Przedsiębiorcy zdecydowanie krytykują rządowe propozycje, zgodnie z którymi osoby zasiadające w radach nadzorczych będą płacić obowiązkowe składki emerytalne i rentowe od wynagrodzenia otrzymywanego z tego tytułu. Trzeba będzie też dokonywać wpłat do ZUS od wszystkich umów-zleceń do momentu osiągnięcia przez zainteresowanego kwoty płacy minimalnej (obecnie to 1600 zł).
– Rząd za wszelką cenę szuka pieniędzy u pracodawców. Nowe rozwiązania nakładające na firmy dodatkowe obowiązki mogą spowodować efekt odwrotny do oczekiwanego. Zamiast zwrotu wpływów ze składek od umów-zleceń pieniędzy będzie mniej. Firmy bowiem będą rezygnować z zawierania takich kontraktów – ostrzega Dariusz Jadczyk, przewodniczący zarządu Regionalnej Organizacji Pracodawców w Częstochowie.
Przedsiębiorcy wskazują, że obowiązek opłacania składek od wszystkich zleceń spowoduje dodatkowe wydatki.
– Powstanie kosztowny obowiązek związany z liczeniem kwot już zarobionych przez osobę wykonującą pracę na takiej podstawie. A jeśli pracodawca popełni błąd i nie dokona wpłat, będzie ponosił odpowiedzialność z tego tytułu –mówi Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Wspomniane propozycje są zawarte w projekcie ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Został on przygotowany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej i trafił już do konsultacji społecznych. Przygotowane rozwiązania realizują postulaty związków zawodowych zgłaszane w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych.
Firmy zwracają uwagę, że nie są to zmiany kompleksowe.
– Sam zasiadam z radach nadzorczych, więc nie widzę żadnego problemu opłacania składek z tego tytułu. Tym bardziej, że na podstawie własnego doświadczenia wiem, że to jest praca, a tym samym pieniądze z tego tytułu są rodzajem wynagrodzenia – tłumaczy Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy Konfederacji Lewiatan, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Dodaje jednak, że rząd nie powinien wprowadzać zmian tylko dla jednej grupy osób.
– Konieczne jest uporządkowanie całego systemu, żeby nie było takiej sytuacji, że jedna grupa zawodowa utrzymuje pozostałe korzystające z przywilejów – dodaje Jeremi Mordasewicz.
Z kolei zdaniem Jerzego Bartnika, prezesa Związku Rzemiosła Polskiego, nowe rozwiązania mogą przyczynić się do rozwoju szarej strefy.
– Właściciel firmy nie dopłaca do prowadzenia działalności. Jeśli się więc okaże, że w jednym miesiącu uiszczanie dodatkowych składek na ubezpieczenie społeczne spowoduje obniżenie rentowności, w kolejnym miesiącu nie zapłaci nic. Zatrudni na czarno pracowników ze Wschodu – zauważa Jerzy Bartnik.
0,37 mld zł może dodatkowo wpłynąć do FUS z tytułu umów-zleceń
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji