Menedżerowie z czasów PO, którym za PiS odmówiono absolutorium z wykonywania obowiązków, prawomocnie wygrywają z dawnymi pracodawcami.
Szymon Midera, były prezes Banku Pocztowego, to kolejny menedżer, który doczekał się korzystnego prawomocnego wyroku w sprawie braku skwitowania. Wygrał przeprosiny, zwrot kosztów sądowych i 30 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Wcześniej podobne wyroki uzyskali Jakub Karnowski, były szef Polskich Kolei Państwowych, oraz Jarosław Bauc, który był wiceprezesem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Biuro prasowe Banku Pocztowego informuje, że gdy instytucja zapozna się z uzasadnieniem wyroku w sprawie byłego prezesa, podejmie decyzję o dalszych krokach, np. o skierowaniu kasacji do Sądu Najwyższego. O wygranej menedżera pisał w ub. tygodniu Puls Biznesu.
Absolutoria są udzielane przez walne zgromadzenia spółek, na których są zatwierdzane sprawozdania finansowe za poprzedni rok. Nieudzielenie skwitowania oznacza, że udziałowcy mają zastrzeżenia do pracy menedżera. Walne zgromadzenie nie uzasadnia jednak swoich uchwał.
W przypadku Midery chodziło o rok 2016. Menedżer przez pół roku był prezesem banku, w którym niemal trzy czwarte akcji należy do Poczty Polskiej, a reszta – do PKO BP. Jak wynika z uzasadnienia wyroku, na walnym zgromadzeniu pod koniec czerwca 2017 r. pierwszy z akcjonariuszy zagłosował przeciwko uchwale o absolutorium, drugi wstrzymał się od głosu. Formalnie WZ nie uchwaliło braku absolutorium. W takim przypadku brak decyzji pozytywnej jest jednak traktowany jako decyzja negatywna.
Dla menedżerów pracujących w spółkach licencjonowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego absolutorium ma szczególne znaczenie. Nieuzyskanie go to bowiem dla nadzoru sygnał, że dana osoba nie daje rękojmi bezpiecznego i stabilnego zarządzania instytucją finansową. Brak skwitowania oznacza de facto zakończenie kariery w branży.
– Zgodnie z naszymi oczekiwaniami sąd nie znalazł podstaw do negatywnej oceny pracy naszego klienta w zarządzie Banku Pocztowego. Orzeczenie jednoznacznie wskazuje na naruszenie dóbr osobistych pana Szymona Midery. Przegrana pozwanego potwierdza należyte wywiązanie się przez naszego klienta z obowiązków prezesa banku, ale też – co szczególnie istotne – otwiera dalsze perspektywy pracy w sektorze bankowym – komentuje reprezentująca menedżera mec. Dorota Brzezińska-Grabarczyk z kancelarii Brzezińska Narolski Adwokaci.
Z uzasadnienia wyroku wynika, że Midera zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej jednej ze spółek, by nie utrudniać jej procesu licencyjnego w KNF.
Czy przeprosiny zamiast absolutorium mogą w przyszłości okazać się wystarczające dla nadzoru?
– Odpowiedź wymagałaby zbadania indywidualnych okoliczności sprawy (w ramach podejścia case-by-case). Wyjaśnienia wymagałyby przyczyny i motywacji nieudzielenia absolutorium (stanowisko podmiotu), ale także konieczna byłaby analiza orzeczenia sądowego. Prawomocne orzeczenie sądowe o uznaniu braku podstaw do udzielenia absolutorium nie przesądza o pozytywnej ocenie odpowiedniości. Ocena KNF jest bardziej złożona. Przede wszystkim KNF ocenia w ramach badania rękojmi należytego wykonywania obowiązków znacznie więcej okoliczności niż tylko fakt udzielenia lub fakt nieudzielenia absolutorium – zwraca uwagę Jacek Barszczewski, rzecznik nadzoru.
Oznacza to, że w przypadku starania się menedżera o zgodę np. na objęcie stanowiska prezesa nadzór mógłby zapytać o zdanie jego byłego pracodawcę.
Kilka tygodni temu podobny wyrok uzyskał Jarosław Bauc. Były minister finansów przez dwa lata, do grudnia 2015 r., był wiceprezesem PGNiG. Kilka miesięcy później nie dostał absolutorium. Zarząd wyłoniony już za rządów PiS zarzucał swoim poprzednikom – w tym Baucowi – błędy w odniesieniu do zależnej od PGNiG Polskiej Spółki Gazownictwa, niewłaściwe prowadzenie inwestycji i stan współpracy z partnerem rosyjskim, czyli z Gazpromem. Formalnego uzasadnienia braku skwitowania jednak nie było.
„Decyzja w przedmiocie absolutorium jest dyskrecjonalną kompetencją akcjonariuszy, tym niemniej musi znajdować merytoryczne oparcie w działaniach bądź zaniechaniach konkretnego członka zarządu. W realiach tej sprawy, pozwana spółka nie wykazała, by w momencie podejmowania zaskarżonej uchwały istniały podstawy takiej oceny oraz że były one znane akcjonariuszom w dacie powzięcia uchwały” – ocenił sąd. Nie uwzględnił żądania byłego wiceprezesa, by nakazać walnemu zgromadzeniu unieważnienie decyzji z 2016 r.