Uczelnie niepubliczne domagają się, aby ich oferta stacjonarna była finansowana z budżetu. To uruchomiłoby konkurencję o publiczne fundusze i podniosło jakość studiów. Resort nauki na razie nie komentuje propozycji.
Zbliżający się wielkimi krokami niż demograficzny w pierwszej kolejności dotknie szkolnictwo niepubliczne. Między innymi dlatego przedstawiciele tego sektora edukacji coraz głośniej domagają się, aby budżet współfinansował ich ofertę edukacyjną.
Kilka milionów dyplomów. Co roku kilkaset tysięcy miejsc na studiach, ponad trzysta szkół i około setka wybudowanych od zera ośrodków akademickich z pełną bazą edukacyjną. To jest 20-letni wkład sektora niepublicznego w rozwój szkolnictwa wyższego – wymienia prof. Waldemar Tłokiński, szef Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich, zrzeszającej ponad 200 niepublicznych uczelni.
W Polsce kształci się prawie 2 miliony studentów, co daje nam jeden z najwyższych na świecie wskaźników skolaryzacji. Jednak ponad połowa z tej grupy sama płaci za swoją edukację. W 2009 roku tylko za naukę w uczelniach niepublicznych zapłaciliśmy blisko 3 mld zł.
– Dotacja budżetowa do uczelni niepublicznych jest także potrzebna państwu, bo tylko dzięki niej pojawi się konkurencja, a w ślad za nią efektywność i jakość. Potrzebna jest także nam, nie do celów komercyjnych, ale aby szkoły niepubliczne mogły normalnie funkcjonować i się rozwijać. A to jest niemożliwe bez studiów stacjonarnych – dodaje prof. Tadeusz Pomianek, prezes Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Edukacji PKPP Lewiatan, rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Tłumaczy, że w ciągu ostatnich pięciu lat roczny nabór na studia stacjonarne na uczelniach niepublicznych zmalał z blisko 50 tys. do 24 tys.
Uczelnie niepubliczne mocno odczuły także spadek liczby chętnych na studiach niestacjonarnych. W 2007 roku przyjęły ich 132 tys., w 2010 już tylko 96 tys. Zdaniem prof. Tłokińskiego w walce o studenta uczelnie publiczne, mając komfort finansowania z budżetu, obniżają wymagania rekrutacyjne oraz wydłużają sam proces rekrutacji. – Angażowane są wszelkie możliwe zasoby na rzecz wzrostu liczby studentów zamiast zwiększenia aktywności w zakresie badań naukowych i współpracy z gospodarką. Dobre, duże uczelnie powinny się skupić na prowadzeniu kształcenia na poziomie magisterskim i doktorskim, na badaniach naukowych i współpracy z gospodarką, a także powinny kształcić kadrę dla pozostałych szkół – wtóruje mu prof. Pomianek.
Taki model finansowania uczelni zakłada przygotowana na zlecenie resortu nauki strategia rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 r. Czytamy w niej, że ze środków publicznych powinny być finansowane studia w trybie stacjonarnym w ramach kontraktów zawartych przez MNiSW z uczelniami publicznymi i niepublicznymi. Strategia ta zakłada także państwowe dotacje na działalność badawczą w trybie konkursowym, do których będą mogły przystępować również uczelnie niepubliczne. Według niej ten sektor edukacji powinien mieć również możliwość udziału w konkursach na dotacje, które pozwolą zatrudniać wybitnych naukowców oraz zwiększą mobilność studentów.
Kiedy te rekomendacje mogą zamienić się w prawo dotyczące uczelni wyższych? – Obecnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego skupia się na monitorowaniu, jak wdrażana jest reforma szkolnictwa wyższego, później przyjdzie czas na dalsze analizy, jak ten system funkcjonuje – mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.
Temat dla resortu jest trudny, bo analitycy pracujący na zlecenie MNiSW wskazali, że uczelnie publiczne przyzwyczajone do budżetowego strumienia pieniędzy są nieprzygotowane do działania w warunkach konkurencji.
Jak to robią na świecie
Uczelnie niepubliczne najczęściej są finansowane na trzy sposoby.
Mogą być związane z filantropem, który zakłada szkołę, a następnie wspiera ją przez określony czas. Oprócz doraźnych darowizn na cele rozwojowe sponsor może ufundować szkole kapitał żelazny, który pozwala uczelni utrzymywać się z zysków z niego. Tak funkcjonuje Central European University, który otrzymał od George’a Sorosa kapitał w wysokości 480 mln dol.
Drugim sposobem jest powołanie szkoły przez znanych intelektualistów, naukowców lub osoby publiczne, którzy firmują inicjatywę swoim nazwiskiem, a jako pomysłodawca wymieniany jest sponsor np. pochodzący ze świata biznesu.
Powoływane są też szkoły będące filią bądź franczyzą szkół o ugruntowanej już opinii. Wtedy pozyskują kapitał od fundatorów bądź otrzymują go w formie kapitału żelaznego.
Pozostało
90%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama