Resort pracy przygotowuje procedury, które ułatwią zwalczanie agresji wobec dzieci. Najpierw przetestuje je dziewięć samorządów.
Pomoc dla ofiar przemocy w rodzinie / Dziennik Gazeta Prawna
Dr Wojciech Rafał Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych / DGP / Wojtek Gorski
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, zapowiedział ponad rok temu powstanie specjalnego systemu, który pozwoli na monitorowanie losów dzieci pochodzących z rodzin zagrożonych przemocą. Miał on obejmować m.in. bazę danych o takich nieletnich. Wciąż nie wiadomo jednak, jak system będzie funkcjonował w praktyce, bo nadal trwają nad nim prace. Od ich efektów i pilotażu zależy, czy takie rozwiązania w ogóle zostaną wdrożone.

Niedoinformowane służby

Pomysł stworzenia systemu śledzenia losów najmłodszych pojawił się po tym, gdy w ostatnich latach doszło do kilku drastycznych przypadków śmierci dzieci. Szczególnie głośna była sprawa morderstwa Szymona z Będzina. Jego tożsamości nie udawało się ustalić przez dwa lata, a w tym samym czasie matka pobierała na niego zasiłek rodzinny. Równie wstrząsająca jest ostatnio odkryta historia nastoletniej matki z okolic Kartuz, której prokuratura postawiła zarzut zabójstwa dwójki nowo narodzonych dzieci. O tym, że kobieta była w ciąży, nie wiedział miejscowy ośrodek pomocy społecznej, z którego wsparcia korzystała ona i jej rodzina.
Jak informuje resort pracy, system monitorowania losów dziecka ma powstać w ramach projektu finansowanego z pieniędzy unijnych. Przewiduje on opracowanie procedury pozwalającej na wyłonienie dzieci z rodzin zagrożonych przemocą oraz pracy z ich opiekunami. To narzędzie ma integrować działania różnych instytucji zaangażowanych w przeciwdziałanie przemocy w rodzinie, w tym np. pracowników socjalnych, kuratorów, nauczycieli, pielęgniarki, lekarzy i policjantów.
Elementem projektu mają też być system informatyczny na szczeblu centralnym, służący celom statystycznym oraz druga lokalna baza danych kontrolująca losy najmłodszych.
Projekt ma być realizowany od września tego roku do grudnia 2014 r., a zakończy się przeprowadzeniem pilotażu w dziewięciu gminach oraz szkoleniami przedstawicieli instytucji zajmujących się przemocą. Dopiero po jego zakończeniu zostanie podjęta decyzja co do dalszych działań dotyczących ochrony przed agresją.

Powielanie zadań

Zdaniem Justyny Podlewskiej, prawnika Fundacji Dzieci Niczyje, taki system jest potrzebny, ale jego stworzenie może być trudne.
– Aby spełniał swoje cele, powinien przede wszystkim skupiać się na działaniach profilaktycznych i zawierać narzędzia pozwalające na diagnozę sytuacji dziecka oraz określać czynniki ryzyka, np. brak szczepienia – uważa.
Dodaje, że praktyczna realizacja systemu monitorowania może okazać się trudna, bo będzie on wymagał znacznych nakładów finansowych oraz może budzić opory związane ze zbytnią ingerencją w życie rodziny. System musi być tworzony we współpracy z innymi resortami, w tym głównie zdrowia i oświaty, tak aby obejmował wszystkie aspekty społecznego życia dziecka.
Z kolei dr Mariola Racław z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę na możliwość powielania obecnie obowiązujących rozwiązań, tym bardziej że ewentualny monitoring będzie działał na styku trzech ustaw: o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, pomocy społecznej oraz pieczy zastępczej.
– Praca z rodzinami jest już zadaniem pracowników socjalnych i asystentów. Nowością byłoby tylko monitorowanie rozumiane jako zebranie w jednym miejscu wiedzy o losach dziecka i przebiegu udzielanego mu wsparcia – podkreśla.
Wskazuje jednak, że taki system może stać się tylko rodzajem ewidencji lub zapisu statystycznego.

Ochrona najmłodszych

Na resortowy projekt monitoringu z zainteresowaniem czekają władze Poznania. Tamtejszy samorząd już od 2011 r. pracuje nad własnymi rozwiązaniami w zakresie tworzenia systemu ochrony dzieci przed krzywdzeniem i zaniedbywaniem. Jest on nastawiony głównie na monitoring podopiecznych niemających 5 lat.
– Nasz projekt skupia się na wypracowaniu metod współpracy między różnymi instytucjami zajmującymi się małymi dziećmi. Aby go wdrożyć od początku 2014 r., staramy się o pieniądze z funduszy norweskich – mówi Stella Gołębiewska, koordynator projektu z Urzędu Miasta w Poznaniu.
Dodaje, że głównymi założeniami systemu jest wyraźne określenie i rozdzielenie zadań, które w rodzinie wykonują pracownik socjalny i kurator sądowy, oraz włączenie poradni psychologiczno-pedagogicznych we wspieranie opiekunów, którzy nie mają dzieci w wieku szkolnym. Ponadto projekt zakłada uaktywnienie pielęgniarek i położnych, które odwiedzają niemowlęta i jako pierwsze mogą zauważyć ewentualne zagrożenia i nieprawidłowości.
– Planujemy też zgłoszenie się do zapowiadanego pilotażu – informuje Stella Gołębiewska.

System może stygmatyzować dzieci

Pomysł utworzenia ogólnopolskiego systemu monitorowania losów dzieci jest absurdalny i prowadzi do pełnej inwigilacji rodziny. Artykuł 51 konstytucji wyraźnie stanowi, że o obywatelu można zbierać tylko te informacje, które są niezbędne w demokratycznym państwie prawa. Zatem jeśli taki system miałby być stworzony, należałoby wykazać, że bez jego powstania funkcjonowanie państwa nie jest możliwe. Nie sądzę też, aby taki centralny system zapobiegł tragediom. To, że brakuje informacji o dziecku i rodzinie, wynika nie z braku możliwości ich pozyskania, ale z pewnego rodzaju zaniedbań i problemów organizacyjnych. Nie twierdzę, że nikomu by się nie przydał, ale może okazać się bardzo niebezpiecznym narzędziem, wykorzystywanym do wielu celów, niekoniecznie tych pierwotnie zakładanych. Ponadto znalezienie się w takim rejestrze stygmatyzuje dziecko z powodu sytuacji, za które nie ponosi ono odpowiedzialności, a wyłącznie dlatego, że dorośli – jego rodzice czy opiekunowie – zachowali się wobec niego w nieodpowiedni sposób.