ZUS nakłada kary na firmy, które pomyliły się, przekazując nieprawdziwe dane wymagane przy ustalaniu stopy procentowej. W przypadkach spornych trzeba się liczyć z koniecznością rozpraw sądowych.
ZUS wypłaca coraz mniej rent powypadkowych / Dziennik Gazeta Prawna
Przedsiębiorcy wciąż mają problemy z ustalaniem wysokości składek na ubezpieczenie społeczne. Ustawodawca bowiem podzielił firmy na dwie kategorie. Rozróżnienie to wprowadza art. 28 ust. 1 i 2 ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (dalej: ustawa wypadkowa). Do pierwszej kategorii są zaliczone firmy zgłaszające do ubezpieczenia wypadkowego nie więcej niż 9 ubezpieczonych. W drugiej są płatnicy zgłaszający do tegoż ubezpieczenia co najmniej 10 ubezpieczonych. Dla każdej z wymienionych kategorii płatników określono odmienne zasady ustalania stopy procentowej składki i inny tryb postępowania w tym zakresie.
W przypadku pierwszej grupy płatników stopa procentowa składki jest zryczałtowana i wynosi ona (niezależnie od grupy działalności, do jakiej został zaliczony płatnik) – 50 proc. najwyższej stopy procentowej ustalonej na dany rok składkowy dla grup działalności. Do płatników tych nie ma zastosowania art. 29 ustawy wypadkowej, wskazujący podstawę klasyfikowania grup działalności (PKD) i sposób ich kodowania (REGON). I właśnie przeważnie ta grupa firm, sama ustalając wysokość składki, popełnia błędy, poprzez jej zaniżenie.

Podwyżka za oszustwo

Ustawodawca ustalając zasady opłacania składek na ubezpieczenie wypadkowe, wprowadził kary dla tych, którzy się pomylili. Jeżeli jednak płatnik nie przekaże danych lub przekaże nieprawdziwe dane, co spowoduje zaniżenie stopy procentowej składki na ubezpieczenie wypadkowe, ZUS ustala w drodze decyzji stopę procentową na cały rok składkowy w wysokości 150 proc. stopy procentowej ustalonej na podstawie prawidłowo podanych informacji. Sprawami błędów zajmował się Sąd Najwyższy (wyrok z 18 kwietnia 2012 r., sygn. akt I UK 358/11; OSNP 2013/9-10/116 oraz wyrok z 4 lutego 2011 r., sygn. akt II UZP 1/11; OSNP 2012/7-8/102). Wskazał on, że ukarać podwyżką można firmę tylko wówczas, jeśli opłacenie składek nastąpiło w przypadku nieprzekazania danych, przekazania danych nieprawdziwych lub nieprawidłowego ustalenia liczby ubezpieczonych lub grupy działalności. Podwyższenie stopy procentowej nie może nastąpić w razie jej zaniżenia z jakichkolwiek innych przyczyn mających związek z zaniechaniami płatnika. Przykładem próby nieuzasadnionego podwyższenia wysokości składek jest przypadek firmy, która po śmierci właściciela została przejęta przez następcę prawnego. Nowy właściciel nic nie zmienił – ani nazwy, ani zakresu produkcji, ani nawet osób zatrudnionych. Mimo to ZUS domagał się od firmy nowych, wyższych składek. I ukarał firmę dodatkową opłatą. A przecież powstająca w taki sposób firma miała prawo płacić składki wypadkowe w takiej samej wysokości jak za czasów pierwszego, już nieżyjącego właściciela.

Gdy zawinił zatrudniony

ZUS potrafi także wprowadzać karne opłaty dla firm, w których wystąpiły wypadki przy pracy w winy pracowników. Tak było w przypadku firmy energetycznej, której pracownicy z własnej winy ulegli śmiertelnym wypadkom przy naprawie sieci. W czasie wykonywania zleconej im naprawy nie skorzystali z będących na ich wyposażeniu specjalnych hełmów i osłon. W efekcie tych wypadków sprawdzenie zabezpieczeń bhp przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy, która nie stwierdziła rażącego ruszenia przepisów bhp. Ale to nie przeszkodziło okręgowemu inspektorowi pracy, żeby wystąpić do ZUS o podwyższenie składek na ubezpieczenie wypadkowe. Obowiązek taki został nałożony na podstawie art. 36 ust. 1 ustawy wypadkowej. Tym samym należność na to ubezpieczenie wzrosła o 100 proc. stopy procentowej składki na ubezpieczenie wypadkowe ustalanej na najbliższy rok składkowy, ale firma się nie zgodziła na płacenie więcej za wszystkich pracowników. W tej sprawie SN wydał wyrok 4 czerwca 2013 r., sygn. akt I UK 526/12 (Gazeta Prawna 2013/123/8). Uznali, że płatnik nie może być karany podniesieniem o 100 proc. wysokości składki wypadkowej płaconej za wszystkich zatrudnionych pracowników. I to wówczas, kiedy wywiązuje się ze swoich obowiązków wynikających z art. 207 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 1998 r. nr 21, poz. 94 z późn. zm.). Sędziowie zwrócili uwagę, że o rażącym naruszeniu obowiązków pracodawcy wobec pracownika można byłoby mówić, gdyby pracodawca nie wydał zatrudnionym sprzętu ochrony osobistej. I dlatego konieczne jest oddzielenie winy pracownika od odpowiedzialności pracodawcy wynikającej z przepisów bhp.

Poszkodowany

Osoby, które uległy wypadkowi lub zapadły na choroby zawodowe w pracy, mają prawo ubiegać się o wsparcie finansowe. Podstawą do otrzymania takiej pomocy jest art. 6 ust. 1 ustawy wypadkowej. Problem jednak pojawia się przy przedsiębiorcach. Mogą oni nie dostać nawet złotówki, jeśli w dniu wypadku lub w dniu złożenia wniosku o przyznanie świadczenia z tytułu choroby zawodowej istniało zadłużenie z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne na kwotę przekraczającą 6,60 zł do czasu spłaty całości zadłużenia. Z kolei w ust. 3 art. 6 ustawy wypadkowej wprowadzono instytucję przedawnienia prawa do niektórych świadczeń (tj. zasiłku chorobowego, świadczenia rehabilitacyjnego, jednorazowego odszkodowania z tytułu stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu, jednorazowego odszkodowania dla członków rodzin zmarłego ubezpieczonego lub rencisty oraz pokrycia kosztów leczenia stomatologicznego, szczepień ochronnych i zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne), jeśli zadłużenie składkowe nie zostanie uregulowane w ciągu 6 miesięcy od dnia wypadku lub od dnia złożenia wniosku o przyznanie tych świadczeń z tytułu choroby zawodowej. Zdaniem sądów określona w tym przepisie kwota zadłużenia składkowego rzędu 6,60 zł, której nieuregulowanie w terminie powoduje przedawnienie prawa do świadczeń wypadkowych, nie pozostaje przy tym w żadnej rozsądnej proporcji do wysokości tych świadczeń, często sięgających – jak w przypadku jednorazowych odszkodowań – kwot kilku lub kilkunastu tysięcy złotych.
Zatem w najgorszej sytuacji mogą się znaleźć osoby samozatrudnione, które same opłacają składki za siebie. Znane są przypadki, że ZUS odmawia takim osobom wypłaty pełnego zasiłku chorobowego w wysokości 100 proc. podstawy wymiaru oraz jednorazowego odszkodowania (wyrok SN z 20 maja 2013 r., sygn. akt I UK 608/12, Gazeta Prawna 2013/159/6). We wskazanym wyroku zainteresowany źle obliczył kwotę składki wypadkowej – zamiast zapłacić 2 proc. podstawy wymiaru, uiścił należność w wysokości 1,8 proc. Zanim jednak wystąpił o odszkodowanie z tytułu wypadku, trzykrotnie pobierał z ZUS zaświadczenie o niezaleganiu w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne. I za każdym razem dowiadywał się, że nie ma żadnych długów. Kiedy otrzymał z zakładu odmowę wypłaty należności związanych z wypadkiem przy pracy, odwołał się od negatywnej decyzji. Dopiero SN wskazał, że nie można zaakceptować sytuacji, kiedy to z powodu opieszałości organu rentowego w informowaniu o zadłużeniu odpowiedzialność spada na ubiegającego się o odszkodowanie. Z powodu zadłużenia powstałego w wyniku błędnego ustalenia wysokości składki wypadkowej zainteresowany stracił bowiem prawo do takiej formy wsparcia.
W praktyce oznacza to, że firmy mające problemy z ustaleniem wysokości składki muszą się liczyć w przypadku sporu z ZUS z koniecznością dochodzenia swoich praw w sądzie. I to nie tylko w sytuacji, kiedy same muszą płacić więcej, ale także wówczas, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że mimo odprowadzania składek organ rentowy nie będzie chciał przejąć odpowiedzialności za wypadek lub chorobę i wypłacić odszkodowania.
Podstawa prawna
Art. 6 ust. 1, art. 28 ust. 1 i 2, art. 36 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 167, poz. 1322 z późn. zm.).