Do przedsiębiorców ostro krytykujących rząd za sposób wydania pieniędzy z Funduszu Pracy dołączyli samorządowcy.
Związek Powiatów Polskich (ZPP) zarzuca resortowi pracy niejasne zasady rozdzielania funduszy z rezerw. Zgodnie z przepisami ich podział zależy od decyzji ministra. Samorządowcom nie podoba się, że praktycznie nie mają wpływu na to, gdzie te środki trafiają i w jakiej ilości.
– Tak jak w przypadku innych rezerw budżetowych, np. części oświatowej subwencji ogólnej, powinno to być uzgadniane ze stroną samorządową – mówi Grzegorz Kubalski z ZPP.
Dlatego w apelu przesłanym do ministerstwa lokalni włodarze domagają się, by rząd konsultował z nimi przydzielanie środków z FP np. w ramach Komisji Wspólnej.
Na to na razie nie ma szans. – Sygnały o niejasnych kryteriach podziału środków są zdecydowanie nieprawdziwe i krzywdzące – odpowiada resort w oficjalnym piśmie skierowanym do ZPP. Dodaje, że w tym roku część środków rząd przeznaczył na zwalczanie bezrobocia. W efekcie pieniądze na aktywne formy w 160 urzędach pracy zwiększyły się łącznie o ponad 26 mln zł.
Fundusz Pracy i sposób jego działania od wielu miesięcy jest przedmiotem kontrowersji. Środowiska pracodawców zasiadających w komisji trójstronnej (m.in. Pracodawcy RP, Związek Rzemiosła Polskiego) zarzucają politykom wykorzystywanie pieniędzy z funduszu do łatania dziury budżetowej.
Jak informowaliśmy w „DGP”, na początku przyszłego roku FP będzie dysponował 5-miliardową nadwyżką. Mimo to środki na aktywizację pozostaną na tym samym poziomie, co w roku 2011 (3,4 mld zł), podczas gdy pieniądze ze składek mają dać 7,1 mld zł nadwyżki.