Uchybienia proceduralne dotyczące prowadzenia ze związkami zawodowymi konsultacji projektów ustaw nie sprawią, że przyjęte przepisy zostaną w jakikolwiek sposób podważone. Wspólne uzgodnienia zwiększają jednak szansę na kompromis - mówi Profesor Jerzy Wratny.
Czy rząd ma obowiązek konsultowania ze związkami propozycji zmian w prawie?
Niewątpliwie tak. Oczywiście w konsultacjach nie mogą brać udziału wszystkie związki, ale tylko tzw. centrale związkowe, które są reprezentatywne, czyli zrzeszają co najmniej 300 tys. członków. Obowiązek konsultacji wynika wprost z przepisów ustawy o związkach zawodowych. Zgodnie z nimi organizacja związkowa, reprezentatywna w rozumieniu ustawy z 6 lipca 2001 r. o Trójstronnej Komisji do spraw Społeczno-Gospodarczych, ma prawo opiniowania założeń i projektów aktów prawnych w zakresie objętym zadaniami związków zawodowych. Obowiązek konsultacji nie dotyczy założeń projektu budżetu państwa oraz projektu ustawy budżetowej, których opiniowanie regulują odrębne przepisy.
Czy jest określony tryb konsultacji, czy są one prowadzone według utartego zwyczaju?
Ustawa o związkach przewiduje konkretny tryb. Organy władzy i administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego kierują założenia albo projekty aktów prawnych, do odpowiednich władz statutowych związku, określając termin przedstawienia opinii nie krótszy jednak niż 30 dni. Termin ten może zostać skrócony do 21 dni ze względu na ważny interes publiczny. Jednak wymaga to szczególnego uzasadnienia. Bieg terminu na przedstawienie opinii liczy się od dnia następującego po dniu doręczenia założeń albo projektu wraz z pismem określającym termin przedstawienia opinii. Nieprzedstawienie opinii w wyznaczonym terminie uważa się za rezygnację z prawa jej wyrażenia.
Rząd formalnie przedstawił projekt ustawy podnoszącej wiek emerytalny 11 kwietnia, czyli zaledwie kilka dni temu. Rozmowy i spotkania poświęcone reformie toczą się jednak od jakiegoś czasu. Czy mogą być one uznane za konsultacje, o których mówi ustawa?
Jak mówiłem wcześniej, konsultacje muszą dotyczyć konkretnego dokumentu, a nie ogólnej zapowiedzi nawet wyrażonej w czasie expose premiera. Co więcej, moim zdaniem, konsultowanie założeń projektu ustawy i później samego projektu powinno być opiniowane odrębnie. Nie można stwierdzić, że jeśli były konsultowane założenia, to można pominąć je w przypadku już samego projektu ustawy.
Czy brak konsultacji albo ich skrócenie ma znaczenie dla procesu legislacyjnego? A może negatywna opinia sprawia, że rząd musi się do niej formalnie odnieść?
Nie ma wyraźnych sankcji za utrudnianie działalności związkowej w razie niedotrzymania trybu konsultacji ani w płaszczyźnie legislacyjnej, ani karnej. Nie ma więc obawy, że uchybienia proceduralne dotyczące konsultacji sprawią, że ustawa zostanie w jakikolwiek sposób podważona. Brak konsultacji lub naruszanie procedury ich prowadzeniu świadczy jedynie o podejściu do dialogu społecznego.
W razie odrzucenia czy niepodzielenia stanowiska związku rząd informuje o tym związek na piśmie, podając uzasadnienie swojego stanowiska.
Ale przecież działa Komisja Trójstronna. Czy rozmowy na forum można uznać za część konsultacji?
Nie, chociaż rozmowy wszystkich partnerów społecznych i rządu dają większą szansę na wspólne uzgodnienia, kompromis. Jednak do Komisji Trójstronnej nie muszą trafiać wszystkie projekty czy propozycje zmian. Owszem powoli ucierają się dobre zwyczaje w tym zakresie, jak kierowanie do komisji wszystkich propozycji zmian w prawie pracy. Jednak nawet jeśli komisja doszła do wspólnych uzgodnień, to i tak konkretne projekty zmian ustaw czy rozporządzeń muszą trafić do poszczególnych central związkowych w celu przeprowadzenia konsultacji. Dialog w Komisji Trójstronnej i konsultacje na podstawie ustawy o związkach zawodowych to dwie istniejące niezależne od siebie procedury.