięcy (niektóre umowy międzynarodowe przewidują krótszy termin, np. 9 miesięcy).
Zdaniem OECD przestoje w pracach wywołane pandemią zasadniczo powinny wliczać się do tego terminu, a więc w sektorze budowlanym częściej powstanie zagraniczny zakład.
Poszczególne kraje przyjęły jednak inne stanowisko i tak np. Niemcy uznały, że przestoje budowlane, które trwają nie dłużej niż dwa tygodnie, nie wpłyną na szybsze powstanie zakładu.