Zatrudnienie kobiet trzeba zwiększyć, a wprowadzanie mechanizmów ułatwiających godzenie ról zawodowych i prywatnych dla kobiet i mężczyzn to warunek uczestnictwa kobiet w rynku pracy - uznali unijni ministrowie na obradach zorganizowanych podczas III Europejskiego Kongresu Kobiet.

Tegoroczny Kongres jest jednym z oficjalnych wydarzeń polskiej prezydencji organizowanych z ramienia Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. W drugim dniu Kongresu odbył się okrągły stół ministrów ds. równości płci i zatrudnienia, na którym spotkali się przedstawiciele wszystkich krajów UE oraz komisarz i wiceprzewodnicząca KE Viviane Reding. Gospodynią spotkania była minister Jolanta Fedak.

"Ministrowie zgodzili się, że kwestie, które zaproponowała polska prezydencja, są kluczowe, czyli zniwelowanie różnicy w zarobkach kobiet i mężczyzn, wprowadzanie mechanizmów ułatwiających godzenie ról zawodowych i prywatnych dla kobiet i mężczyzn, jako warunek uczestnictwa obu płci w rynku pracy. Aby dojść do 75-procentowego wskaźnika zatrudnienia w 2020 r., do czego zobowiązały się wszystkie kraje, trzeba zwiększyć zatrudnienie kobiet. W UE pracuje ok. 60 proc. kobiet, w Polsce - 53 proc." - powiedziała PAP dr Monika Ksieniewicz z MPiPS.

Jak dodała, na spotkaniu mowa była też o sposobach na zwiększenie udziału kobiet w zarządach firm. "Każdy kraj przedstawiał swój pomysł. Większość zgodziła się co do tego, że najpierw należy zapewnić sposoby na godzenie ról, bo to warunek podstawowy, żeby kobiety mogły pracować, potem uregulować kwestie nierówności płac. Większość krajów zgodziła się, że najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu nierównych zarobków, byłoby zapisanie tego w układach zbiorowych - żeby dogadali się co do tego i pracodawcy, i pracownicy, i rząd" - dodała.

Jak poinformowała, ministrowie zgodzili się co do tego, że to firmy same powinny decydować o składzie zarządów, ponieważ mamy wolny rynek i nie należy w to ingerować dyrektywami. "Widać, że firmy wolą podjąć autoregulacje, niż doprowadzić do tego, by kwestie równości płci musiały być regulowane zewnętrznymi przepisami" - mówiła Ksieniewicz.

W sobotę Reding powiedziała, że dała firmom rok, by udowodniły, że w tym przypadku wystarczą autoregulacje, nie trzeba wprowadzać kwot. "Na najwyższych stanowiskach w największych firmach kobiet nie ma wiele: 10 proc. w zarządach, tylko 3 proc. prezesek. To nie jest dobre dla tych firm. Badania pokazują, że firmy, gdzie w zarządach jest więcej kobiet, mają lepsze wyniki finansowe" - mówiła Reding. Fedak uzupełniła, że te firmy dużo lepiej poradziły też sobie z kryzysem.