Pracodawcy wiedzą, że podwyżka składki rentowej jest nieunikniona, ale chcą w zamian wywalczyć od rządu własne postulaty. Na razie je zbierają.
Przedstawiciele Business Centre Club domagają się np. obniżenia składki na Fundusz Pracy z 2,45 do 1,3 proc. Argumentują to m.in. leżącą na koncie funduszu kwotą ponad 8 mld zł, którą rząd zaoszczędził, zmniejszając wydatki na aktywizację bezrobotnych. Z kolei przedstawiciele PKPP Lewiatan oczekują, że rząd przyspieszy prace nad deregulacją gospodarki i zdejmie z przedsiębiorców część obciążeń. – Chodzi np. o koszty odprowadzania składek ZUS, sporządzania różnego rodzaju sprawozdań czy przechowywania danych pracowników – wyjaśnia Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan. Z jego wyliczeń wynika, że obecnie firmy wydają na to 78 mld zł rocznie. – Zmniejszenie tej kwoty o 10 proc. zrekompensowałoby nam podwyżkę składki rentowej – dodaje.
Na żadne dogadywanie się z rządem nie mają natomiast ochoty Pracodawcy RP. Prezes Andrzej Malinowski twierdzi, że planowana podwyżka to kolejny zamach na przedsiębiorczość.
Składka ma wzrosnąć z 4,5 do 6 proc. Resort pracy opublikował projekt w czwartek, konsultacje mają potrwać trzy tygodnie. Za tydzień projektem ma się zająć komisja trójstronna.