Wprowadzenie internetowych zwolnień lekarskich spowoduje, że zarówno pracodawcy, jak i ZUS będą mogli sprawdzać pracowników chorujących nawet pięć dni.

– Kontrolujemy co najmniej dwa procent wydawanych zwolnień lekarskich. Z tej grupy około 10 – 12 proc. wybranych losowo jest podważanych – mówi Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.

Powodem takiej sytuacji są przepisy. Obecnie pracownik ma siedem dni na dostarczenie do ZUS dokumentów potwierdzających chorobę. W przypadku zwolnień trwających np. pięć dni pracownik dostarcza do kadr zwolnienie, już będąc zdolnym do pracy.

– Mamy ograniczone możliwości ich kontrolowania. Parę razy występowaliśmy do sądu, aby pozbawić lekarzy wystawiających, naszym zdaniem, fikcyjne zwolnienia prawa do ich wydawania. Ale w sądzie przegraliśmy – wyjaśnia prezes ZUS.

Sytuacja ma się diametralnie zmienić po uruchomieniu e-zwolnień. Jak zapewniał posłów z sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny szef ZUS, nowe rozwiązania zaczną działać w czasie kilku kwartałów. Wymaga to jednak nie tylko dostosowania systemu informatycznego do nowych zadań, ale także nowelizacji przepisów. Zbigniew Derdziuk zapewnia, że minister pracy zadeklarował, że resort przygotuje projekt niezbędnych zmian.

Jak udało się ustalić DGP, zakład nie będzie otrzymywać skanów wypełnionych przez lekarzy druków ZUS ZLA. Do wystawiania e-zwolnień będzie wykorzystywana Platforma Usług Elektronicznych ZUS.

– To bardzo dobre rozwiązanie. Dzięki temu organ rentowy będzie mógł kontrolować także krótkie zwolnienia lekarskie. Obecnie jest to niemożliwe – mówi Wioletta Żukowska, ekspert ubezpieczeniowy Pracodawcy PR.

6 mld zł rocznie kosztuje wypłacenie świadczeń pracownikom przebywającym na fikcyjnych zwolnieniach lekarskich

Przedsiębiorcy policzyli, że absencje chorobowe kosztowały tylko w ubiegłym roku polskie firmy i ZUS ponad 18,2 mld zł. W 2011 roku pracownicy spędzili na zwolnieniach prawie 140 mln dni. W tym czasie ZUS wstrzymał bądź obniżył wypłatę świadczeń chorobowych na kwotę blisko 150 mln zł.