Poszanowanie wolności słowa to jedna z nienaruszalnych zasad funkcjonowania uniwersytetów – przekonuje środowisko akademickie, obawiając się, że dodatkowe gwarancje w tej kwestii mogą postawić swobodę jednostki ponad wolnością uczelni.

DGP
Chodzi o nowelizację ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 85 ze zm.), która trafiła niedawno do konsultacji ze środowiskiem akademickim.
Z projektu wynika wprost, że wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego.
– Moim zdaniem kwestie światopoglądowe nigdy nie stanowiły deliktu dyscyplinarnego, ale być może niektórzy rzecznicy dyscyplinarni inaczej do tego podchodzili. Są przecież takie opinie, które można uznać za mowę nienawiści – mówi prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego.
Zgodnie z projektowanymi zmianami nauczyciel akademicki będzie musiał zostać poinformowany o poleceniu wszczęcia postępowania wyjaśniającego, które go dotyczy. Zyska jednocześnie możliwość wniesienia zażalenia do komisji dyscyplinarnej przy ministrze, jeśli to postępowanie związane będzie z wyrażaniem przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Trybem odwoławczym od postanowienia komisji będzie z kolei zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Wszystkie wszczęte i niezakończone przed wejściem w życie nowelizacji postępowania wyjaśniające i dyscyplinarne, które dotyczą przekonań takich kwestii, zostaną umorzone.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podczas prezentacji projektu przekonywał, że nowelizacja wychodzi naprzeciw oczekiwaniom środowisk akademickich zwracających uwagę na pojedyncze przypadki ograniczania wolności.

Wiele zastrzeżeń

Akademicy do zaproponowanych zmian podchodzą jednak sceptycznie.
Zdaniem prof. Bogumiły Kaniewskiej, rektorki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, obowiązujące przepisy są wystarczające i nie ma potrzeby ich doprecyzowania. – Większość uczelni w Polsce ma już wypracowane mechanizmy zapewniające wolność akademicką, które zapobiegają działaniom dyskryminacyjnym, w tym z powodów światopoglądowych. Są one udoskonalane i rozbudowywane, także na UAM – zaznacza.
W jej ocenie potrzebne jest raczej propagowanie wiedzy na temat granic wolności akademickiej oraz dobrych praktyk na uczelniach w tym zakresie.
Profesor Kaniewska obawia się jednocześnie, że zaproponowane zmiany mogą skutkować tym, że wolność jednostkowa zostanie postawiona ponad wolnością uczelni i wypracowanymi przez lata standardami. – Dla mnie jest to niepokojąca perspektywa, zwłaszcza w aspekcie kształcenia studentów – ocenia.
W podobnym tonie wypowiada się także prof. Sylwester Czopek, rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego. – Proponowane zmiany nie wnoszą niczego nowego do przestrzeni akademickiej. Poszanowanie wolności nauczania, wolności słowa i badań naukowych wraz z prezentacją ich wyników stanowią zestaw nienaruszalnych zasad funkcjonowania uniwersytetów od chwili ich powstania. Zasada pluralizmu światopoglądowego oczywiście się w nich mieści – wskazuje.

Procedury do poprawki

Profesor Piotr Stec podkreśla, że nawet jeżeli założenie, żeby nie karać nauczycieli akademickich za poglądy, jest słuszne, to nie jest przekonany co do zaproponowanego przez resort rozwiązania. Jego zdaniem dyskusyjna jest sama procedura. – Zastanawiam się bowiem, czy da się stwierdzić, że sprawa jest światopoglądowa, zanim jeszcze rzecznik rozpocznie prowadzenie postępowania wyjaśniającego. Nie wiadomo, co zrobić, jeżeli komisja przy ministrze stwierdzi, że sprawa nie dotyczy kwestii światopoglądowych, a w tracie postępowania na uczelni okaże się inaczej – wskazuje. Wątpliwości profesora budzi także możliwość odwołania do komisji przy ministrze. – Są obawy, że może to być ciało polityczne, które będzie chronić głównie akademików o poglądach konserwatywnych – mówi. Jak sam jednak przyznaje, trudno na razie stwierdzić, czy są to zasadne obawy. – Wiele będzie zależeć od składu komisji i jej przekonań – mówi.
Zwraca też uwagę, że sądy nigdy nie miały do czynienia z tego typu przypadkami i zanim wykształci się praktyka orzecznicza, minie trochę czasu.
Z kolei niepokój dr. hab. Tadeusza Walasa, prorektora UAM, budzi przede wszystkim przepis dotyczący wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie nowelizacji postępowań, które na jej podstawie mają zostać umorzone. – Proponowane brzmienie przepisu oznacza, że z odpowiedzialności dyscyplinarnej zwolnieni zostaną nauczyciele, których wypowiedzi godziły w przekonania innych, jeżeli tylko były motywowane przekonaniami religijnymi, światopoglądowymi lub filozoficznymi – wskazuje.
Profesor Stec uważa z kolei, że postępowanie dyscyplinarne akademików powinno w ogóle zostać przemyślane. – Obecnie jesteśmy bowiem pracownikami, a odpowiadamy dyscyplinarnie jak sędziowie czy urzędnicy państwowi – mówi. Jego zdaniem można to łatwo zmienić. – Jeżeli zachowanie niegodne nauczyciela akademickiego wypełnia znamiona przestępstwa, to i tak trzeba zawiadomić o tym odpowiednie służby. W pozostałych przypadkach mogłyby mieć do nas zastosowanie przepisy kodeksu pracy dotyczące odpowiedzialności porządkowej. Wówczas obowiązuje standardowe odwołanie do sądu pracy, który wie, jak sobie z tym radzić – tłumaczy.
Zwraca jednocześnie uwagę, że kodeks pracy zezwala też na wprowadzanie komisji pojednawczych, co mogłoby się sprawdzić na uczelni po dostosowaniu tych przepisów do specyfiki akademickiej.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji