Śmierć pracownika korzystającego z firmowego transportu, który zapewniał dowóz do siedziby przedsiębiorstwa, można uznać za wypadek przy pracy. Musi się to jednak wiązać z obowiązkiem stawienia się w zakładzie, np. w związku z rozliczeniem sprzętu lub zdaniem relacji z wykonanych czynności. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Pracownik był zatrudniony na czas nieokreślony w firmie na stanowisku konserwatora zieleni. W listopadzie 2007 r. wraz z trzema pracownikami spółki został oddelegowany do pracy w innej miejscowości. Przewóz w obie strony organizował pracodawca. W drodze powrotnej po wykonanej pracy, w trakcie postoju podwładni zakupili alkohol. Następnie z niewyjaśnionych przyczyn jeden z nich wypadł z poruszającego się auta i poniósł śmierć na miejscu. W grudniu 2007 r. żona zmarłego wystąpiła do firmy z wnioskiem o uznanie zdarzenia za wypadek przy pracy. Firma nie zgodziła się na to żądanie.
Żona zmarłego odwołała się do sądu I instancji. Sąd orzekł, że w trakcie zdarzenia zmarły pracownik pozostawał w dyspozycji pracodawcy, a zatem jego śmierć miała związek z obowiązkami wykonywanymi na rzecz firmy. Zdaniem sądu pracownik był w stanie nietrzeźwym, ale jednak pozostawał w ciągłej dyspozycji przedsiębiorcy. Podlegał więc poleceniu szefa, który nakazał mu skorzystanie z firmowego transportu. Sąd I instancji uwzględnił żądania żony zmarłego.
Firma odwołała się do sądu II instancji. Ten przyjął, że wypadek nie wydarzył się podczas lub w związku z wykonywaniem przez poszkodowanego pracownika zwykłych czynności lub poleceń przełożonych. Zdaniem składu orzekającego wypadkiem przy pracy jest tylko takie zdarzenie, które zaistniało w czasie pozostawania zatrudnionego w dyspozycji pracodawcy w drodze między siedzibą firmy a miejscem wykonywania obowiązku wynikającego ze stosunku pracy. To zaś oznacza, że zatrudniony powinien w trakcie zdarzenia przemieszczać się między siedzibą pracodawcy i miejscem, w którym będzie wykonywał pracę (lub odwrotnie). W ocenie sądu nie chodzi tu jednak o przypadkowe przemieszczanie się między tymi dwoma miejscami. W omawianej sprawie uznano, że transport pracownika nie miał związku z jego obowiązkami. Co więcej, jeżeli mężczyzna sam się wprowadził w stan nietrzeźwości, to nie sposób przyjąć, by pozostawał w gotowości do pracy. Sąd II instancji zmienił zaskarżony wyrok – oddalił żądanie małżonki zmarłego.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego (SN), który wskazał, że wprawienie się pracownika w stan nietrzeźwości w czasie odbywania drogi z miejsca pracy do siedziby przedsiębiorstwa środkiem lokomocji należącym do firmy i kierowanym przez innego pracownika nie wyłącza pozostawania takiej osoby w dyspozycji pracodawcy.
SN zaznaczył ponadto, że sąd apelacyjny powinien ustalić stanowczo, czy docelowym miejscem podróży pracowników w drodze powrotnej była rzeczywiście baza (siedziba) pracodawcy czy też tylko ta miejscowość, w której zmarły zamieszkiwał. Jeśli okazałoby się, że musiał wracać do firmy i zdać sprzęt lub też przedstawić sprawozdanie z wykonanej pracy, to w takiej sytuacji można mówić, że zatrudniony był w dyspozycji pracodawcy.
SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Nietrzeźwość podwładnego nie wyłącza jego dyspozycyjności wobec pracodawcy
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 6 marca 2014 r., sygn. akt I PK 198/13.