Premier Donald Tusk powiedział w środę, że zatrudnienie w urzędach centralnych w 2012 r. nie zmieniło się; wzrost odnotowano za to w urzędach wojewódzkich i w administracji samorządowej. Zapowiedział, że jeszcze we wrześniu przedstawi informację w tej sprawie.

Premier był o tę sprawę pytany na środowej konferencji prasowej, na której prezentował założenia budżetu na 2013 rok.

We wrześniu raport o przerostach

"Będziemy starali się we wrześniu przedstawić bardzo precyzyjnie, na czym polega problem: przerostów administracyjnych i nieporozumień, i przekłamań, jeśli chodzi o obliczanie ilości urzędników w porównaniu do przeszłości" - powiedział szef rządu.

Jako przykład podał prokuratorów, których kiedyś nie uznawano za urzędników administracji państwowej, a obecnie są do niej wliczani. "W wielu miejscach nie wzrosła ilość zatrudnionych w danej sprawie, a kwalifikacja: pewne grupy zawodowe do niedawna nie liczone jako urzędnicy państwowi czy jako członkowie administracji publicznej, są teraz liczeni jako jakby uczestnicy administracji publicznej. Więc wpierw postaramy się bardzo rzetelnie ocenić, gdzie naprawdę jest wzrost" - wyjaśnił Tusk.

W urzędach centralnych nie jest źle, natomiast w samorządach - istna erupcja zatrudnienia

Według niego jeśli chodzi o urzędy centralne - ministerstwa, kancelarię premiera - "sytuacja nie jest zła, raczej odnotowujemy niewielkie spadki i niewielkie wzrosty, i wychodzi to mniej więcej na zero". "Gorzej jest niżej, np. w urzędach wojewódzkich (...) - tam raczej odnotowujemy wzrost. Na pewno mamy dość dynamiczny wzrost w administracji samorządowej" - ocenił.

Jak zaznaczył, liczby te będą "dość drastycznie odbiegały od tego, co podaje opozycja, ale będą dobrym wstępem do tego, by zastanowić się, jak zatrzymać tę tendencję". "Będziemy starali się, aby choćby ze względu na kryzys w roku 2013 ten przyrost nie był możliwy na żadnym szczeblu w administracji" - podkreślił premier.

Tusk tłumaczył też, że wzrost zatrudnienia w administracji publicznej czasem wynika z nowych zadań, przed którymi staje administracja. Tak - według niego - było w ubiegłym roku w MSZ, co było związane z prezydencją. "Bywają takie zadania, które wymagają większej ilości ludzi o umiejętnościach innych, niż ma urzędnik, czy administracja, które nie zajmowały się tego typu wyzwaniami" - powiedział.