Rektorzy dwudziestu uczelni publicznych oraz niepublicznych lecą w niedzielę z prezydentem Bronisławem Komorowskim do Chin, by szukać studentów i lansować nasze szkolnictwo wyższe.
Jest się o co bić, bo według ostatnich danych chińskiego ministerstwa edukacji co roku na zagraniczne studia wyjeżdża około 300 tys. osób. To niewiele mniej od liczby polskiej młodzieży, która w danym roku przystępuje do matury.
Czym możemy przyciągnąć chińską młodzież? Przede wszystkim naukami ścisłymi. Zdaniem ekspertów polska szkoła matematyki czy chemii jest znana na całym świecie. Równie popularna i doceniana staje się też informatyka. – To niezwykle istotne, że prezydent zdecydował się zabrać w oficjalną podróż przedstawicieli uczelni. Tego typu wizyty to najlepsza okazja do promocji kraju, a przy okazji jego oferty edukacyjnej. Niestety w poprzednich kadencjach zabrakło tej tradycji – ocenia prof. Tadeusz Luty, były szef Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Dyplomy polskich uczelni nie są honorowane przez chińskie władze

Jak się okazuje, za inicjatywą stoi konsorcjum Michała Boyma (Boym Universities Consortium). Jest to projekt uczelni polskich publicznych i niepublicznych utworzony w celu promocji w Chinach wybranych kierunków akademickich prowadzonych w języku angielskim. W trakcie rozmów w MSZ powstała koncepcja wykorzystania wizyty prezydenta w Chinach do przeprowadzenia forum akademickiego. – Zostanie tam podpisana umowa o polsko-chińskiej współpracy naukowo-dydaktycznej. Zarówno prezydent, jak i minister nauki Barbara Kudrycka uznali, że to doskonała okazja do tego, by rektorzy mogli zaprezentować swoją ofertę – mówi Bartosz Loba, rzecznik resortu nauki.
Łatwo jednak nie będzie, bo choć tak wielu młodych Chińczyków wybiera studia poza granicami kraju, to jednak bliższy jest im model anglosaskiej edukacji. Z doświadczeń Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich, zrzeszającej uczelnie niepubliczne wynika, że Chińczycy wybierają przede wszystkim uczelnie angielskie oraz australijskie. Potem francuskie oraz niemieckie.
Jak recenzował swoją wizytę w Chinach były szef KRZSP, barierą w dostępie do polskiej edukacji jest to, że polskie dyplomy nie są honorowane przez chińskie władze, a chińska młodzież nie może liczyć na specjalne studenckie wizy. Anglosaskie uczelnie mają jeszcze jeden atut: wiedzę oferują jako produkt, a proces nauczania jako specjalistyczną usługę. – Polskie uczelnie dopiero się tego uczą, ale już mamy wiele anglojęzycznych programów kierowanych do studentów z zagranicy – mówi prof. Luty. Dodaje, że rektorzy powinni wykorzystać obecność prezydenta, aby rozwiązać problem dotyczący studenckich wiz czy uznawalności polskich dyplomów.
Według ostatnich danych GUS w Polsce studiuje 21,5 tys. osób z zagranicy. Najczęściej wybierają akademie medyczne oraz uniwersytety. Liczba studentów z Chin nie jest imponująca, w roku akademickim 2010/2011 było ich zaledwie 515. Teraz rektorzy dostali możliwość, by zmienić te statystyki. Muszą to robić, bo nad polskie uczelnie nadciąga niż demograficzny i o studentów będzie coraz trudniej. Do 2020 ich liczba spadnie o jedną trzecią – z obecnych 1,8 mln do 1,2 mln.