Zakład Ubezpieczeń Społecznych daruje właścicielom firm niektóre zaległości. Wnioski o umorzenie powinni móc składać także wspólnicy spółki.

Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy abolicyjnej dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, które zalegają z płatnościami wobec ZUS. Posłowie PO, którzy są twórcami projektu, chcą darować dłużnikom należności za ponad dziesięć lat (od 1 stycznia 1999 roku do 28 lutego 2009 roku).

Abolicja dla osób zalegających ze składkami do ZUS / DGP

– Propozycja ta jest zgodna z oczekiwaniami chałupników i osób, które zawiesiły prowadzoną działalność gospodarczą – mówi Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Od lat walczą oni z ZUS przed sądami, bo ten każe płacić im wieloletnie zaległości, często opiewające na kwotę 40 tys. zł, do czego – ich zdaniem – nie ma prawa. O praktykach zakładu wielokrotnie pisaliśmy na łamach DGP, podkreślając, że łamie on przepisy, domagając się od chałupników zapłaty składek od działalności gospodarczej, choć mogli wybrać tytuł ubezpieczenia: umowa o pracę nakładczą lub działalność gospodarcza. Wybierali chałupnictwo, bo wtedy płacili niskie składki.

Niesłuszna sankcja

Eksperci podkreślają, że obywatel nie może być karany za to, że musi stosować niedoskonałe prawo tworzone przez państwo. Z kolei przedsiębiorcy którzy, jak twierdzą, za zgodą i wiedzą ZUS przestali płacić składki, wnieśli pozew grupowy przeciw zakładowi. Będą chcieli, aby sąd uznał, że z winy ZUS ponieśli szkodę. Potem na podstawie tego wyroku chcą w postępowaniach sądowych dochodzić konkretnych kwot odszkodowań od zakładu.

Izabela Mrzygłocka z Platformy Obywatelskiej, która jest sprawozdawcą projektu w Sejmie, potwierdza, iż prawo, na które powołują się zakład i ubezpieczeni, nie było jednoznaczne. To efekt częstych zmian przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, zwłaszcza w zakresie dotyczącym zbiegu tytułów do ubezpieczeń.

– To utrudniało osobom prowadzącym pozarolniczą działalność prawidłowe określenie tytułu, z którego powinny podlegać tym ubezpieczeniom obowiązkowo – mówi Izabela Mrzygłocka.

Posłowie są za

Projekt PO popierają pozostałe kluby poselskie. Wszystko wskazuje, że zostanie więc on skierowany do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny. Wtedy możliwe będą rozmowy w sprawie szczegółowych rozwiązań. Zdaniem Stanisława Szweda z klubu Prawo i Sprawiedliwość, jest to konieczne, bo na przykład nie jest zrozumiałe, dlaczego zakresem projektowanej ustawy nie są objęci chałupnicy, których ZUS w ogóle wykluczył z ubezpieczeń społecznych.

– Jest to jedyna grupa, która nie może skorzystać z dobrodziejstwa abolicji – mówi poseł.

Jak podkreśla, do projektu trzeba też wprowadzić przepis, z którego będzie jednoznacznie wynikało, że ZUS musi wydawać decyzje umorzeniowe automatycznie, tzn. jedyną przesłanką powinno być wystąpienie zadłużenia u płatnika za okres od 1 stycznia 1999 r. do 28 lutego 2009 r. Nie można pozostawić zakładowi uznaniowości w tej sprawie, bo mogłoby to spowodować, że zainteresowany nie skorzysta z abolicji.

– A to byłoby przecież sprzeczne z celem proponowanych rozwiązań – dodaje Stanisław Szwed.

Przypomnijmy, że z abolicji będą mogli skorzystać tylko ci, którzy sami złożą wniosek do ZUS w ciągu roku od jej wejścia w życie. Taka możliwość przysługuje osobom, które miały opłacone składki od 29 lutego 2009 roku. Przedsiębiorca, który uzyska w ZUS układ ratalny za okres od 29 lutego 2009 roku, będzie traktowany tak, jakby miał zapłacone należności.



Wady abolicji

Projekt ustawy ma też wady, inne niż te wskazane przez parlamentarzystów. Nie reguluje on sytuacji byłych wspólników spółek, którzy zakończyli prowadzenie działalności gospodarczej przed 28 lutego 2009 r. Oni zgodnie z projektowanymi rozwiązaniami nie mogliby ubiegać się o abolicję.

Zbigniew Derdziuk, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, proponuje, aby było to możliwe. Chce, żeby projekt został uzupełniony o przepis, zgodnie z którym wnioski o umorzenie powinni móc złożyć byli wspólnicy spółki jawnej, komandytowej, partnerskiej oraz jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, w przypadku gdy rozliczały one składki za okres do 28 lutego 2009 roku również za wspólników i zakończyły prowadzenie działalności, a na ich kontach pozostały zaległości z tytułu składek należnych za nich.

W projekcie brakuje też regulacji odnośnie do osób prowadzących działalność gospodarczą, które zakończyły swój biznes, nie mając zaległości składkowych. ZUS musiałby wysłać decyzję umorzeniową także takim osobom, co jest oczywiście nielogiczne. W takiej sytuacji zakład nie powinien wydawać decyzji. Aby tak się stało, należy dodać nowy przepis do projektu. Pozwoli on, zdaniem Zbigniewa Derdziuka, na uniknięcie nadmiarowego wydawania decyzji o warunkach umorzenia należności. Dodanie tego przepisu pozwoli więc na zachowanie ekonomiki postępowania administracyjnego.

Nie trzeba potwierdzenia

Co ważne, projekt abolicji nie będzie musiał uzyskać notyfikacji Komisji Europejskiej, która trwa wiele miesięcy.

To oczywiście dobra informacja dla właścicieli firm, bo będą mogli szybciej złożyć wniosek do ZUS.

Co ważne umorzenia dla przedsiębiorców są pomocą de minimis, która jest określona w przepisach rozporządzenia Komisji (WE) nr 9981/2006 z 15 grudnia 2006 roku w sprawie stosowania art. 87 i 88 traktatu do pomocy de minimis (Dz.Urz. UE L 379 z 28 grudnia 2006 roku). Jej wartość dla jednego przedsiębiorcy nie może przekroczyć 200 tys. euro w ciągu trzech lat podatkowych, bez względu na podstawę prawną jej udzielania, formę oraz źródło pochodzenia. Tej pomocy nie można udzielić przedsiębiorcy znajdującemu się w trudnej sytuacji ekonomicznej.

Koszty finansowe

Proponowana abolicja oznacza mniejsze wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Szacuje się, że umorzenie obejmie należności w wysokości 868,5 mln zł, w tym 549,5 mln zł na ubezpieczenia społeczne (w tym 256 mln zł odsetek), 275,8 mln zł na ubezpieczenie zdrowotne (w tym 116,7 mln zł odsetek) oraz 43,2 mln zł na Fundusz Pracy (w tym 21,3 mln zł odsetek).

Dodatkowo warto przypomnieć, że obecnie ściągalność należności za lata 1999 – 2008 kształtuje się na poziomie 7,2 proc. Należałoby więc przyjąć, że z łącznej kwoty 868,5 mln zł możliwe byłoby odzyskanie w kolejnym roku należności w wysokości ok. 62 – 65 mln zł. Brak jest natomiast możliwości wyszacowania skutków finansowych umorzenia kosztów egzekucyjnych, gdyż nie jest prowadzona ewidencja wydatków, które nie zostały pokryte.

Dodatkowo trzeba pamiętać też o jeszcze jednej zmianie prawa. Od 1 stycznia 2012 roku weszła w życie ustawa z 16 września 2011 r. o redukcji niektórych obowiązków obywateli i przedsiębiorców (Dz.U. nr 232, poz. 1378), która m.in. skróciła z 10 do 5 lat okres przedawnienia należności z tytułu składek. To oznacza, że przedawnienie obejmie należności za okres 1999 – 2006, jeżeli nie zostały objęte spłatą ratalną, postępowaniem egzekucyjnym lub zabezpieczone na nieruchomościach. Można przyjąć, że z podanej wyżej kwoty przedawnieniu uległoby ok. 15 proc. należności.