Co najmniej 40 grupom pracowników przysługuje obecnie ochrona przed utratą etatu. Zbyt szerokie przywileje niektórych zatrudnionych dyskryminują pozostałych.

Od 28 lipca tego roku działacz związkowy zatrudniony na czas określony może domagać się przywrócenia do pracy, jeśli zostanie bezprawnie zwolniony. Tak wynika z art. 1 ustawy z 26 maja 2011 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy (Dz.U. nr 144, poz. 855). Wcześniej pracownik taki w razie niezgodnego z prawem wypowiedzenia mógł jedynie domagać się odszkodowania.

Z kolei od 1 stycznia 2010 r. ochronę przed zwolnieniem zyskali np. mężczyźni korzystający z urlopów ojcowskich lub rodzic powracający do pracy po urlopie macierzyńskim, który obniży swój wymiar czasu pracy maksymalnie do połowy etatu.

To tylko niektóre przykłady wzmacniania lub rozszerzania liczby pracowników, których nie można zwolnić. Obecnie ochrona przysługuje m.in. osobom przebywającym na urlopie lub zwolnieniu lekarskim, społecznym inspektorom pracy, radnym samorządowym, radcom prawnym, a nawet farmaceutom, lekarzom i pielęgniarkom udzielającym się w samorządzie zawodowym.

– Łącznie jest to już ponad 40 grup pracowników. Tak rozszerzona ochrona niektórych zatrudnionych dyskryminuje pozostałych – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.

Wskazuje, że np. wprowadzenie czteroletniej ochrony przedemerytalnej doprowadziło do tego, że jeszcze przed wkroczeniem pracownika w okres ochronny firma ocenia, czy jest on przydatnym pracownikiem i czy warto kontynuować jego zatrudnienie przez kolejne 4 lata. Jeżeli zostanie zwolniony, musi dodatkowo liczyć się z brakiem perspektyw na znalezienie innego zatrudnienia. Tylko w wyjątkowych przypadkach firmy decydują się bowiem na podpisanie z taką osobą umowy, skoro przez kolejne 4 lata nie będzie mogła zrezygnować z jej zatrudnienia.

– Przede wszystkim jednak rozszerzanie ochrony spowodowało, że w niektórych przypadkach pracodawcy nie wiedzą nawet, jak wielu ich pracowników jest chronionych. Przepisy nie powinny dopuszczać do takiej sytuacji – dodaje Witold Polkowski.

Rekordzistami pod względem ochrony są przedstawiciele pracowników. Chronione przed zwolnieniem są nie tylko osoby wyznaczone przez organizacje związkowe, lecz także m.in. członkowie rad pracowników, europejskich rad zakładowych oraz pracownicy będący członkami rad nadzorczych spółek powstałych w wyniku komercjalizacji.

– Sądzę, że konieczna jest debata na temat ograniczenia takiej ochrony, skoro obecnie robią to już sądy. Coraz częściej zdarza się, np. że orzekają one o odszkodowaniu, a nie przywróceniu do pracy osoby zwolnionej niezgodnie z przepisami – mówi Rafał Raczek, prawnik z Kancelarii Dobrzański Raczek.

Jego zdaniem warto zastanowić się nad rozwiązaniem, zgodnie z którym ochrona przed zwolnieniem byłaby ograniczona tylko do konkretnych przypadków. Działacz związkowy powinien być chroniony, ale np. tylko przed zwolnieniem, które byłoby spowodowane jego działalnością w organizacji związkowej.

– Moim zdaniem ochrona przed zwolnieniem powinna polegać na konieczności wypłacenia odszkodowania w przypadku jej naruszenia. Przepisy nie powinny jednak zmuszać firm do zatrudniania konkretnej osoby, nawet jeśli jest ona po prostu złym pracownikiem – uważa Witold Polkowski.