Kandydaci do pracy w urzędach wojewódzkich i ministerstwach najczęściej nie kwestionują wyników naborów. Ci nieliczni, którzy się na to zdecydują, nie pozostają bez szans. Sądy zasądzają im odszkodowanie.
Od dnia wejścia w życie ustawy o służbie cywilnej (t.j. od 24 marca 2009 r.) osoby niezadowolone z wyników konkursów na wolne stanowiska mogą się poskarżyć do sądu pracy. Ten wprawdzie jest właściwy w sprawach dotyczących przebiegu zatrudnienia, ale w przypadku korpusu służby cywilnej zakres jego działania jest szerszy.
„DGP” przeprowadziło sondę wśród 16 urzędów wojewódzkich i 17 ministerstw. Na 33 urzędy tylko w przypadku trzech okazało się, że czterech kandydatów poskarżyło się do sądu na przebieg konkursu.

124 tys. członków liczy korpus służby cywilnej

Dwa przypadki dotyczą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z przekazanych informacji wynika, że sprawy dotyczyły dyskryminacji w zatrudnieniu. Pierwsza z nich ze względu na wiek kandydata, druga ze względu na narodowość. W obu przypadkach sąd zasądził odszkodowanie.
W Ministerstwie Sportu i Turystyki jedna sprawa niezadowolonego kandydata wciąż się toczy. Sąd I instancji odrzucił pozew niedoszłego urzędnika.
Możliwość odwołania się od wyników naboru może też służyć w walce z ewentualnym nepotyzmem. Takie podejrzenie padło na śląski urząd wojewódzki. Pewna kandydatka trzy razy podchodziła do różnych naborów w tej jednostce. W żadnym nie uznano jej za najlepszą. Postanowiła więc się odwołać od wyników naboru do sądu pracy. Złożony pozew argumentowała tym, że konkurs wygrały osoby dzięki znajomościom, bo ich krewni pracowali w tym samym urzędzie. Sąd przyjął sprawę do rozpoznania. W trakcie postępowania te rewelacje nie zostały potwierdzone. Sprawa wciąż jest w toku. Sąd I instancji oddalił pozew.
– Nie wolno w konkursie wyłaniać osób tylko dlatego, że polecają ich znajomi lub ktoś z rodziny pracuje w urzędzie. Taki nabór może być zakwestionowany przez innych kandydatów – mówi Marta Malik ze śląskiego urzędu wojewódzkiego.
Podkreśla, że możliwość odwoływania się kandydatów do sądów jest przestrogą dla tych urzędów, które nieobiektywnie wyłaniałyby pracowników. Na razie w przypadku śląskiego urzędu zarzuty te się nie potwierdziły.
Prawnicy małą liczbę odwołań tłumaczą nieprecyzyjnymi przepisami ustawy o służbie cywilnej.
Powininny one bezpośrednio wskazywać, że każdy kandydat, który przystąpi do konkursu, może jego wyniki kwestionować przed sądem pracy – mówi Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ci, którzy nie zgadzają się z wynikami konkursu mogą też poskarżyć się szefowi służby cywilnej.