Rodzic, który nie płaci alimentów na dzieci, byłby karany grzywną, a nie pozbawieniem wolności. Areszt nie przyczynia się do wyższej egzekucji alimentów.
Andrzej Seremet, prokurator generalny, proponuje złagodzenie restrykcji, które grożą dłużnikom alimentacyjnym. Zwraca on uwagę, że kara w postaci więzienia nie przyczynia się do wzrostu skuteczności egzekucji alimentów. Podobnie uważa też część ekspertów i gmin. Wskazują, że pozbawiony wolności rodzic nie tylko dalej nie płaci na dzieci, ale dodatkowo budżet ponosi koszty jego utrzymania. Są one coraz wyższe, bo wzrasta też liczba dłużników, którzy za uchylanie się od alimentów trafiają do więzienia. W 2009 r. były to 1933 osoby, w ubiegłym już 2614.
Jednak niektórzy eksperci zwracają uwagę, że pozbawieni takiej sankcji niesolidni rodzice poczują się jeszcze bardziej bezkarni i dalej nie będą płacić alimentów. Ich ściągalność i tak jest niska. W 2011 roku wynosiła zaledwie 13,44 proc.
Sankcje dla dłużników alimentacyjnych / DGP

2 lata więzienia

Propozycja Andrzeja Seremeta jest związana z pracami komisji kodyfikacyjnej kodeksu karnego, która ocenia jego przepisy pod kątem potrzeby dokonania w nich zmian i dotyczy usunięcia z niego m.in. art. 209. Obecnie na jego podstawie osoba, która uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na niej z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki poprzez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Z wnioskiem o ściganie takiej osoby mogą wystąpić rodzic nieotrzymujący należnych mu alimentów na dzieci oraz obowiązkowo gmina, która wypłacając osobom uprawnionym świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego (FA).
– W pracach nad nowelizacją kodeksu karnego rozważamy wprowadzenie innej konstrukcji warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności – mówi Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Dodaje, że zmiany dotyczyć będą też sprawców przestępstwa niepłacenia alimentów.
Zdaniem Andrzeja Seremeta przestępstwo niealimentacji powinno być przeniesione do kodeksu wykroczeń, bo obowiązek alimentacyjny ma swoje źródło w prawie cywilnym. Natomiast kryminalizacja zachowań wiążących się ze sferą stosunków rodzinnych powinna być ograniczona do zachowań skrajnych. Pokrzywdzeni są bowiem w większości przypadków zainteresowani uzyskaniem alimentów, a nie ukaraniem sprawcy. Co więcej, w opinii prokuratora generalnego skuteczność tego przepisu jest wątpliwa, a skutki wyroków sądowych mogą paradoksalnie nie sprzyjać realizacji obowiązku alimentacji.



Budżet płaci podwójnie

– Rzeczywiście jest to zmiana warta rozważenia, bo dłużnik, który trafi do więzienia, dalej nie będzie płacił na dziecko, a my jako podatnicy ponosimy koszty jego utrzymania – mówi Izabela Miłoszewska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu.
Dodaje, że koszty są podwójne, bo w tym samym czasie budżet finansuje świadczenia z FA osobom, które nie mogą wyegzekwować alimentów.
Bogumiła Podgórska, kierownik działu świadczeń rodzinnych i alimentacyjnych MOPS w Katowicach, zwraca uwagę, że dłużnicy mogą wprawdzie w więzieniu pracować, ale dla większości z nich nie ma takich ofert.
– Trzeba też pamiętać, że uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów nie jest dla znacznej części rodziców jednym powodem odbywania kary, bo popełnili oni też inne przestępstwa, a zatem taka ewentualna zmiana nie spowoduje, że nie będą oni trafiać do zakładów karnych – mówi Bogumiła Podgórska.
Liberalizacji przepisów sprzeciwia się natomiast Renata Iwaniec, przewodnicząca obywatelskiego komitetu, który doprowadził do przywrócenia FA.
– Brak zagrożenia więzieniem, spowoduje, że dłużnicy poczują się jeszcze bardziej bezkarni – mówi.
Dodaje, że skoro sąd wydaje wyrok alimentacyjny, to powinien też stosować wszystkie dostępne prawem możliwości, w tym karę więzienia, tak aby nie pozostał on tylko na papierze. Przypomina też, że taka sankcja jest nakładana na dłużników w niektórych krajach UE, np. Niemczech.
– Można pomyśleć o rozwiązaniu, w którym dłużnik miałby wybór: albo osadzenie w zakładzie karnym, albo odpracowanie alimentacyjnego długu – mówi Beata Mirska-Piworowicz, prezes Stowarzyszenia Damy Radę.

Przymus pracy

Andrzej Seremet uważa też, że wykreśleniu z kodeksu karnego przestępstwa uporczywiej niealimentacji powinno towarzyszyć wprowadzenie rozwiązań, które zwiększą skuteczność egzekucji należności od rodziców. Zarówno samorządy, jak i eksperci są zgodni, że dobrym rozwiązaniem jest możliwość zatrzymania dłużnikowi alimentacyjnemu prawa jazdy, ale najlepszym jest praca.
– Problem w tym, jak zmusić do jej podejmowania, zwłaszcza aby było to legalne zatrudnienie pozwalające komornikowi na zajmowanie części wynagrodzenia na poczet alimentów – mówi Beata Mirska-Piworowicz.
Obowiązkowe kierowanie dłużników przez urzędy pracy do robót publicznych oraz prac społecznie użytecznych proponowała Najwyższa Izba Kontroli, która w ubiegłym roku kontrolowała prowadzenie postępowań wobec dłużników alimentacyjnych. Jednak Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej negatywnie odniosło się do takiego rozwiązania, wskazując, że roboty publiczne i prace społecznie użyteczne są fakultatywnymi narzędziami aktywizacji zawodowej. Ponadto bezrobotni dłużnicy alimentacyjni byliby w pozycji uprzywilejowanej wobec innych grup osób niemających pracy.
Do zwiększenia egzekucji alimentów mogłyby też się przyczynić się m.in. możliwość zablokowania konta bankowego niesolidnego rodzica (stosowana np. w Francji i Hiszpanii) oraz stworzenie ogólnopolskiego rejestru, w którym byłyby gromadzone dane o wszystkich dłużnikach. Z kolei w Wielkiej Brytanii w ściąganiu należności pomaga specjalny urząd, tzw. agencja alimentacyjna.