Do końca roku administracja rządowa nie będzie miała wypłacanych nagród oraz innych bonusów, np. w postaci dodatku zadaniowego lub za nadgodziny. Zaoszczędzone pieniądze ze zwolnień lekarskich, długotrwałych urlopów itp., które pozostaną w funduszach wynagrodzeń urzędów, mają wrócić do budżetu centralnego.



Taką dyspozycję wydał resortom minister finansów Tadeusz Kościński (pismo w tej sprawie ujawnił na twiterze Łukasz Warzecha). Niewykluczone, że odprowadzane przez szefów urzędów składki do ZUS i inne pochodne od wynagrodzeń zostaną przekazane z opóźnieniem. Podstawowe wynagrodzenia z dodatkiem stażowym nie są jednak zagrożone. Wypłaty niektórych świadczeń mogą być zrealizowane z opóźnieniem, ale nie później niż do końca listopada 2021 r.
Decyzje te są pokłosiem rozporządzenia z 25 listopada 2020 r. w sprawie przeniesienia planowanych wydatków budżetu państwa oraz kwot wynagrodzeń określonych w ustawie budżetowej na 2020 r. (Dz.U. poz. 2089). Zaoszczędzone pieniądze mają trafić na zakup szczepionek i walkę z pandemią.
Jak podkreśla resort finansów, oszczędności dotyczą budżetu na ten rok, a nie na 2021 r. Dlatego dodatkowe wynagrodzenie roczne, określane trzynastką, wypłacane w ciągu trzech miesięcy od ogłoszenia ustawy budżetowej, nie jest zagrożone. Dla całej budżetówki (z uwzględnieniem samorządów i nauczycieli) w przyszłym roku trafi prawie 7 mld zł.
Szukanie oszczędności w administracji jest jednak mocno spóźnione. W ostatnim czasie część nagród w urzędach odmrożono i wypłacono (np. przy okazji Dnia Służby Cywilnej – 11 listopada). Do podziału zostały tylko niewielkie oszczędności, określane jako resztówki lub karpiówki. Dyrektorzy generalni starają się zwykle wydać do końca roku wszystkie pieniądze z funduszu wynagrodzeń, bo inaczej w kolejnym otrzymują pomniejszony budżet na pensje. W tym roku ma być inaczej.