Pracodawcy domagają się obniżenia do 0,5 punktu procentowego składek płaconych na Fundusz Emerytur Pomostowych za pracowników zatrudnionych w trudnych warunkach.
W ciągu ubiegłego roku z 324 do 358 tys. wzrosła liczba pracowników, za których pracodawcy obowiązkowo opłacają składki na Fundusz Emerytur Pomostowych (FEP). Jednocześnie zwiększa się nadwyżka środków tam gromadzonych. Na początku 2011 roku na koncie FEP było zgromadzone 121 mln zł.
Wypłata emerytur pomostowych / DGP
Natomiast z projektu budżetu na 2012 roku wynika, że kwota ta ma przekroczyć już 203 mln zł. Dzieje się tak, bo coraz wyższych wpłat na fundusz dokonują pracodawcy. Tylko w listopadzie ubiegłego roku do ZUS powinno trafić z tego tytułu 14,9 mln zł. Tymczasem po trzech latach obowiązywania ustawy pomostówki pobiera zaledwie 5 tysięcy osób.
Dlatego pracodawcy domagają się uzależnienia wysokości opłacanych składek od przyrostu liczby wypłacanych świadczeń. Jeśli emerytury pomostowe pobiera niewiele osób, wpłaty na FEP też powinny być niższe. Obecnie nad projektem nowych rozwiązań pracują pracodawcy i związkowcy w specjalnie w tym celu powołanym zespole Komisji Trójstronnej.

Firmy mają dość

– Najwyższa pora zmienić zasady opłacania składek na emerytury pomostowe. Rząd traktuje te środki jak podatek od rodzaju prowadzonej działalności, a nie składkę, w zamian za którą osoba ubezpieczona ma prawo do konkretnej ochrony – mówi Wojciech Nagel, ekspert ubezpieczeniowy Business Centre Club, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej ZUS.

Od trzech lat osoby wykonujące szkodliwe prace mają prawo do pomostówek

Wskazuje, że jedną z przyczyn uzasadniających zmiany jest rosnąca na koncie FEP nadwyżka środków. Przedsiębiorcy zatrudniający osoby wykonujące prace w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze każdego miesiąca obowiązkowo muszą odprowadzić do ZUS specjalną składkę. I to zarówno za osoby pracujące na pół etatu (czyli bez prawa do skorzystania z takiego świadczenia), jak i za te, które pracują w pełnym wymiarze czasu pracy. Co więcej, pracodawcy muszą je płacić także za osoby, które swoją karierę zawodową rozpoczęły po 31 grudnia 1998 r., a więc z mocy ustawy nie mające prawa do wcześniejszej emerytury. Jednocześnie średnia wysokość podstawy, od której liczone są składki, wynosi aż 2768 zł. Osoby wykonujące takie prace przeważnie są lepiej wynagradzane niż pozostali pracownicy.

Brak chętnych

Eksperci zwracają uwagę, że ustawa o emeryturach pomostowych w obecnym brzmieniu w praktyce dotyczy wyłącznie osób mających problemy z utrzymaniem zatrudnienia w dotychczasowym zawodzie.
– Głodowa wysokość świadczenia oraz zakaz wykonywania pracy w czasie jego pobierania powoduje, że wnioski o nie składają osoby tracące pracę lub niemające już dalej siły do jej wykonywania. To tłumaczy, że obecnie takie emerytury po trzech latach obowiązywania ustawy pobiera niewiele osób – mówi Krzysztof Pater, członek Komitetu Ekonomiczno-Społecznego Rady UE, były minister polityki społecznej.
Podobnie uważają związkowcy. Andrzej Strębski, ekspert ubezpieczeniowy z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, członek Zespołu Dialogu Społecznego Komisji Trójstronnej (KT), podkreśla, że ustawa w obecnym brzemieniu stwarza problemy nie tylko dla pracodawców, lecz także pracowników. Stąd propozycja wypracowania wspólnego stanowiska obu tych grup w KT. To zdaniem związkowców ułatwi przygotowanie nowelizacji ustawy o emeryturach pomostowych.



Niższa wpłata

Zdaniem Agnieszki Chłoń-Domińczak, eksperta ubezpieczeniowego Szkoły Głównej Handlowej, wysokość składek nie powinna się zmienić.
– Obecna nadwyżka może być wykorzystana nie tylko na wypłatę emerytur pomostowych, ale także na przeszkolenia zawodowe osób kończących pracę w trudnych warunkach. Pracownicy ci ze względu na zdrowie będą musieli zmienić zawód, a pieniądze na ten cel powinny pochodzić od pracodawców – zauważa Agnieszka Chłoń-Domińczak.

Będzie sprzeciw

Rządowi nie podoba się jednak pomysł zmian forsowany przez przedsiębiorców.
– Nie można zmniejszać wysokości składek wpłacanych do FEP tylko dlatego, że obecnie na jego koncie jest ponad 200-milionowa nadwyżka. W tym roku niewiele osób zdecydowało się na przejście na emerytury pomostowe, bo nadal większość osób wykonujących prace w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze korzysta z prawa do przejścia na wcześniejsze emerytury na starych zasadach – mówi Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie akceptuje także zaproponowanego przez przedsiębiorców mechanizmu zmiany wysokości składek.
– W przeszłości rząd popełnił już błąd, obniżając wysokość składki rentowej tylko dlatego, że w tym funduszu mogła się pojawić nadwyżka. Teraz sytuacja się odwróciła i konieczna była nowelizacja ustawy. Nie popełnimy tego błędu w przypadku emerytur pomostowych – mówi Marek Bucior.
Podkreśla, że w trakcie wieloletnich negocjacji z partnerami społecznymi udało się ustalić, że firmy muszą płacić na FEP od każdego pracownika zatrudnionego w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze 1,5 proc. podstawy wymiaru składek. Jednocześnie przypomina, że emerytury pomostowe są świadczeniami wygasającymi. Z tego też powodu po 2040 roku nie będzie już osób mających do nich uprawnienia.
– Może jeszcze nie w przyszłym roku, ale za dwa lub trzy lata liczba takich świadczeń na tyle wzrośnie, że fundusz stanie się deficytowy – uważa wiceminister pracy i polityki społecznej.

Każdy chce zmian

Eksperci podkreślają jednak, że koalicja związkowców i pracodawców ma wspólny cel. Rozpoczęcie prac nad nowelizacją ustawy o emeryturach pomostowych może doprowadzić nie tylko do obniżenia wysokości składek, ale także do dołączenia nowych zawodów do listy uprawnionych.
– Nie ma więc co się dziwić, że na obecnym etapie rząd broni się przed jakimikolwiek zmianami. Jednak z przekreślaniem takiego rozwiązania należy poczekać do zakończenia prac partnerów społecznych. Doświadczenie wskazuje, że to, co jest krytykowane przez rząd, później i tak staje się obowiązującym prawem – dodaje Krzysztof Pater.