Nawet co trzeci żołnierz Żandarmerii Wojskowej liczącej 3,3 tys. osób dzięki zwolnieniu lekarskiemu unika testów sprawnościowych – wykryli inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli.
Inspektorzy wzięli pod lupę zarówno nadzór ministra obrony narodowej, jak i pracę kierownictwa i konkretnych jednostek żandarmerii. Odkryli, że w krakowskim oddziale co trzeci funkcjonariusz unika obowiązkowych testów sprawnościowych. Podobnie często żołnierze wagarują ze szkoleń w strzelaniu.
– To bolączka nie tylko armii, lecz także policji i służb. Od kilku lat kładziemy jednak nacisk na kondycję żołnierzy, dyscyplinujemy ich i sytuacja powoli się poprawia – komentuje oficer Sztabu Generalnego.
Jednak według NIK sama ŻW nie nadąża za zmianami w armii, która przeszła proces uzawodowienia. Nadal zbyt mocno rozbudowane są komórki prewencyjne patrolowe jak w czasach poboru powszechnego. – Konieczne jest rozbudowanie pionu dochodzeniowo-śledczego, który dziś stanowi jedynie 20 proc. stanu. Ważne jest rozszerzenie współpracy z policją, innymi służbami, aby dostosować tę formację do nowego rodzaju zagrożeń – mówi rzecznik NIK Paweł Biedziak.
To oznacza, że nie jest już konieczna tak duża obecność na dworcach żandarmów, za to powinni zwrócić baczniejszą uwagę np. na zagrożenie kradzieżami czy wręcz działaniem zorganizowanych grup przestępczych w samej armii.
Kontrolerzy NIK zwrócili również uwagę na kulejącą organizację pracy żandarmerii poza granicami kraju, przy polskich kontyngentach. Wykryli, że podczas misji KFOR na Bałkanach całego polskiego oddziału pilnowało zaledwie dwóch żołnierzy ŻW. Tymczasem teren ich działania rozciągał się nawet na 120 km od bazy. Lepiej oceniono działania żandarmów podczas trwającej misji w Afganistanie. Ale i tu NIK wytknęła niezwykle rozbudowany system meldunkowy do Warszawy zabierający żołnierzom mnóstwo czasu.
Kontrolerzy alarmują również, że żandarmom brakuje istotnych informacji dotyczących armii – zaledwie 49 razy asystowali przy odlotach żołnierzy do Afganistanu, choć takich akcji było 1700. Podobnie po niedawnych zmianach w prawie, które zezwoliły na prowadzenie śledztw przeciw żołnierzom, policjantom i innym służbom, nie mają wiedzy o takich sprawach.
– Czyli żołnierz może być podejrzewany o handel narkotykami i jednocześnie polecieć do Afganistanu. Wcześniej taka sytuacja była niemożliwa, gdyż wszystkie sprawy dotyczące wojskowych prowadziliśmy my wspólnie z prokuraturą wojskową – tłumaczy jeden z żołnierzy. Jeszcze inny problem, tym razem prawny, narodził się po likwidacji 36. specpułku lotniczego zajmującego się transportem VIP-ów. Żołnierze ŻW mimo ciążącego na nich obowiązku ochrony nie mogą wnosić na pokłady cywilnych samolotów swojej broni. W formacji widać jeszcze zaszłości z czasów armii z poboru, choć generalna ocena NIK była pozytywna. Armia nie będzie podważać ustaleń i wniosków kontrolerów NIK. Już zapowiedziano, że zostaną szybko wprowadzone w życie.
Służba prewencyjno-śledcza
Żandarmeria Wojskowa została powołana specjalną ustawą w 2001 r. Do jej głównych zadań należy czuwanie nad przestrzeganiem dyscypliny wojskowej oraz wykrywanie przestępstw i wykroczeń popełnianych przez żołnierzy. Ma uprawnienia śledcze, może także inwigilować mundurowych.
Wkrótce jednak liczba etatów w ŻW ma spaść do 2859. Oczywiście wszyscy funkcjonariusze są zawodowymi żołnierzami.