Trwające badania czasu i warunków pracy w oświacie nie będą wiarygodne. Eksperci już przesądzają ich rezultat – pedagodzy pracują ponad 40 godzin tygodniowo, a gminy nie zapewniają im odpowiednich warunków pracy.
Od listopada na zlecenie rządu Instytut Badań Edukacyjnych (IBE) w 1,3 tys. szkół sprawdza czas i warunki pracy nauczycieli. Na ponad 600 tys. pedagogów o opinie w tej sprawie zwrócono się do blisko 8 tys. z nich.
Liczba nauczycieli i uczniów / DGP
Badania są prowadzone dwiema metodami. Pierwsza polega na wywiadzie dnia następnego (rodzaj samowypełniającego się dzienniczka). Takie badanie ma na celu sprawdzenie, ile czasu nauczyciele poświęcają sprawom zawodowym również w dni wolne. Druga metoda to internetowe ankiety, w których badani będą odpowiadać na pytania dotyczące czynności zawodowych w trakcie całego roku kalendarzowego. Eksperci mają jednak obawy, czy wyniki badania będą rzetelne.
– Mam poważne wątpliwości, czy odpowiedzi do ankiety udzielane przez nauczycieli będą prawdziwe. Tym bardziej że obecnie trwa dyskusja o zmianie Karty nauczyciela – mówi „DGP” Edmund Wittbrodt, senator i były wiceminister edukacji.
Dodaje, że pedagodzy mogą np. zawyżać liczbę godzin poświęcanych uczniom, aby nie potwierdził się zarzut, że zbyt krótko pracują.
Co więcej, IBE również z góry założył, że prowadzone badania obalą mit o tym, że nauczyciele mało pracują.
Do grona wątpiących trzeba też zaliczyć samorządy, którym zależy na zmianach w Karcie nauczyciela.
– To jest błędna metodologia, bo takie pytanie, jak np., czy na pewno pracujesz dłużej, niż wynika to z przepisów – można zadać każdej grupie zawodowej. Wynik będzie podobny. Prawie każdy pracownik uważa, że pracuje za długo– mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich.
Jego zdaniem rezultaty badań można więc z góry przewidzieć. Wskazuje, że mają one potwierdzić to, co uważają nauczyciele, czyli że pracują więcej niż 40 godzin tygodniowo, a szkoła nie zapewnia im określonych warunków pracy.
Nie zgadza się z tym Agnieszka Chłoń-Domińczak z IBE. Według niej badania zlecono instytutowi, bo gwarantuje to ich obiektywne przeprowadzenie i stworzenie prawdziwego obrazu o czasie i warunkach pracy pedagogów. Od wyniku ma zależeć również, czy będą zmiany w Karcie nauczyciela, np. zwiększenie pensum o dwie godziny, czego domagają się samorządy.

Nie unikamy rozmów o zmianach w karcie, ale chcemy wcześniej poznać te wyniki, aby rozmawiać merytorycznie – mówi Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

Uważa, że badanie powinno być rzetelne, mimo że włączono do niego część nauczycieli ze szkół prywatnych.
Do oświatowych związków zawodowych docierają już jednak informacje, że nie zawsze ankieta jest przeprowadzana z nauczycielem zatrudnionym na pełnym etacie i uczącym przedmiotów ogólnokształcących. Ankieterzy trafiają do uczących w świetlicach lub zatrudnionych na półtora etatu, a to może zaburzyć ostateczny wynik na niekorzyść samych zainteresowanych. Gminy z niecierpliwością czekają na wynik badania.
– Coraz bardziej jest widoczny kryzys finansów samorządów, których zadłużenie głównie wynika z obowiązków związanych z oświatą – mówi Marek Olszewski.
Podkreśla, że jeśli nie będzie zmian w karcie, to nauczycieli czeka kolejna fala zwolnień, a uczniów nauka w przepełnionych klasach.
Badania nad czasem pracy mają się zakończyć dopiero w październiku 2012 r., ale już pod koniec marca będą znane ich pierwsze wyniki.