Zawodówki prowadzone przez cechy i izby rzemieślnicze przeżywają prawdziwe oblężenie.
W ciągu ostatnich trzech lat powstało aż 45 tego typu szkół. Rośnie również popularność prywatnych zaocznych szkół zawodowych, które w ciągu dwóch lat są w stanie podnieść kwalifikacje lub nauczyć nowej profesji. Z danych GUS wynika, że w Polsce działa już około 700 takich placówek, w których kształci się 47 tys. uczniów, czyli 5 proc. wszystkich uczących się zawodu. Z roku na rok ich liczba rośnie średnio o 3 – 4 tys., bo wiele z nich cieszy się większą renomą niż państwowe zawodówki.
– To efekt lepszego dostosowania programu kształcenia do potrzeb lokalnych rynków pracy – mówi Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. – Przedsiębiorcy doskonale wiedzą, co powinni umieć ich pracownicy i tego właśnie uczymy w naszych szkołach. Większość absolwentów zaraz po uzyskaniu papierów dostaje pracę w zakładach, w których mieli praktyki.

Fachowcy nie będą mieli problemów ze znalezieniem zatrudnienia

Właśnie dlatego do dwóch niepublicznych szkół zawodowych prowadzonych przez Izbę Rzemieślniczą w Tarnowie zgłosiło się już ponad 600 uczniów. Rosnące zapotrzebowanie na dobrze przygotowanych przedstawicieli sektora usług występuje w całej UE. Z prognoz Komisji Europejskiej wynika, że do 2020 roku udział miejsc pracy wymagających średniego wykształcenia zawodowego wzrośnie z 48 do 51 proc.
– A biorąc pod uwagę, że do tej pory zarówno w Polsce, jak i w Unii liczba podejmujących kształcenie zawodowe spadała, to dobrze przygotowani fachowcy nie powinni mieć problemu ze znalezieniem pracy – mówi Bartnik. Nauka w niepublicznych szkołach prowadzonych przez izby z reguły jest bezpłatna. Placówki na każdego ucznia dostają subwencję z budżetu. Dodatkowo na szkołę łożą również przedsiębiorcy zrzeszeni w organizacji.
Konkurencją dla szkół rzemieślniczych są niepubliczne placówki prowadzone przez osoby prywatne. Jedną z nich jest sieć Twoja Szkoła, do której należy dziś ok. 150 placówek w 68 miastach. Można w nich w ciągu dwóch lat zdobyć dyplom technika administracji, fryzjera, ochrony, logistyki, administracji czy architektury krajobrazu. Uczniowie przychodzą tu po gimnazjum, liceum, a ostatnio przybywa absolwentów szkół wyższych, np. po politologii czy kulturoznawstwie.
– Ludzi ci nie mogą znaleźć pracy, więc decydują się na naukę nowego zawodu – mówi Wiesław Cyrankowski z oddziału Twojej Szkoły w Grudziądzu. Edukacja trwa dwa lata, a zajęcia odbywają się w systemie zaocznym (w soboty i niedziele).
Szansą na szybką zmianę zawodu są też kursy zawodowe prowadzone przez organizacje i stowarzyszenia. Jedną z nich jest Towarzystwo Wiedzy Powszechnej, które prowadzi kilkanaście tego rodzaju szkoleń. Najpopularniejsze to architektura krajobrazu oraz informatyka. – Jeszcze kilka lat temu otwieraliśmy jeden kilkunastoosobowy oddział. Teraz mamy tylu chętnych, że otwieramy 3 klasy liczące po około 30 słuchaczy – opowiada Magdalena Kwiecień, specjalistka TWP oddziału Bydgoszcz.
Prowadzenie tych kursów wspomagają granty unijne. – Przeprowadziliśmy już kilka tego typu programów. Finansowana przez UE grupa słuchaczy otrzymuje darmowe materiały naukowe, podręczniki, posiłki – wylicza Kwiecień. Podkreśla, że słuchacze szkół TWP nie płacą czesnego, bo placówka ma uprawnienia szkoły publicznej.
Andrzej Oćwieja, właściciel nowosądeckiego zespołu placówek Prywatne Szkoły Niepubliczne, przyznaje, że zainteresowanie szkolnictwem zawodowym byłoby większe, gdyby zmodyfikowany został system oświaty – tak, aby rekrutacja do szkół była skorelowana z wynikiem egzaminu gimnazjalnego. – Obecny model lansuje kończące się maturą licea ogólnokształcące oraz studia. Tymczasem nie każdy młody człowiek ma predyspozycje do takiej ścieżki rozwoju – podkreśla Oćwieja. Tych, którzy mimo to zdecydowali się na maturę i studia, wyłapują miernej jakości szkoły wyższe, a potem wypuszczają na rynek pracy bezrobotnych z wyższym wykształceniem. W efekcie i tak czekają ich kursy i kształcenie zawodowe
Zmieni się model kształcenia
Od przyszłego roku szkolnego pracodawcy będą mogli zlecać szkołom naukę konkretnego fachu. Umiejętności zawodowe uczniów będą potwierdzać certyfikaty wydawane po nauce każdego z przedmiotów składającego się na zawód, a nie jak jest obecnie egzamin zawodowy. Tak wynika z nowelizacji ustawy o systemie oświaty, która przewiduje reformę kształcenia zawodowego. We wrześniu podpisał ją prezydent Bronisław Komorowski. Krytycy tej ustawy wskazywali, że nie zawiera ona wystarczających zachęt skierowanych do młodych ludzi, aby wybierali szkoły zawodowe.
Według ostatnich danych GUS w 2010 r. w ok. 5,8 tys. szkołach uczących zawodu (zasadnicze szkoły zawodowe, technika i licea profilowane) kształciło się ponad 900 tys. uczniów. Blisko 50 tys. z nich wybrało model niepubliczny, który oferuje ok. 700 różnego rodzaju szkół zawodowych.