Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego postanowiło zadbać o dorobek naukowy polskich uczonych za granicą. W resorcie trwają właśnie ostatnie prace nad rozporządzeniem wprowadzającym w życie program „Index Plus”. W jego ramach państwo będzie wspierało finansowo wydawnictwa naukowe.
Pieniądze mają być przeznaczane między innymi na tworzenie anglojęzycznych wydań periodyków naukowych, stron internetowych, a także na zatrudnienie zagranicznych recenzentów. Wszystko po to, by zwiększyć cytowalność polskich naukowców, a co za tym idzie, wzmocnić pozycję naszych uczelni i jednostek naukowych w międzynarodowych rankingach.
Pierwszą pilotażową edycję programu Ministerstwo Nauki uruchomiło już pod koniec ubiegłego roku. Zainteresowanie ze strony naukowców było tak duże, że resort zdecydował się wprowadzić program na stałe, przygotowując odpowiednie rozporządzenie. – Do tej pory przyznaliśmy blisko 3,5 mln zł dotacji 44 instytucjom. Pierwsza, pilotażowa edycja nie przewidywała jednak możliwości ubiegania się o te środki prywatnych wydawnictw naukowych. Postanowiliśmy to zmienić, aby każdy miał równe szanse – wyjaśnia prof. Maciej Banach, wiceminister resortu nauki. Dodaje, że liczy na to, iż w przyszłym roku ponad połowa z tych instytucji zostanie umieszczona na tzw. liście filadelfijskiej, na której znajdują się najważniejsze na świecie tytuły naukowe.
– Niektóre wydawnictwa tkwią jeszcze w skostniałej formule pamiętającej lata 70. i 80. Te, które same znalazły pieniądze, aby unowocześnić i umiędzynarodowić swoją działalność, powoli zaczynają odnosić sukcesy. Dlatego decydujące powinno być kryterium jakości, a nie podział na podmioty prywane i państwowe – uważa Banach.
W tej chwili na liście filadelfijskiej jest 115 tytułów– to ok. 1,7 proc. spośród około 7 tys. wszystkich zarejestrowanych tytułów. Zdaniem ekspertów Polska nauka ma potencjał, aby dobić do 5 proc. W osiągnięciu tego poziomu pomóc mają jej właśnie ministerialne pieniądze. W kolejce po nie ustawiają się już kolejne tytuły. – Zamierzamy ubiegać się o pieniądze na rozwój z programu „Index Plus” – przyznaje dr Dorota Dukwicz, sekretarz redakcji „Kwartalnika Historycznego” wydawanego przez PAN.
Dlaczego cytowalność jest w świecie nauki tak ważna? Bo to na jej podstawie budowana jest większość rankingów mówiąca o sile uczelni czy jednostek naukowych w danym kraju. Tworzona jest na podstawie impact factor (IF), świadczącego o sile oddziaływania czasopism naukowych. IF ustalane jest corocznie przez Instytut Filadelfijski na podstawie prowadzonego indeksu cytowań publikacji naukowych. Czasopisma na liście filadelfijskiej są w założeniu najlepszymi z branży. Jest ich na niej około 7 tys. z ponad 54 tys. tytułów naukowych, które ukazują się na świecie.
W rankingach cytowalności Polska znajduje się poza pierwszą dwudziestką, którą ujmują ogólnodostępne statystyki. Z kolei polskie uczelnie ujęte w tzw. rankingu szanghajskim są dwie (Uj i UW) i znajdują się w czwartej setce. Eksperci twierdzą, że tak słabe wyniki są efektem między innymi niskiej cytowalności powstających na nich publikacji naukowych i prowadzonych badań.