Pracodawcy nie będą zatrudniać nowych osób, a dokładać obowiązków już zatrudnionym pracownikom – taki może być efekt oskładkowania umów cywilnoprawnych. Inny, równie niekorzystny dla rynku pracy może być zwiększenie szarej strefy. Na proponowanych przez rząd zmianach mogą też stracić studenci, którzy zwykle dorabiają, pracując na umowy o dzieło lub umowy-zlecenia.

– Z jednej strony rzeczywiście te propozycje powodują, że osoby, które są zatrudnione na umowach cywilnoprawnych, zyskają pewność etatu. Czy to zachęci pracodawców do zatrudniania? Uważam, że niekoniecznie – mówi Agnieszka Engel z Centrum Szkoleniowo-Rozwojowego Sapientia, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Szczecinie. – Wręcz przeciwnie, będzie to znowu powodowało omijanie prawa.

Jej zdaniem, omijanie prawa będzie polegało między innymi na wydłużaniu czasu pracy osobom już zatrudnionym na etat. Pracodawcom nie będzie się opłacało zatrudnianie pracowników na umowę-zlecenie na krótki czas, do doraźnych projektów.

– Na pewno rozwinie się szara strefa, czyli osoby będą zwyczajnie zatrudniane bez umów, mówiąc kolokwialnie na czarno albo zatrudniane na bardzo krótki wymiar, 1/16 etatu – mówi Engel. – Te rozwiązania dzisiaj już bardzo łatwo ominąć, bo jako argumenty podaje się to, że te osoby będą miały płacone składki. Zresztą osoby po 26. roku życia, zawierając umowę cywilnoprawną, umowę-zlecenie, muszą być oskładkowane.

Każdy, kto zechce, może być też ubezpieczony przez to, że sam płaci składkę zdrowotną ze swoich zarobków. A więc możliwość pełnego oskładkowania jest już w prawie zapewniona. Jak dodaje ekspertka, zatrudnienie na umowę-zlecenie tak naprawdę ogranicza tylko możliwość przynależności do związków zawodowych, bo nawet przed wypowiedzeniem etat nie chroni.

– Nie oszukujmy się, jeżeli przychodzi moment, że pracodawca jest zmuszony zwolnić pracownika, to go zwalnia, czy jest on na umowę o pracę, czy na umowę-zlecenie – przekonuje rozmówczyni Newserii Biznes.

Jak dodaje, zmiany uderzyć mogą także w studentów, którzy dziś są zwolnieni ze składek do ukończenia 26 lat. Jeśli rząd oskładkuje także tę grupę, pracodawcy będą woleli zatrudnić osoby w pełni dyspozycyjne, nie ograniczone grafikiem zajęć na uczelni. Problemy mogą mieć również tzw. freelancerzy.

– Młode osoby zyskują dzięki temu po pierwsze wynagrodzenie, a po drugie doświadczenie. Osoby, które pracują jako freelancerzy, na zlecenie – im jest też tak wygodnie – mówi Engel. – W sytuacji, kiedy oczekujemy stabilizacji, sięgamy po umowę o pracę. Wszystko będzie się sprowadzało zawsze do jednego: potrzeb pracodawcy i potrzeb pracownika.