Zamrożenie podstawy dofinansowań do pensji pracowników zakładów pracy chronionej spowoduje, że więcej firm będzie rezygnować z tego statusu.
W 2012 roku, czyli trzeci rok z rzędu, nie zmieni się podstawa dofinansowań do wynagrodzeń otrzymywanych przez pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne. Tak jak dotychczas będzie ją stanowić kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w 2009 r., czyli 1276 zł. Co więcej już za miesiąc zacznie się stopniowe obniżanie samej wysokości dopłat do pensji osób zaliczonych do umiarkowanego i lekkiego stopnia niepełnosprawności. Firmy zapowiadają więc, że pozbawione większej pomocy będą redukować zatrudnienie. Niektóre rozważają też rezygnację ze statusu zakładu pracy chronionej (ZPChr).

Wniosek bez odpowiedzi

Podwyższenie podstawy wielokrotnie zapowiadał Jarosław Duda, wiceminister pracy i polityki społecznej oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Wnioskował on do Ministerstwa Finansów o przyjęcie jako kwoty podstawy wysokości najniższej płacy z 2010 roku (1317 zł) lub 2011 roku (1386 zł). Odmrożenie podstawy miało być możliwie m.in. dzięki nowelizacji ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. nr 127, poz. 721), która ustabilizowała sytuacje finansową Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). A to miało, zgodnie z obietnicami ministra, pozwolić na podwyższenie podstawy.
Pomoc na zatrudnienie / DGP
Jednak jak poinformował „DGP” resort finansów, w związku z nieporuszaniem tej kwestii przez przedstawicieli resortu pracy na posiedzeniu rządu, gdy ten przyjmował projekt ustawy okołobudżetowej, wniosek pozostał bez odpowiedzi.
Walkę o wyższą podstawę dopłat zapowiada jeszcze Marek Plura, poseł PO i przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. osób niepełnosprawnych.
– Będę składał poprawkę zawierającą taką zmianę podczas drugiego czytania tej ustawy, które odbędzie się na następnym posiedzeniu Sejmu – mówi Marek Plura.
Dodaje jednak, że klub na razie nie podjął decyzji w sprawie jej poparcia.

Zwolnienia w firmach

Zdaniem Włodzimierza Sobczaka, prezesa Krajowej Izby Gospodarczo-Rehabilitacyjnej, pozostawienie podstawy dofinansowań na dotychczasowym poziomie jeszcze bardziej skomplikuje sytuację firm zatrudniających osoby niepełnosprawne.
– Cały czas rosną koszty pracy, w tym wysokość minimalnej pensji, która od stycznia wyniesie już 1,5 tys. zł i w związku z tym będziemy podnosić wynagrodzenia pracowników, co więcej rząd zapowiedział też podwyższenie wysokości składki rentowej w części opłacanej przez pracodawcę – mówi Zofia Śmieszek z zarządu spółdzielni inwalidów SIZEI ze Skierniewic.
Dodatkowo od stycznia będą obniżane dopłaty do pensji osób z lekkim i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, dlatego coraz więcej pracodawców rozważa redukcję zatrudnienia.
– Jesteśmy normalnie działającą firmą, która musi konkurować na rynku z innymi podmiotami. Dlatego w sytuacji, gdy dofinansowanie przestanie nam rekompensować ubytki związane z niższą wydajnością pracy niepełnosprawnych, będziemy musieli zwolnić niektórych z nich – mówi Zbigniew Jędryczek, prezes firmy Jumpe z Wrocławia.
Dodaje, że w pierwszej kolejności pracę tracić będą osoby z najmniejszą efektywnością pracy, w tym z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności.
Zwolnienia zapowiada też Edward Kuczer, prezes Agencji Ochrony Gwarant z Opola.
– W obecnej sytuacji koszt przychodu generowanego przez pracownika łącznie z dofinansowaniem nie wystarcza na pokrycie kosztów jego pracy – tłumaczy.
Szacuje, że przy niezmienionej podstawie dofinansowań i obniżeniu dopłat w jego firmie pracę może stracić nawet 150 pracowników zaliczonych do lekkiego stopnia niepełnosprawności.
– W przyszłym roku pracę może stracić nawet 10-15 proc. spośród obecnie zatrudnionych – mówi Włodzimierz Sobczak.
Z kolei Małgorzata Płoucha, prezes Spółdzielni Inwalidów Naprzód w Krakowie, mówi, że część osób może otrzymać propozycję zmiany zasad zatrudnienia i przejścia na umowę zlecenie.

Praca niechroniona

Decyzję o zwolnieniu pracowników ułatwią firmom zmieniające się od stycznia przepisy, które wydłużą czas pracy niepełnosprawnych. Wprowadzają one generalną zasadę, że będzie on wynosił 8 godzin dziennie i 40 tygodniowo, a tylko zaświadczenie wystawione przez lekarza medycyny pracy lub sprawującego opiekę, pozwoli osobie ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności pracować krócej (7 godzin dziennie i 35 tygodniowo).
Jednak nie wszystkie firmy będą mogły skorzystać z takiego rozwiązania, bo od 1 stycznia zwiększa się też wskaźnik zatrudnienia niezbędny do zachowania statusu ZPChr. Będzie on wynosił 50 proc., z czego 20 proc. muszą stanowić osoby zaliczone do umiarkowanego i znacznego stopnia niepełnosprawności. Obecnie działające ZPChr będą miały czas na jego uzupełnienie do 30 czerwca 2012 r. i w związku z tym będą musiały raczej przyjmować nowych pracowników lub starać się utrzymywać dotychczasowy wskaźnik zatrudnienia.
– Ze względu na profil naszej firmy, znalezienie pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami wśród osób niepełnosprawnych nie będzie to łatwe – mówi Jerzy Cieślar, prezes zarządu Zakładów Metalowych Postęp z Zabrza.
Dlatego wiele firm zamiast redukcji zatrudnienia rozważa rezygnację ze statusu ZPChr.
– Niestety może się to okazać konieczne, bo przy systematycznym obniżaniu dopłat oraz likwidowaniu różnych udogodnień związanych z posiadaniem statusu ZPChr nie zmniejszają się nasze obowiązki – mówi Maria Pupek z firmy Elmar z Rzeszowa.
Dodaje, że na takie działanie może decydować się coraz więcej firm, zwłaszcza że od 2013 r. mają być zrównane dopłaty do pensji wypłacane pracodawcom z otwartego i chronionego rynku pracy (obecnie ci pierwsi otrzymują 70 proc. kwot przysługujących ZPChr).
To jednak oznacza, że osoby niepełnosprawne będą miały gorsze warunki pracy, bo po utracie statutu ZPChr firma nie musi już m.in. prowadzić zakładowego funduszu rehabilitacji i zapewniać pełnej opieki medycznej takiemu pracownikowi.