- Sytuacja, w której się znaleźliśmy, związana z dyskusją na temat szczepień, jest bezprecedensowa. Wydają się one obecnie jedyną skuteczną metodą walki z wirusem. Dlatego też tak ważne jest przekonanie społeczeństwa do szczepień, w tym żołnierzy biorących udział bezpośrednio w walce z wirusem - mówi Mariusz Tomaszewski płk rezerwy, radca prawny i były dyrektor departamentu prawnego Ministerstwa Obrony Narodowej

Mariusz Tomaszewski płk rezerwy, radca prawny i były dyrektor departamentu prawnego Ministerstwa Obrony Narodowej
Do żołnierzy trafił dokument dyrektora departamentu kadr resortu obrony narodowej, z którego wynika, że ci, którzy się nie zaszczepią, stracą na tym m.in. finansowo. O awansie i dobrej opinii służbowej też mogą już zapomnieć. Czy pan podpisałby się pod takim pismem?
Nie. Stoję na stanowisku, że do szczepień przeciw COVID-19 należy wytrwale zachęcać. Jest to szansa na to, że jako społeczeństwo, nawet powiem więcej: jako ludzkość, wyjdziemy cało z walki z koronawirusem. Czym innym, w kontekście komentowanego pisma, jest jednak zachęta, a czym innym straszenie. Dla mnie to ewidentne zastraszanie żołnierzy, którzy przecież mają prawo mieć wątpliwości. Z pisma jednoznacznie wynika, że osoby, które się nie zaszczepią, poniosą konsekwencje kadrowe w postaci obniżania opinii służbowej, niekierowania na kursy i szkolenia, a tym samym blokowania chociażby awansów. Nie wspomnę o kierowaniu do pełnienia służby poza granicami kraju lub wyznaczania na stanowiska służbowe w strukturach NATO. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie dla mundurowych dodatkowych zachęt. Żołnierze nie są ludźmi tchórzliwymi, ale jak każdy obywatel mają prawo do wyczerpujących informacji. Dlatego w pierwszej kolejności od tego bym zaczął.
Jednakże to wojsko, więc może na podstawie przepisów można po prostu rozkazać wszystkim, by się zaszczepili?
Przepisy pragmatyki służbowej nie uzależniają procedur kadrowych od szczepienia ani od innych procedur medycznych. Oczywiście żołnierze mają obowiązek poddania się raz w roku medycznym badaniom kontrolnym, a żołnierze skierowani do służby poza granicami kraju – do badań lekarskich przed wyjazdem na misję i po powrocie. Bywają również sytuacje, że przed wyjazdem służbowym w tzw. miejsca ryzyka, jakimi są np. obszary tropikalne, żołnierze są profilaktycznie szczepieni przeciwko chorobom tam panującym, co niejednokrotnie ocala im życie, podobnie jak kamizelka kuloodporna.
Jednak do szczepienia na COVID-19 dyrektor kadr MON ani dowódca nie może ich zmusić?
Nie. Przepisy nie nakładają takiego obowiązku, który można by egzekwować wobec żołnierza na wspomnianej płaszczyźnie kadrowej lub dyscyplinarnej. Tym bardziej nie można tego czynić zapowiedzianymi wytycznymi, bo i takie nie miałyby oparcia w przepisach wyższego rzędu. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, związana z dyskusją na temat szczepień, jest bezprecedensowa. Wydają się one obecnie jedyną skuteczną metodą walki z wirusem. Dlatego też tak ważne jest przekonanie społeczeństwa do szczepień, w tym żołnierzy biorących udział bezpośrednio w walce z wirusem. Przekonanie, ale nie straszenie noszące znamiona dyskryminacji, a wręcz ostracyzmu. ©℗