Resort pracy przygotował harmonogram likwidacji umów śmieciowych. W przyszłym roku składki od zleceń będą płacone do wysokości płacy minimalnej, a od 2017 r. od całych zarobków.
Ubezpieczeni w ZUS / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej potwierdza:
● W 2015 r. osoby wykonujące prace na podstawie umów-zleceń będą musiały się liczyć z tym, że pracodawcy będą ustalać ich wynagrodzenie, uwzględniając wysokość składki liczonej do czasu przekroczenia płacy minimalnej.
● W 2016 r. zleceniobiorcy otrzymają na rękę jeszcze mniej, gdyż składki będą obowiązkowe do czasu osiągnięcia podstawy w wysokości 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
● W 2017 r. zainteresowani wykonywaniem pracy na podstawie zlecenia będą się musieli liczyć z obowiązkiem odprowadzania daniny od każdej zarobionej złotówki.
● W 2014 r. dodatkowo resort zakłada wprowadzenie obowiązku opłacania składek od umów o dzieło.
– Nie możemy zachować umów o dzieło w obecnej formie. Jeśli bowiem firmy będą płacić wyższe składki od umów-zleceń, to przedsiębiorcy będą uciekać przed obowiązkowymi obciążeniami, zawierając umowy o dzieło – wyjaśnia Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej.

Koniec działalności

Przedsiębiorcy dystansują się od najnowszej propozycji rządu. – Nie rozumie on, że zwiększenie kosztów pracy spowoduje upadek tysięcy firm usługowych. Pieniędzy od płacenia składek nie przybędzie – twierdzi Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji i organizacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
– Założenie, że likwidacja umów cywilnoprawnych doprowadzi do stabilizacji zatrudnienia i wzrostu kontraktów bezterminowych, jest błędne. Zatem cel planowanej reformy nie zostanie zrealizowany – dodaje Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club, ekspert ds. prawa pracy, uważa, że takie zmiany mogą doprowadzić do spadku konkurencyjności polskich firm. – To spowoduje ograniczenie zamówień, a w efekcie zmniejszenie zatrudnienia i wzrost bezrobocia – wyjaśnia.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że polskie firmy muszą konkurować o zlecenia wielkich koncernów z Chinami, Indiami czy Turcją.
– Konta firmowe nie są z gumy. Przedsiębiorcy nie mogą wydać więcej na zatrudnionego pracownika, niż mają – dodaje Dorota Wolicka.

Groźna mapa

Przedsiębiorcy krytykują również harmonogram zwiększania podstawy wymiaru składek przygotowana przez resort.
– To jakiś absurd, żeby przepisy dotyczące kosztów pracy zmieniały się co rok. Firmy będą miały problemy z określeniem wysokości kosztów działalności – zauważa Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Lewiatan, członek Rady Nadzorczej ZUS.
W jego ocenie w najgorszej sytuacji znajdą się ci, którzy wygrali przetargi publiczne, na przykład na sprzątanie ministerstw czy ochronę obiektów muzealnych. – Można je wygrać tylko najniższą ceną. To wymusza konieczność zatrudniania wykonawców prac na podstawie umów-zleceń. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby przedsiębiorca otrzymujący 6 zł za godzinę sprzątania obiektu rządowego miał z tego zapłacić składki od każdej złotówki – twierdzi Jeremi Mordasewicz. W jego ocenie rząd powinien przeprowadzić nowelizację ustawy z 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 z późn. zm.). Konieczne jest także roczne vacatio legis.
– Inaczej firmy usługowe nie będą mogły wykonać pracy na podstawie wcześniejszych kontraktów. Ich zerwanie nie wchodzi w grę, bo grożą za to kary umowne. A to oznacza upadek wielu przedsiębiorstw – dodaje Jeremi Mordasewicz.
Związkowcy jednak chwalą proponowane rozwiązanie.
– Stopniowe zwiększanie kwot wpłacanych na przyszłe emerytury to bardzo dobre rozwiązanie. W ten sposób osoby zatrudnione na podstawie umów-zleceń będą miały wyższe świadczenia – mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.