Rząd kanadyjskiej prowincji Alberta walczy z pracodawcami niewypłacającymi wynagrodzeń. Ci, którzy zalegają z wypłatami, trafiają na specjalną stronę internetową. Wartość niezapłaconych pensji to ponad 14 mln dolarów kanadyjskich.

Jak podał rząd Alberty w komunikacie prasowym, obecnie na stronie internetowej zarejestrowano ok. 1700 pracodawców, wobec których roszczenia ma 3,5 tys. pracowników. Niektóre zaległości ze strony pracodawców mają nawet 10 lat.

Lista jest aktualizowana co dwa tygodnie.

Jedyną możliwością zniknięcia z "czarnej listy" jest zapłacenie pracownikowi. Obecnie największym dłużnikiem wobec pracowników jest SSEC Canada - kanadyjska spółka należąca do chińskiej państwowej firmy naftowej Sinopec. Chińska firma zalega z wypłatą 3,5 mln dolarów w 129 zarejestrowanych przypadkach.

Procedura zgłaszania roszczeń wynikających z zaległych wynagrodzeń w Albercie wygląda następująco: po zgłoszeniu roszczenia sprawą zajmują się specjalni urzędnicy ds. standardów zatrudnienia. Po stwierdzeniu zasadności roszczenia urzędnik wystawia nakaz zapłaty, powiększony o dodatkową opłatę nakładaną przez rząd. Pracodawca w takim przypadku ma trzy tygodnie na zapłacenie zaległości lub złożenie apelacji.

Jeśli pracodawca nie zapłaci pracownikowi ani nie złoży apelacji, orzeczenie urzędnika traktowane jest jako wyrok sądu ważny 10 lat i jest to informacja publiczna. Dodatkowo dane te trafiają do rządowych rejestrów jako roszczenia, które rząd prowincji ma prawo zaspokoić z aktywów pracodawcy. Pracodawca w takim przypadku nie może sprzedać aktywów aż do wypłacenia zaległych pensji. Rząd może też posłużyć się firmami windykacyjnymi, by odzyskać pieniądze dla pracowników.

Rząd Alberty nie ogranicza się do wpisywania nieuczciwych pracodawców na listę. Na stronie internetowej są również materiały informacyjne o prawach pracowników i obowiązkach pracodawcy. Pracodawcy mogą też korzystać z warsztatów dotyczących standardów zatrudnienia.

W Albercie od 2010 r. jest możliwość zgłoszenia skargi na niezapłaconą pensję przez formularz internetowy. Jak wynika ze statystyk, w pierwszym roku funkcjonowania tej możliwości zarejestrowano prawie 6,5 tys. zgłoszeń. W drugim roku - już ponad 7,8 tys. Obecnie ponad 70 proc. roszczeń jest rejestrowanych właśnie przez internet. Średnia wysokość niezapłaconego wynagrodzenia to 1,5 tys. dolarów kanadyjskich, a zaległości wynoszą od 15 dolarów do ponad 3 mln dolarów.

Alberta jest wśród najszybciej rozwijających się kanadyjskich prowincji, przede wszystkim dzięki wydobyciu ropy. W prowincji jest ok. 155 tys. pracodawców. Każdy, kto zastanawia się nad pracą w Albercie, może sprawdzić "czarną listę". Na stronie internetowej można przejrzeć całą bazę danych, można też sprawdzić konkretną firmę.

Ponieważ polscy pracownicy także są zatrudniani przez firmy z Alberty, warto sprawdzać przed wyjazdem, jak rzetelna jest dana firma.

Rok temu księdzu Johnowi Lipinskiemu z St. Paul, właśnie z Alberty, postawiono zarzut nielegalnego sprowadzenia pracowników z Polski i ich finansowego wykorzystania. Kapłan Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego miał sprowadzić z Polski ok. 60 operatorów maszyn i spawaczy dla swojej firmy Chew Energy Services. Pracowników rekrutował w Polsce na podstawie ogłoszeń w prasie i informacji w internecie. Władzom kanadyjskim deklarował jednak, że osoby te uczą się angielskiego oraz spawania. Polacy przyjeżdżali więc do Kanady od 2005 r. jako studenci, a nie jako oficjalnie zatrudnieni pracownicy. Lipiński wynajmował swoich pracowników jako podwykonawców, otrzymując za godzinę pracy każdego z nich 28 dolarów, ale wypłacał im tylko 12 dolarów za godzinę. Policja szacowała, że Lipinski nielegalnie zarobił ok. 1 mln dolarów.

Najszybszą drogą jest złożenie skargi online

W kanadyjskich prowincjach są różne rozwiązania dotyczące zgłaszania roszczeń płacowych. W Ontario, które jest najludniejszą prowincją Kanady, poszkodowany pracownik ma do wyboru: drogę sądową lub złożenie skargi w ministerstwie pracy prowincji. Również w Ontario, jeśli ktoś zdecyduje się skorzystać z rządowych urzędników, najszybszą drogą jest złożenie skargi online. Choć zaleca się najpierw kontakt z pracodawcą, to jednak rząd radzi, by - jeśli ktoś boi się takiej próby lub np. ma kłopoty językowe - lepiej skorzystał z pomocy urzędników. Przy tym w Ontario rząd może nakazać wypłatę zaległości nieprzekraczających 10 tys. dolarów.