Po likwidacji blisko połowy sądów pracy w niektórych okręgach wydłuża się termin oczekiwania na orzeczenia. Zmiany utrudniają dochodzenie roszczeń pracownikom.
Minęło już ponad siedem miesięcy od decyzji Ministerstwa Sprawiedliwości o likwidacji 74 ze 159 wydziałów pracy w sądach rejonowych. Był to efekt zmniejszenia się w ostatnich latach trzykrotnie liczby pozwów dotyczących zatrudnienia. Sądy, które przejęły sprawy po zlikwidowanych jednostkach, podkreślają, że pracownicy, którzy dochodzą swoich praw, dłużej poczekają na wyroki.
O co mogą walczyć pracownicy / DGP
– Przeniesienie spraw ze zlikwidowanych wydziałów nie zostało połączone z przeniesieniem etatów sędziowskich do nich przypisanych. Może to mieć nieznaczny wpływ na wydłużenie czasu trwania spraw z zakresu prawa pracy – przyznaje Waldemar Żurek, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie.
Po zlikwidowaniu sądów pracy w małych miejscowościach odnotowano większy wpływ spraw w dużych miastach. Tak stało się np. w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe i Sądzie Rejonowym w Gdyni.
– Jeśli porównamy okresy styczeń – październik w 2010 i 2011 roku, średnia szybkość postępowania w sprawach pracowniczych wydłużyła się o blisko miesiąc – z niecałych pięciu miesięcy do niecałych sześciu miesięcy – mówi Tomasz Adamski, sędzia i rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Podkreśla jednak, że np. w Sądzie Rejonowym w Kartuzach, który przejął sprawy pracownicze z sądu w Kościerzynie, szybkość ta nieznacznie się poprawiła.
Zdaniem sądów problem z wydłużeniem czasu postępowania dotyczy zwłaszcza okresu tuż po wprowadzeniu zmian, gdy sądy pracy nagle musiały przejąć dużą liczbę spraw po zamykanych wydziałach. Dla przykładu 31 marca Sąd Rejonowy w Radomiu prowadził 240 spraw pracowniczych. W związku z likwidacją wydziałów pracy w innych sądach 1 kwietnia przejął dodatkowo 112 takich postępowań.
– Tempo prac sądu nie zmieni się, ponieważ do wydziału pracy skierowany został dodatkowy sędzia – zapewnia Justyna Mazur, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Radomiu.
Te sądy, które tworzą dodatkowe referaty w wydziałach pracy, zapewniają, że z powodu przejmowania spraw nie wydłuży się czas oczekiwania na wyrok. Dodatkowo dzięki zmianom sędziowie z istniejących obecnie wydziałów pracy mogą prowadzić wyłącznie sprawy pracownicze, co na pewno pozytywnie wpływa na jakość wydawanych orzeczeń. Wcześniej sędziowie ze zlikwidowanych wydziałów musieli orzekać także w innych sprawach, bo tych z zakresu prawa pracy było zbyt mało.
– Bez względu na to, jak sądy przygotowały się do przejmowania postępowań, likwidacja wydziałów pracy utrudnia pracownikom dochodzenie roszczeń – tłumaczy Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Podkreśla, że dodatkowe koszty związane np. z dojazdem do sądu pracodawca może wliczyć w koszty prowadzonej działalności. A pracownik, któremu firma np. nie wypłaciła świadczenia, musi rozważyć, czy w ogóle będzie mu się opłacało dochodzić swojego roszczenia, zwłaszcza że w takich przypadkach najczęściej konieczne jest skorzystanie z usług prawników. W rezultacie część z nich może rezygnować ze składania pozwu. Dlatego między innymi OPZZ skierował do premiera swój sprzeciw w kwestii likwidacji wydziałów pracy.