ZNP i NSZZ Solidarność uważają, że podwyżki dla nauczycieli zaproponowane przez resort edukacji są zbyt niskie.

Dziś odbędzie się druga tura negocjacji tzw. rozporządzenia płacowego pomiędzy związkami zawodowymi a Katarzyną Hall, minister edukacji narodowej. Związek Nauczycielswa Polskiego i NSZZ Solidarność uważają, że podwyżki zaproponowane przez resort są zbyt niskie i grożą strajkiem.
Minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli stażystów i kontraktowych mają wzrosnąć o 200 zł, a mianowanych i dyplomowanych o 185 zł. Krystyna Szumilas, wiceminister edukacji, podkreśla, że w ustawie budżetowej są pieniądze tylko na 10 proc. podwyżki. Nauczyciele mianowani i dyplomowani mogą więc otrzymać więcej kosztem stażystów i kontraktowych.
- Jeśli związki przedstawią inne rozwiązania, mieszczące się w tegorocznym budżecie, będziemy rozmawiać - zaznacza Krystyna Szumilas. Dodaje, że nie można dyskutować tylko o liczbach. Trzeba również zmienić zasady zatrudniania nauczycieli.
NSZZ Solidarność domaga się również podwyżek dla wszystkich grup budżetowych i parabudżetowych. Premier Donald Tusk oświadczył jednak, że nie będzie nikomu ustępował, gdy żądania będą nierealne i nieracjonalne.
Z kolei PKPP Lewiatan uważa, że sfera budżetowa nie może zarabiać lepiej z dnia na dzień. Podwyżki dla nauczycieli powinny być powiązane z rezygnacją z wcześniejszych emerytur, a dla pracowników administracji muszą wynikać z redukcji zatrudnienia.
Jolanta Góra