Kryzys zmienia model przywództwa w firmach. Pracodawcy nie chcą już menedżerów autokratów. Szukają osób umiejących motywować ludzi do działania. Bez krzyku, emocji, stresu i sztywnych procedur.
To nowy trend w polskich firmach. O ile jeszcze 10 lat temu aż 75 proc. przedsiębiorstw preferowało menedżerów, którzy przede wszystkim umieli wydawać i egzekwować polecenia, to dziś taki model zarządzania ceni tylko 5 proc. firm. Za to aż 95 proc. przedsiębiorców szuka przede wszystkim szefów umiejących dyskutować z ludźmi, inspirować ich do twórczej pracy i przy tym ją organizować – wynika z najnowszego raportu firmy badawczej 4Business & People.
Kompetencje cenione u pracowników (proc.) / DGP
Zmianę trendu potwierdza też Monika Zakrzewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. Z jej obserwacji wynika, że firmy szukają dziś do kierowania ludzi, którzy potrafią wyeliminować stres z miejsca pracy. – Dobra atmosfera wpływa na wzrost efektywności i wydajności pracy – mówi Zakrzewska. I dodaje, że w czasach kryzysu, gdy firmom zależy na poprawie wyników i cięciach kosztów pracy, menedżerowie, którzy potrafią motywować do wydajniejszej pracy, to prawdziwy skarb. Analitycy rynku pracy określają to jako przejście od stylu kierowania autorytarnego do angażującego.
Zapotrzebowanie na nowy typ menedżera widać też w firmach rekrutacyjnych. Ruch zaczął się w II kwartale tego roku. W agencji Adecco zanotowano wówczas niemal 20-proc. wzrost popytu na menedżerów z kompetencjami miękkimi. – A ponieważ trudno takie zdolności ocenić po CV, to większość firm prowadzących rekrutacje podbierała takich utalentowanych menedżerów swojej konkurencji – mówi Artur Regan z Adecco.
Ryszard Pazdan, prezes opolskiej firmy Atmoterm, specjalizującej się w zarządzaniu emisjami CO2, takich menedżerów nazywa artystami i jeśli takiego znajdzie, gotów jest mu płacić każde pieniądze. – Są to osoby ciekawskie, z dużą wyobraźnią, chęcią do działania, a przede wszystkim lubiące ludzi – mówi. Dlatego Pazdan, jeśli spotka taką osobę, przymyka oczy nawet na brak fachowej wiedzy. – Każdą dziedzinę można w ciągu dwóch, trzech lat opanować, a talentu nie – mówi.
W polskim biznesie talentów jest jak na lekarstwo, bo do tej pory wyższe uczelnie kształcące menedżerów uczyły starego modelu zarządzania. Teraz to się zmienia. Poza tym specjalne kursy uczące nowego podejścia do pracowników proponuje też coraz więcej firm szkoleniowych. Większość z nich zastrzega jednak, że nie wszystkich starej daty menedżerów da się przestawić na nowe tory. Z badań międzynarodowej firmy doradczej Aon Hewitt wynika, że rola szefów, którzy potrafią zwiększyć zaangażowanie pracowników, będzie rosła, w miarę jak zmniejszać się będzie liczba młodych wchodzących na rynek, a zwiększać tych, którzy będą z niego wychodzić. Proces ten, według demografów, rozpocznie się już w przyszłym roku. W efekcie w ciągu najbliższej dekady liczba aktywnych zawodowo, których dzisiaj jest 24,5 mln, skurczy się o 1,2 mln osób. Co więcej, w miejsce dzisiejszych 40-, 50-latków przyzwyczajonych do autorytatywnego modelu zarządzania wejdzie pokolenie Y. To dzisiejsi 20-latkowie, którzy nawet teraz, gdy bezrobocie w tej grupie przekracza 25 proc., nie chcą pracować po godzinach i oczekują większej demokratyzacji w miejscu pracy. – I to właśnie ta zmiana pokoleniowa wymusi na pracodawcach zmianę modelu zarządzania – mówi demograf Piotr Szukalski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.