Drobni przedsiębiorcy płacą połowę najwyższej składki wypadkowej ustalonej dla branży z największą liczbą groźnych zdarzeń. Nawet jeśli ich działalność nie wiąże się z ryzykiem.
Od 1 kwietnia 2013 r. rozpoczyna się dla wszystkich płatników nowy rok składkowy. Jest już pewne, że do 31 marca 2014 r. obowiązywać będą dotychczasowe zasady naliczania stóp procentowych należności na ubezpieczenie wypadkowe. Resort pracy nie planuje zmian w zakresie kategorii ryzyk dla grup działalności, od których zależy ich wysokość. Obecne zasady obowiązują już ponad 10 lat i wciąż budzą emocje drobnych przedsiębiorców, którzy uważają, że system ich dyskryminuje.
Ubezpieczenie od wypadków przy pracy / Dziennik Gazeta Prawna
Ustalenie stopy procentowej składki dla płatników zgłaszających 10 lub więcej ubezpieczonych dokonuje ZUS na podstawie danych przekazywanych przez firmy, m.in. o liczbie wypadków przy pracy, w tym ciężkich i śmiertelnych. Dla takich przedsiębiorców raz na trzy lata ustalane są stopy procentowe dla branży ze względu na stopień ryzyka zawodowego w niej występującego. ZUS ustala należności, mnożąc stopę procentową składki dla grupy działalności danego płatnika z ustalonym dla niego wskaźnikiem korygującym. O jej wysokości powiadamia przedsiębiorcę co roku do 20 kwietnia.
Wyjątkiem są płatnicy zobowiązani do samodzielnego ustalenia stopy procentowej składki. Należą do nich m.in. małe firmy zgłaszające do ZUS nie więcej niż 9 ubezpieczonych. Opłacają należność w wysokości 50 proc. najwyższej stopy procentowej ustalonej dla grup działalności. Ta najwyższa przypisana jest do górnictwa i wynosi obecnie 3,86 proc. Drobni przedsiębiorcy muszą więc opłacać daninę do ZUS w wysokości 1,93 proc. To prowadzi do sytuacji, w których małe firmy za pracowników biurowych będą mieć wyższą stawkę niż np. duże zakłady produkujące wyroby chemiczne (stawka 1,47 proc.) czy tworzywa sztuczne (1,73 proc.). Wprawdzie stawki tych ostatnich w każdym indywidualnym przypadku podlegają przemnożeniu o wskaźnik korygujący w wysokości od 0,5 do 1,5, jednak dla wielu firm działających w tych branżach ostatecznie ustalone składki będą niższe niż te, które płacą drobni przedsiębiorcy.
– Taki sposób ich ustalania jest niesprawiedliwy – twierdzi Witold Polkowski z Pracodawców RP. Jego zdaniem składka nie powinna zależeć od wielkości firmy, ale od ryzyk zawodowych występujących w branży.
Eksperci przyznają, że system nie jest idealny, twierdzą jednak, że trudno byłoby wypracować rozwiązania lepsze od obecnie obowiązujących.
– Ustalenie jednolitej stawki dla wszystkich małych przedsiębiorców można uważać za uzasadnione z punktu widzenia solidaryzmu społecznego, który jest jedną z zasad ubezpieczeń społecznych – uważa radca prawny Dawid Zdebiak z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Gujski Zdebiak. Dodaje, że więksi pracodawcy przeznaczają większe środki na prewencję wypadkową i zapewnienie bezpieczeństwa w miejscu pracy, co może usprawiedliwiać wyższą opłatę dla mniejszych przedsiębiorców.
Ustalenie stawki jednolitej dla drobnej przedsiębiorczości i zróżnicowanie jej dla dużych graczy rynkowych ma także uzasadnienie z uwagi na rodzaje branż, które reprezentują firmy. Te pierwsze najczęściej działają w sektorze usług, a te drugie – w sektorze przemysłowym, który generuje najwięcej wypadków. To podział bardzo umowny, bo duża liczba małych firm z branży budowlanej notuje wysokie wskaźniki wypadkowości, a jednocześnie składka 1,93 proc. jest opłacana za takich pracowników jak fryzjer czy informatyk.
Okazuje się jednak, że gdyby obecny system różnicowania składki przenieść bez zmian na małe firmy, efekt mógłby być odwrotny do zamierzonego.
– Zryczałtowane stopy procentowe dla małych firm świadczą o racjonalności ustawodawcy – stwierdza Tomasz Lasocki, pracownik naukowy Katedry Prawa Ubezpieczeń Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje, że zdarzenia losowe mogą wystąpić w każdej firmie. A w skrajnym przypadku osoba fizyczna zatrudniająca dwóch pracowników w razie wypadku jednego z nich miałaby wypadkowość na poziomie 50 proc., co bardzo negatywnie wpływałoby na ustalenie u niej ryzyka zawodowego.
To prowadziłoby do wypaczenia idei ubezpieczenia wypadkowego, opartego – co do zasady – na rzeczywistym ryzyku zawodowym u pracodawcy.