Z roku na rok zwiększa się liczba osób kierowanych na zabiegi mające poprawić stan zdrowia. Jednocześnie coraz trudniej jest dostać wsparcie z tytułu niezdolności do aktywności zawodowej.
Potwierdzają to dane statystyczne. W rekordowym 1999 r. renty z systemu powszechnego otrzymywało 2,7 mln osób. Świadczenie rehabilitacyjne przyznano zaledwie 40,8 tys. ubezpieczonych, ale takie zajęcia ukończyło zaledwie 35 tys. osób. W 2001 r. liczba rencistów spadła do 2,45 mln osób, ale prawo do wsparcia związanego z leczeniem uzyskało 59,6 tys. osób. W 2011 r. liczba przyznanych świadczeń rehabilitacyjnych zwiększyła się do 65,5 tys. W następnym roku było już ich 69,8 tys., a w styczniu 2014 r. prawo do takiej formy wsparcia w czasie leczenia miało aż 74,3 tys. osób.
– ZUS robi dobrą robotę. W naszym interesie jako podatników jest to, aby osoby po przerwie związanej z leczeniem wracały do pracy – zauważa Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS.
Światowa tendencja
Eksperci wskazują, że na całym świecie osoby przewlekle chore zachęca się do podjęcia zatrudnienia, które w takiej sytuacji odgrywa rolę terapeutyczną.
– Osoba mająca możliwość pracy czuje się bardziej dowartościowana zarówno pod względem finansowym, jak i psychicznym. Z takiego punktu widzenia można więc uznać działania ZUS za prawidłowe – wyjaśnia Krystyna Burzyńska-Kaniewska, psycholog pracy.
Takie rozwiązanie jest bardzo korzystne, ale tylko w przypadku rynku pracownika. – Inaczej jest w Polsce. Duże bezrobocie powoduje, że osoby po zakończonej rehabilitacji mogą nie dostać pracy. Firmy będą się obawiać zatrudniać takiego pracownika ze względu na to, że w każdej chwili może on zachorować i zniknąć na kilka miesięcy – dodaje Krystyna Burzyńska-Kaniewska.
Podobne wątpliwości ma prof. Jan Klimek, wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych w komisji trójstronnej.
– Wszyscy próbują nas przekonywać, że to jest właściwy kierunek. Problem jednak polega na tym, że ZUS na siłę próbuje uzdrowić ludzi. Zgłosiła się do mnie ubezpieczona, której zaproponowano przekwalifikowanie zawodowe po zakończonej rehabilitacji. Taka propozycja w niczym nie zmieniała sytuacji zainteresowanej, gdyż po skończeniu kursu również nie miała szansy na pracę – zauważa Jan Klimek.
Skargi na ZUS
Także związkowcy zwracają uwagę na to, że lekarze orzecznicy na siłę próbują uzdrawiać osoby ubiegające się o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
– ZUS za wszelką cenę próbuje udowodnić, że wszyscy ubiegający się o renty są zdrowi. Osoba niemająca nóg nie odzyska ich przecież po zakończonej rehabilitacji – zauważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek rady nadzorczej ZUS.
Na inną patologię wskazuje z kolei Jeremi Mordasewicz.
– Mam coraz więcej sygnałów, że osoby kierowane na zajęcia z rehabilitacji uczęszczają na nie tylko dlatego, żeby otrzymywać świadczenie. To zwykli oszuści, którzy na nasz koszt nie chcą pracować – dodaje Jeremi Mordasewicz.
I właśnie dlatego przedsiębiorcy domagają się radykalnych rozwiązań.
– Konieczne jest wprowadzenie zasady, że prawo do renty będą mieć tylko ci, którzy faktycznie nie mogą pracować. Ograniczenie liczby takich osób powinno spowodować zwiększenie wysokości wypłat. I wówczas renciści nie musieliby pracować, próbując zarobić na leki czy dalsze leczenie. Obecnie obowiązujący system stoi na głowie i dlatego trzeba go szybko zmienić – wskazuje Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji i organizacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Komentarze(44)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze„ Policji oraz wojsku nie wolno zmieniać zasad gry emerytalnej gdyż te zmiany mogą dotyczyć tylko Nowo Zatrudnianych „
...ale Wy jesteście z innej gliny -Wam zmienimy te zasady już dziś.
i PO tych słowach Trybunał Stanu NIC
sędziowie dalej biorą kasę za frajer. -Okradł Was z wieku emerytalnego i drwi
Renta chorobowa=człowiek niezdolny do pracy.Następnego dnia po otrzymaniu decyzji o rencie 80% tych schorowanych szuka pracy.Polska to cyrk
Chodzilo o utrzymanie wskaznika bezrobocia na poziomie 20-25%, aby nie wzrosl do 40% lub wiecej.
Obecnie w Polsce jest ok. 1 mln rencistow, trzy razy mniej niz w wymienionym okresie czasu wyzej.
Przy kwalifikacji na rente nastepuje chyba obecnie 'przegiecie w druga strone'.
- marca 2010 roku dla wieku 60lat 0 miesięcy wynosi 247,5 miesięcy
- " 2011 " " " " " " " 251,5 "
- " 2012 " 254,8
- 2013 " 255,2
- 2014 " 256,4
Tak nam wyłuża się średnie dalsze życie i zmniejsza się emerytura, bo ta wartość to mianownik przez który
dzieli się zgromadzony kapitał...a ja mam wypracowane lata (32) ale nie mam wieku i PRACY...
i renty też nie mam...
Czy jest ona emerytka, czy rencistka?
Nie mozna do jednego wora wrzucac osob z orzeczeniem lekarskim o niepelnosprawnosci wraz ze zdrowymi osobami, ktore pobieraja emeryture po wspolmalzonku i przez ZUS okreslane sa tez jako rencisci.
Jesli obecnie ZUS wyplaca okolo 1 mln osob rente, a w tym znajduja sie rencisci z emerytura po wspolmalzonku, to tych prawdziwych rencistow z orzeczeniem lekarskim jest chyba niewielki odsetek to P. Mordasiewicz nie ma powodu i przede wszystkim prawa, aby nazywac starajacych sie o rente oszustami.
Wstyd mi za Polske, za 'Polske Zdrowotna', za zle zorganizowany system finansowania zdrowia i rozliczania za swiadczenia medyczne.
Gdyby Polska nie nalezala do UE , OECD moglaby te swoja zasciankowosc, przysiolkowac i ciemnote utrzymywac, a nawet rozwijac.
Nigdzie w krajach OECD 'nie okrada sie' na tak szeroka skale wlasnych ubezpieczonych obywateli za posrednictwem bezposrednich platnosci z wlasnej kieszeni pacjenta po cenach wolnorynkowych bez zadnej refundacji ze strony ubezpieczalni.
Nigdzie nie ustawia sie w tak dlugich kolejkach pacjenta 'po zdrowie'.
Wstyd mi za 'suwerenny' polski system zdrowotny.
Moze juz najwyzszy czas podniesc naklady publiczne na zdrowie do sredniego poziomu unijnego i wprowadzic zasade rozliczania sie NFZ z pacjentem z uwzglednieniem rodzaju swiadczenia, statusu i dochodu pacjenta oraz wielkosci wniesionych doplat do systemu zdrowotnego.
Jestem wykluczonym pacjentem z leczenia w ramach nakladow publicznych, chociaz ubezpieczonym w NFZ.
Musze ponosic w 100% platnosci za leczenie bezposrednio ze swojej kieszeni po cenach wolnorynkowych bez zadnej refundacji z NFZ lub czekac w kilkumiesiecznych lub kilkuletnich kolejkach do lekarza.
Takich ludzi jak ja, wykluczonych calkowicie lub czesciowo z leczenia w ramach nakladow publicznych sa w Polsce miliony. I wcale nie sa to ludzie najbogatsi, wiekszosc stanowia mniej zamozni i wrecz biedni.
Najwyzszy juz czas zrobic porzadek z finansami w ochronie zdrowia i to w kazdym jej segmencie.
To dopiero wyszło by szydło z worka ile ludzi jest naprawde chorych ?.
-jeden polski paralityk, który po wypadku na motocyklu, mógł tylko ruszać oczami i wargami, a intensywnie - i medialnie w TV- klikał ołówkiem-trzymanym w zębach, w klawiaturę, a ubiegał się nawet o prawo do swojej eutanazji, o czym było głośno w TVP, którego wreszcie "zatrudniła" na etat - p.Anna D., w swojej Fundacji, tej wnoszenia paralityków i ludzi na noszach oraz w wózkach inwalidzkich na ...Kilmandżaro;
- jedna super-sporstmenka, udowodniła (także dla potrzeb orzeczników ZUS), że sport - to niekoniecznie tylko zdrowie; zdobywająca złoty medal olimpijski, na kilkunastu kilometrach biegu narciarskiego ze "złamaną kością stopy" - pomaga orzecznikom ZUS odmawiać zasiłków chorobowych ludziom ze zlamanymi kulasami, a nawet rent - ludziom bez rąk i nóg.
- także inni fanatycy- w swoich dziedzinach, mający życie i zdrowie, nie tylko swoje, w niskim poważaniu, i inni im podobni - dają pretekst polskiemu ZUS-owi upolitycznionym mocno orzecznikom z ZUS, do stwierdzenia, że nie ma ludzi niezdolnych do jakiejś tam pracy. Każdy chory czy inwalida, może przecież choćby trochę - lepiej lub gorzej pracować, nawet całkowicie w 99,9999% sparaliżowany, mogący ruszać np. tylko jedną powieką, albo mrugać jednym okiem, a docelowo wystarczy że będzie mógł myśleć o pracy, sprzężony z komputerem przez elektrody mózgowe... Także niepełnosprawni od urodzenia, różni pokręceni ;ludzie w różnym wieku- mogą być uznani za zdolni do jakieś tam pracy przez polski ZUS -i nie dostaną żadnej renty albo zasiłku pielęgnacyjnego. Dzieci mogące ruszać rączkami i nóżkami, mogą dla pomysłu orzecznika ZUS -też sobie "dopracować", a jakże; tak samo upośledzeniu dorośli -fizycznie lub umysłowo - do roboty, a nie do protestowania w Sejmowym korytarzu, albo na ulicach -psując humor urzędnikom z ZUS i rządu. Mogą zawsze coś tam cyklicznie robić, lepiej lub gorzej, pozorowć dla ZUS - pracę... Po co zatem płacić te składki rentowe, skoro nikt nei zakwalifukuje się niebawem na rentę? To zwykły podfatyek??
Systemy te wymagaja zreformowania lub byc moze opracowania na nowo, zarowno system,y ktore chronia biedniejszych i chorych oraz systemy faworyzujace elity spoleczne.
Dlaczego Polska wciaz musi oszczedzac na starych, chorych, niepelnosprawnych, dzieciach z biednych rodzin itp., zamiast np. zlikwidowac mozliwosc wspolnego rozliczania sie malzonkow i te 12 mld, o ktorych mowil Min. Finansow, przeznaczyc na wyciaganie Polakow z biedy.
Moze juz najwyzszy czas odejsc od preferowania w 'dziki sposob' pewnych grup spolecznych jak np. lekarzy, ktorzy te sama kase , a moze i wyzsza powinni zarabiac w sposob cywilizowany.
W systemie zdrowotnym nie musimy podazac za modelem brytyjskim, ktory sam sie boryka z duzymi problemami natury organizacyjno-zarzadzajacej w finansowaniu zdrowia.
Nie musimy realizowac ich sciezki pod haslem 'Let 211 flowers bloom' /Niech zakwitnie 211 kwiatow/ i przenosic 60% nakladow finansowych na zdrowie na GPS-y /'general practitioners system' / czyli na lekarzy rodzinnych. /patrz ostatni 'The Economist'/.
Obecne protesty w imieniu niepelnosprawnych powinny stac sie podstawa do przeprowadzenia powaznych zmian w polityce spolecznej i podatkowej naszego kraju.
Na operację jednego oka musiałem czekać w kolejce przez rok! Za co miałem żyć i jak się utrzymać z chorym dzieckiem?
Zwróciłem się do sądu, który przyznał mi rentę na dwa lata.
ZUS wniósł od tego apelację podnosząc w niej argument, że przez ostatnie pół roku nie otrzymywał ode mnie składek na ubezpieczenie społeczne i jednocześnie wstrzymywał mi wypłatę świadczenia.
Na rostrzygniecie apelacyjne trzeba było czekać ok. roku, co stawiało mnie w sytuacji bez wyjścia. Jedyne co mi przyszło do głowy, to zwrócić się do policji z powiadomieniem o możliwości popełnienia na moja niekorzyść przestępstwa polegającego na okradzeniu mnie z kilkutysięcy składek, które według paska wypłaty zleceniodawca odprowadzał w tym celu do ZUS z mojej wypłaty przez okres kwestionowany przez ZUS. Śledztwo wykazało, że ZUS faktycznie otrzymywał te pieniądze przez cały ten okres, co potwierdzał na piśmie i potwierdzenia te znalazły się w aktach sprawy.
Policja złapała więc zus-owskich oszustów za rękę, a przecież ZUS to państwowa agenda, która powinna przy rozpatrywaniu spraw obywateli kierować się bezstronnością. Skąd więc ta złośliwość? Dlatego, że śmiałem w skardze sądowej podważyć kompetencję lekarzy orzeczników psując im statystykę, czy może nie dałem komuś do kieszeni? Albo byłem "nie swój"?
Pomijając niekompetencję jego orzeczników uznajacych mnie za osobę zdrową i zdolną do pracy, to doszła do tego jeszcze złośliwość i kłamstwo w postaci celowej dezinformacji wymiaru sprawiedliwości o stanie faktycznym, a więc okłamywaniu go przez złożone pismo apelacyjne, w którym były zawarte nieprawdziwe stwierdzenia mające pozbawić mnie prawa do należnego świadczenia. Popełniono więc urzędnicze przestępstwo na moją niekorzyść. Sprawę odkręcono dopiero kiedy poszedłem do osoby odpowiedzialnej za wypłatę świadczeń w kieleckim oddziale ZUS-u pytając ją dlaczego okłamuje wymiar sprawiedliwości i wstrzymuje mi złośliwie należne świadczenie oraz grożąć jej wyciągnieciem za to konsekwencji.
Po ok. roku wypłacono mi zaległe i bieżące świadczenia oczywiście bez odsetek i słów przeprosin. Zadaje więc pytanie pytanie: po co nam taka instytucja? To post-socjalistyczny przeżytek, który absolutnie nie sprawdza się w czasach kapitalizmu i powinien być zastąpiony czymś innym, podobnie jak ma to miejsce w innych krajach UE, gdzie można się ubezpieczyć w towarzystwach ubezpieczeniowych nie będacych zależnymi bezpośrednio od państwa i jego antypracowniczej polityki. Chciałbym podkreślić, że osobiście znam osoby posiadające przyznane renty i pracujące po 300 godzin miesięcznie! Trzeba mieć naprawdę przysłowiowe końskie zdrowie, żeby to wytrzymać! Powstaje pytanie jakim sposobem udało się im uzyskać w ZUS stałe renty z tytułu inwalidztwa, skoro ja będąc półślepym zostałem uznany za zdrowego!?
mniej zawiści i zwykłego krzykactwa, a więcej szacunku dla starszych i schorowanych osób , bo wy też kiedyś nimi będziecie, to nieuniknione.
---
Jaki ekspert Gazeto? No to już apogeum lizusostwa, ręce opadają na taką dziennikarską hucpę, oszczędnie radzę szafować slowami.