Obowiązująca od 1 grudnia nowela kodeksu pracy ma zniechęcić pracodawców do zatrudniania alimenciarzy na czarno. W praktyce jednak cel ten może nie zostać osiągnięty

Płacenie wynagrodzenia pod stołem dłużnikom alimentacyjnym jest od tego miesiąca zagrożone karą grzywny od 1,5 do 45 tys. zł. By jednak pracodawca lub osoba działająca w jego imieniu poniosła tak dotkliwą karę, zgodnie ze znowelizowanym art. 281 par. 2 kodeksu pracy muszą zostać spełnione trzy przesłanki. – Pracodawca nie potwierdza na piśmie zawartej z pracownikiem umowy o pracę przed dopuszczeniem go do pracy; przeciwko pracownikowi prowadzona jest równocześnie egzekucja świadczeń alimentacyjnych oraz egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłacanych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów, do tego pracownik zalega ze spełnieniem świadczeń za okres dłuższy niż trzy miesiące. Z racji użycia przez ustawodawcą w treści przepisu spójnika „oraz” należy uznać, że pracodawca będzie mógł odpowiadać za wykroczenie tylko w przypadku pracownika, w stosunku do którego w tym samym czasie prowadzone są oba rodzaje opisanych egzekucji – zauważa dr Magdalena Zwolińska, partner w kancelarii NGL Wiater.

Dwa postępowania

Zgodnie z art. 3 ustawy z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 808, dalej: u.p.u.a.) w przypadku bezskuteczności egzekucji osoba uprawniona może złożyć do organu właściwego wierzyciela wniosek o podjęcie działań wobec dłużnika alimentacyjnego (w celu uczynienia tej egzekucji skuteczną). Chodzi tu o osobę uprawnioną do alimentów od rodzica na podstawie tytułu wykonawczego pochodzącego lub zatwierdzonego przez sąd, jeżeli egzekucja okazała się bezskuteczna. Z kolei bezskuteczna egzekucja to taka, w wyniku której w okresie ostatnich dwóch miesięcy nie wyegzekwowano pełnej należności z tytułu zaległych i bieżących zobowiązań alimentacyjnych (tak samo traktujemy sytuację, gdy w postępowaniu upadłościowym w ostatnich dwóch miesiącach nie otrzymano pełnej należności z tytułu zaległych i bieżących zobowiązań alimentacyjnych).
– Należy przy tym wziąć również pod uwagę art. 1086 par. 5 kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którym bezskuteczność egzekucji nie stanowi podstawy umorzenia postępowania – wyjaśnia dr Magdalena Zwolińska. W jej ocenie w praktyce będą występowały dwie sytuacje. Pierwsza, w której przeciwko dłużnikowi alimentacyjnemu jest prowadzona egzekucja sądowa świadczeń alimentacyjnych, lecz nie została jeszcze wszczęta egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłacanych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów na podstawie u.p.u.a. Druga będzie zaś polegała na tym, że przeciwko dłużnikowi alimentacyjnemu toczy się równocześnie egzekucja świadczeń alimentacyjnych oraz egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłacanych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów.
– Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której po wszczęciu obu rodzajów egzekucji nie będą one toczyć się w tym samym czasie – stwierdza dr Magdalena Zwolińska.
Doktor Damian Tokarczyk, starszy prawnik w Kancelarii Raczkowski| Ius Laboris Poland | Global HR Lawyers, również uważa, że obie egzekucje będą prowadzone równolegle. Jak tłumaczy, art. 281 par. 2 k.p. znajdzie zastosowanie wtedy, gdy egzekucja jest nieskuteczna i zobowiązany zalega z alimentami od co najmniej trzy miesiące. – To oznacza, że przepis nie znajdzie zastosowania, gdy egzekucja jest prowadzona przez uprawnionego do alimentów bezpośrednio z majątku zobowiązanego do alimentów. Przepis ma więc de facto chronić interes państwa, nie uprawnionego do alimentów – zauważa dr Damian Tokarczyk. I dodaje, że gdyby ustawodawca w art. 281 par. 2 posłużył się spójnikiem „lub”, a nie „albo”, to wówczas tak samo byliby chronieni uprawnieni do alimentów, którzy skorzystali, i ci, którzy nie skorzystali z pomocy państwowej. – Trudno uznać to za zabieg niezamierzony, a tym samym przepis nie jest klasycznym „bublem” – taki chyba był zamiar państwa. Wydaje się jednak, że dla takiej regulacja nie ma uzasadnienia. W obu przypadkach uprawnieni powinni być chronieni tak samo – zauważa dr Damian Tokarczyk.
Poza tym, jak dodaje ekspert, spójnik „oraz” powinien tu być rozumiany jako następstwo, tj. egzekucja świadczeń państwowych z tytułu wypłat z funduszu alimentacyjnego jest konsekwencją prowadzonej i bezskutecznej egzekucji „prywatnej”. – Dlatego nie jest możliwe, żeby w sytuacji, gdy uruchomiono fundusz alimentacyjny, a zaległość wynosi co najmniej trzy miesiące, przepis ten nie znalazł zastosowania – nawet gdyby egzekucja wszczęta przez uprawnionego była zawieszona albo została zakończona – uważa.
Również dr Magdalena Zwolińska uważa, że zawieszenie któregoś z postępowań egzekucyjnych nie powinno stanowić przeszkody w zastosowaniu przepisu. – Postępowanie zawieszone formalnie trwa nadal i może zostać w przyszłości podjęte. Pracodawca może więc odpowiadać za wykroczenie – wskazuje.

Niska skuteczność

Zdaniem prawników przy obecnej treści przepisu pracodawca nie powinien ponosić odpowiedzialności wtedy, gdy wobec danego pracownika toczy się jedynie egzekucja świadczeń alimentacyjnych, lecz nie została jeszcze wszczęta „egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń wypłacanych w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów”.
– Takie sformułowanie rodzi wątpliwości. Nie wpływa również pozytywnie na sam cel tej zmiany, którym było ograniczenie zatrudniania na czarno osób niepłacących alimentów czy też wypłacania im wynagrodzenia pod stołem w celu unikania egzekucji alimentów – zaznacza dr Magdalena Zwolińska.
Doktor Damian Tokarczyk uważa, że przepis będzie rzadko stosowany. Po pierwsze, dlatego że mało kiedy zostaną spełnione trzy przesłanki. Po drugie, sam fundusz alimentacyjny jest rzadko uruchamiany. Jego zdaniem regulacja ta może powodować jeszcze inne problemy. – Pracodawcy mogą nie być w pełni świadomi prowadzonych egzekucji względem pracownika. Już dziś mają problem z gromadzeniem informacji na ten temat. Często o egzekucji dowiadują się dopiero wtedy, gdy organ zwróci się do nich o potrącenie należnych alimentów. Pracodawcy mogą być zatem nieświadomi spełnienia przesłanek i wykroczenia będą popełniać nieumyślnie – zauważa.
Ponadto kolejne trudności mogą być spowodowane faktem, że tymi samymi przesłankami posługuje się ustawa z 6 grudnia 2018 r. o Krajowym Rejestrze Zadłużonych (Dz.U. z 2019 r. poz. 55, ost. zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 1747), która nakazuje umieszczanie danych o takich właśnie osobach w nowo utworzonym rejestrze. Jednakże i ustawa, i sam KRZ, mają wejść w życie dopiero 1 lipca 2021 r. Do tego momentu pracodawcy nie będą mieli efektywnych narzędzi, aby sprawdzić, czy dany pracownik spełnia te przesłanki i czy w związku z tym istnieje ryzyko ponoszenia odpowiedzialności za wykroczenie. O tym problemie pisaliśmy szerzej w dodatku Kadry i Płace 12 listopada 2020 r. („PIP nie złagodzi kar za zatrudnianie dłużników alimentacyjnych na czarno” – DGP nr 221).
Prawnicy nie mają więc wątpliwości, że u pracodawców może powstać niepewność, co do prawa oraz co do ryzyka nałożenia na nich grzywny za wykroczenie. Wiele zależeć więc będzie też od sposobu rozumienia nowego przepisu przez organy PIP, dokonujące kontroli, oraz sądy orzekające w sprawach o wykroczenia.
Obawy co do nowego zapisu ma też Krajowa Rada Komornicza, która z kolei zaznacza, że nie spełnienie którejś z trzech przesłanek powoduje brak możliwości jego zastosowania. Jak zauważa Krzysztof Pietrzyk, rzecznik prasowy KRK, wystarczy, że zaległość będzie wynosiła mniej niż trzy miesiące i taki pracodawca nie zostanie ukarany, mimo że będzie spełniał pozostałe kryteria. Według stanowiska KRK w związku z tym konstrukcja przepisów stanowi ułatwienie dla nieuczciwych pracodawców, którzy w porozumieniu z pracownikami pozwalają na uchylanie się od spełniania świadczeń alimentacyjnych. W praktyce, zdaniem KRK, łatwo będzie unikać odpowiedzialności – poprzez czuwanie nad tym, aby chociaż jedna z przesłanek nie została spełniona (np. tak jak wspomniana wyżej trzymiesięczna zaległość). Dlatego w jej ocenie skuteczniejsze mogłoby okazać się rozłączne stosowanie wskazanych w przepisie kryteriów. Mimo to jednak Krzysztof Pietrzyk zaznacza, że każdą zmianę legislacyjną dotyczącą poprawienia ściągalności należności alimentacyjnych, zwłaszcza tak istotnych ze społecznego punktu widzenia, należy ocenić jednak pozytywnie.

Ministerialna przepychanka

O nowe przepisy postanowiliśmy zapytać również rząd. Ministerstwo Sprawiedliwości odsyła nas jednak po ich ocenę do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, będącego ich autorem (które obecnie jest podzielone na dwa, więc nie do końca wiadomo, do którego resortu się skierować). Z kolei Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej uważa, że najwłaściwszym resortem do udzielenia komentarza jest Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Resort ten przyznaje, że tylko spełnienie trzech przesłanek przez pracodawcę daje możliwość wyciągnięcia w stosunku do niego sankcji za wykroczenie wobec prawom pracownika. Na ile natomiast przepis będzie skuteczny i przyniesie oczekiwany cel w praktyce, każe zapytać Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, do którego należą sprawy związane z funduszem alimentacyjnym i dochodzeniem roszczeń od dłużników alimentacyjnych, zamiast których fundusz wypłaca alimenty. To, jak już wspomnieliśmy, stanowiska nie chciało zająć.