Resort obrony planuje wypełnienie jak największej liczby wakatów do końca roku. Nie zamierza wydawać rozkazu dowódcom, aby wstrzymali się z tym do przyszłego roku, gdy dla mundurowych zaczną obowiązywać mniej korzystne przepisy emerytalne.
Jeszcze przez pół roku można się ubiegać o wstąpienie do służby zawodowej i zyskać prawo do emerytury już po 15 latach służby. Od nowego roku będzie to możliwe dopiero po 25 latach służby i ukończeniu 55 lat. Nowelizacja przepisów w tej sprawie oczekuje na podpis prezydenta.
Obecnie w wojsku zawodowo służy 95,5 tys. żołnierzy. Zgodnie z przepisami powinno ich być do 100 tys. Z informacji otrzymanych ze Sztabu Generalnego wynika, że obsadzonych ma zostać 3,6 tys. etatów. Do korpusu szeregowych, aby osiągnąć zakładany poziom 40,1 tys., powinno zostać przyjętych jeszcze 2,3 tys. osób, natomiast do korpusu podoficerów – 1,4 tys.
– W wojskowych komendach uzupełnień mamy około 17 tys. wniosków o przyjęcie do armii. Każdy, kto się zgłosi ma szanse na służbę. Najbardziej zależy nam na dobrze wykształconych i odpornych na stres – mówi płk Andrzej Wiatrowski, rzecznik Sztabu Generalnego WP.
Tłumaczy, że najwięcej będzie przyjęć do korpusu szeregowych, a na wolne stanowiska podoficerskie trafią ci, którzy już służą w armii, spełniają kryterium wykształcenia i mają co najmniej czteroletni staż w korpusie szeregowych.
Pokusą dla armii byłoby wstrzymanie naborów do końca roku. Zyskałby na tym na pewno budżet państwa.
– Nie ma takich planów. Wszystko odbywa się według dotychczasowych zasad – przekonuje DGP Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej.
Wojskowa Komenda Uzupełnień w Radomiu wskazuje, że przez cały czas są zamieszczane informacje o wolnych etatach w jednostkach. Rekrutację prowadzą nawet te, które dopiero będą mieć wakaty. Okazuje się, że największe szanse na przyjęcie mają osoby, które mają prawo jazdy kategorii C i E. W armii czeka również 26 miejsc na muzyków.
– Obecnie odbywają się kwalifikacje do służby zawodowej. Osoby, które pomyślnie je przejdą, na pewno będą w tym roku powołane do służby według starych zasad – mówi ppor. Radosław Walczuk z piątego batalionu dowodzenia w Krakowie.
Resort obrony narodowej szacuje, że kolejne 4,5 tys. mundurowych w tym roku odejdzie z wojska. Gdyby zamroził dotychczasowe etaty, to w przyszłym roku armia mogłaby się borykać z poważnymi problemami kadrowymi.