Firmy doradcze wymyśliły mechanizm, dzięki któremu Polsce nie przepadną unijne pieniądze na usługi oferowane rolnikom. Balansują jednak na granicy legalności. Za pieniądze z UE część firm realizuje fikcyjne usługi, zwracając mieszkańcom wsi wkład własny. To działania na granicy prawa.

Doradca rolniczy może zarobić na usługach świadczonych jednej osobie maksymalnie 6 tys. zł. Żeby otrzymać tę kwotę, musi znaleźć gospodarza, który z własnej kieszeni wyłoży około 2,5 tys. zł. – Rolnicy są przyzwyczajeni do bezpłatnego doradztwa, więc nie chcieli korzystać z ich pomocy. Firmy wpadły więc na pomysł, że podzielą się z nimi pieniędzmi za zrealizowane usługi – ujawnia Tadeusz Szymańczak, przedstawiciel związków branżowych producentów rolnych w Komitecie Monitorującym PROW 2007–2013.

Jak skorzystać z doradztwa dotowanego przez UE / Dziennik Gazeta Prawna

Mechanizm jest prosty. Firma dogaduje się z rolnikiem, że np. dokona oceny zgodności jego gospodarstwa z wymogami UE. Wystawia mu faktury i rachunki, z których wynika, że usługa została zrealizowana, a rolnik poniósł wszystkie wymagane opłaty. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) refunduje 80 proc. kosztów. Doradca dzieli się tą kwotą z rolnikiem, zwracając mu jego wkład własny.

Jak ustalił DGP, niektóre biura doradcze wykazały się jeszcze większą kreatywnością. W Wielkopolsce działa fundacja powiązana rodzinnie z tamtejszymi doradcami, która wypłaca rolnikom pieniądze na pokrycie wkładu własnego. Tylko w ciągu jednego roku udzieliła im dotacji w wysokości 386 tys. zł. Fundacja twierdzi, że utrzymuje się z darowizn od firm i osób prywatnych. Sprawą zainteresowało się jednak pod koniec ub.r. Centralne Biuro Antykorupcyjne. Przepływ pieniędzy pomiędzy firmami, rolnikami a fundacją bada Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim.

– Będziemy musieli przesłuchać setki rolników – mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.

Ponieważ między rolnikami a doradcami panuje zmowa milczenia, udowodnić nieprawidłowości nie będzie łatwo.

Wielu rolników nie płaci za doradztwo, choć zgodnie z unijnym prawem powinni wnieść wkład własny i opłacić VAT. Wszystkie koszty pokrywają firmy doradcze. Jest to dla nich opłacalne, bo nawet gdy oddadzą rolnikom pieniądze mogą zarobić na dobrze płatnych usługach refundowanych przez UE.
Chcąc wciągnąć nowych producentów rolnych do współpracy, doradcy proponują im różnego rodzaju transakcje wiązane. Piszą im za darmo albo z dużymi rabatami wnioski o przyznanie innych dotacji z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW), np. na modernizację gospodarstwa. Dzięki temu mają przewagę, nad innymi startującymi do naborów ogłaszanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), a za otrzymane od agencji unijne środki kupują drogi sprzęt.

Fikcyjny audyt

Wszystkie te działania nasiliły się w 2012 r. Do izb rolniczych docierały sygnały o bardzo dużej aktywności doradców, którzy krążyli po wsiach w całej Polsce i oferowali swoje usługi. W ciągu jednego dnia byli w stanie dokonać oceny kilku gospodarstw pod kątem zgodności z wymogami i standardami unijnymi.
Przy tym wprowadzali rolników w błąd twierdząc, że takie doradztwo jest dla nich obowiązkowe. Informowali, że działają na zlecenie ARiMR, izb rolniczych lub ośrodków doradztwa rolniczego. Wielu gospodarzy wiejskich pod koniec ubiegłego roku zgłosiło się np. do kaliskiego biura ARiMR z pytaniem, czy zlecała jakiejś prywatnej firmie wykonanie oceny gospodarstwa pod względem zgodności z wymogami UE. Sporządzenie takiego audytu jest refundowane ze środków PROW, ale nie jest dla rolników obowiązkowe. Ma jedynie pomóc im w sprawdzeniu, czy ich gospodarstwo spełnia standardy unijne wymagane przy korzystaniu z dopłat bezpośrednich. Za ich nieprzestrzeganie rolnik może mieć obniżone płatności.



– Poddanie się audytowi jest więc korzystne, bo rolnik wie, jakich wymogów jego gospodarstwo jeszcze nie spełnia. Jednak, żeby taką ocenę przeprowadzić rzetelnie, przedstawiciel biura doradczego powinien spędzić u niego co najmniej dwa dni. Źle przeprowadzony audyt nie chroni rolnika przed sankcjami finansowymi w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości podczas kontroli – ostrzega Mieczysław Łuczak, przewodniczący Rady Powiatu Kaliskiego i członek Wielkopolskiej Izby rolniczej w Kaliszu.
Jak ustalił DGP, wśród najbardziej aktywnych firm są podmioty, które uzyskały akredytację ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Posiadanie takiego certyfikatu powinno być gwarancją ich wiarygodności i najwyższej jakości usług. Jak wynika z informacji DGP, na liście podmiotów akredytowanych znajdują się firmy, których działalność jest przedmiotem śledztwa prokuratury okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Działania doradców są jednak skuteczne. W ich efekcie liczba złożonych do ARiMR wniosków o przyznanie pomocy wzrosła w 2012 r. dwukrotnie. W 2011 r. było ich ponad 11 tys., a rok później już przeszło 24 tys. W latach 2007–2013 zainteresowanie rolników dotowanym doradztwem było małe, a Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi musiało nawet zmniejszać budżet przeznaczony na to działanie, przesuwając go na inne zadania agencji. Początkowo pula środków wynosiła 1,26 mld zł, obecnie zostało do wydania niecałe 327 mln zł.

Prawda z raportu

Praktyki firm doradczych są znane resortowi rolnictwa i agencji od wielu miesięcy. Zostały zasygnalizowane m.in. w raporcie zrealizowanym w ubiegłym roku na zamówienie resortu rolnictwa przez firmę Collect Consulting. Jego celem była ocena funkcjonowania systemu doradztwa rolniczego w Polsce. Jest w nim cytowana wypowiedź przedstawiciela podlaskiego biura ARiMR, który stwierdza, że firmy prywatne płacą za rolnika i że nie ponosi on wstępnie kosztów doradztwa. Jednak oficjalnie urzędnicy twierdzą, że takiej wiedzy nie posiadają.
– Nie stwierdziliśmy podczas kontroli takich nieprawidłowości. Prowadząc je możemy opierać się tylko na tym, co wynika wprost z dokumentów, nie możemy snuć domysłów – podkreśla Stefan Krajewski, dyrektor podlaskiego oddziału ARiMR w Łomży.
Natomiast Andrzej Szerepowicz, pracownik tego samego biura agencji, wyjaśnia, że sprawdzany jest każdy wniosek rolnika o przyznanie pomocy oraz o płatność. Wszystkie usługi muszą być udokumentowane fakturami, a zwrot kosztów za zrealizowane doradztwo odbywa się po sprawdzeniu tych dokumentów. Ponadto są przeprowadzane kontrole na miejscu u 5 proc. rolników, którzy złożyli wnioski o płatność.

Słaby monitoring

W całej Polsce w 2012 r. agencja przeprowadziła 809 kontroli. Stwierdzono w nich jedynie 48 przypadków nieprawidłowości. Najczęstszą było nieprzechowywanie przez beneficjentów oryginałów faktur i rachunków potwierdzających poniesienie kosztów korzystania z usług doradczych. Rolnicy mają obowiązek trzymać takie dokumenty przez 5 lat.
Przypadki poświadczenia nieprawdy w fakturach i rachunkach wystawianych przez firmy doradcze wykrywane były incydentalnie, ale nie przez agencję, tylko inne uprawnione organy. ARiMR podkreśla, że może sprawdzać tylko rolników, nie ma natomiast uprawnień do kontrolowania firm doradczych. Takie prawo przysługuje natomiast Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie. Obie instytucje wymieniają się informacjami uzyskanymi podczas audytów.

Na granicy prawa

Zdaniem prawników udowodnić nieprawidłowości doradcom i rolnikom będzie trudno. Wkład własny w wysokości 20 proc. ceny usługi wynika co prawda z unijnego rozporządzenia Rady nr 1698/2005 z 20 września w sprawie wsparcia rozwoju obszarów wiejskich przez Europejski Fundusz Rolny na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich (Dz.U. UE L 277/1), ale jego źródło nie jest jednak określone.
– Jeśli beneficjent otrzymuje te środki od podmiotu trzeciego, np. specjalnie powołanej fundacji, to takie działanie w mojej ocenie nie jest sprzeczne z prawem – podkreśla Anna Zubkowska-Rojszczak z kancelarii adwokackiej Anny Zubkowskiej.
Jej zdaniem działaniem naruszającym przepisy jest zawieranie umów o usługi doradcze dla pozoru, wyłącznie w celu uzyskania dofinasowania. ARiMR musi więc udowodnić, że przedstawiane przez rolników dokumenty są nieprawdziwe bądź nierzetelne. Czyn taki mógłby zostać uznany za nadużycie finansowe i jako takie stanowić przestępstwo.