W tym roku z wojska odeszło ok. 7 tys. żołnierzy. Ponad 5,7 tys. z nich zrobiło to na własną prośbę. Teraz brakuje pieniędzy na odprawy.
– W ostatniej dekadzie nie zdarzyło się, by tak wielu zawodowych wojskowych z własnej woli pożegnało się z armią. To problem dla wojska – oznajmił wczoraj szef MON Tomasz Siemoniak.
Z założeń budżetowych na 2011 r. wynikało bowiem, że z armią pożegna się 3 tys. żołnierzy. Pod te szacunki zarezerwowano środki na świadczenia dla odchodzących – m.in. 12-miesięczne uposażenia i odprawy mieszkaniowe.
Żołnierze, którzy odeszli ze służby tylko w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2011 r., kosztowali MON ok. 773 mln zł. Przekroczenie szacunków dotyczących odejść ze służby spowodowało, że trzeba było znaleźć dodatkowo ok. 440 mln zł. Wojskowi rezygnują ze służby z powodów socjalnych i ze względu na wysokość wynagrodzeń. Rozwiązanie tego problemu ma być priorytetem dla obecnego szefostwa resortu obrony. MON liczy, że falę odejść z armii zahamuje decyzja o podwyżkach ich żołdów o 300 zł od połowy 2012 r. Według stanu na koniec listopada w armii służyło 94 600 żołnierzy. To o ponad 3 tys. mniej niż na początku roku.
Komentarze(20)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKażdy może spróbować (jeśli się nadaje).
Mus być PRL, tak chciała cała "entelegencja-michniwikowszczyzna".
Jak najszybciej zmienić konstytucję. Konstytucję III Rzeszy też unieważniono
i SS nie korzysta z praw nabytych.
-no nie obronimy się z Taką Armią. Rozwiązanie jest jedno-wzmocnić a raczej odbudować WP. Po co nam? Ano po to ,że odbudowa S.Z trwa kilkanaście lat (zakup sprzętu, wyszkolenie kadry stworzenie rezerw osobowych i materiałowych). Po co nam? Ano po to ,że za kilkanaście lat może duuużo się wydarzyć-konieczność tupnięcia noga podczas negocjacji nowych traktatów z UE, odcięcie się od wojny domowej jaka może wybuchnąć w Niemczech gdy demografia zrówna Germanów z Turkami i Arabami. Dużo może się stać przez kilkanaście lat a Państwo nie jest od tego aby mieć nadzieję ale aby być przygotowane na najgorsze scenariusze
Idea ta zrodziła się u początku istnienia II RP. Kiedy to dopiero co odzyskaliśmy jako Naród swoją tak upragnioną państwowość, suwerenność i niepodległość.
Funkcjonariusze i żołnierze, jako gwaranci nowego, polskiego bytu otrzymali takie a nie inne prawa emerytalne.
Zapominacie również, cywilni adwersarze o jednej, prostej prawdzie: służba a praca to dwie różne kategorie. Policjant składa przysięgę "służyć nawet z narażeniem życia". Żołnierz składa przysięgę "w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić". Nikt nie wymaga od cywila składania takiej przysięgi: ani od nauczyciela, ani od budowlańca, ani od zawodowego kierowcy, ani od hydraulika, ani od ...
Żołnierzom, ustawodawca ograniczył prawnie ich prawa obywatelskie. Nie wolno im zrzeszać się w związki zawodowe; nie wolno im strajkować; nie wolno im bez zgody dowódcy Jednostki Wojskowej podejmować żadnej pracy; nie wolno im bez zgody dowódcy Jednostki Wojskowej wyjechać za granicę; i wiele innych.
I za te ograniczenia w prawach obywatelskich ustawodawca przewidział rekompensatę w postaci odrębnego, zaopatrzeniowego systemu emerytalnego.