Część unijnych pieniędzy została wydana na bezużyteczne raporty i pseudoanalizy. Obecnie projekt naukowy może przygotować praktycznie każdy przedsiębiorca. Od 2014 roku finansowane będą badania, które mają szansę na wdrożenie.
Firmy badawcze i naukowcy, którzy realizują z unijnych pieniędzy projekty naukowe, nie są rozliczani z efektów ich pracy. Jak podkreślają eksperci, dla urzędników, którzy je akceptują i przeznaczają na nie środki z UE, liczy się efekt w postaci raportu czy analizy, a nie ich merytoryczna zawartość. Część projektów badawczych powstaje więc tylko po to, żeby zapewnić utrzymanie ich realizatorom. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego chce to zmienić.

Diagnoza kontra broszury

W Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (POKL) wykonuje się za unijne pieniądze bardzo dużo badań, analiz i raportów. Czasem są częścią większego projektu, ale można też otrzymać dotację na zrealizowanie odrębnego projektu badawczego. Z tego źródła jest finansowanych wiele cennych przedsięwzięć naukowych, m.in. wielki projekt „Diagnoza społeczna”, realizowany pod kierownictwem socjologa prof. Janusza Czapińskiego.
Z drugiej strony projekt badawczy w PO KL może zrealizować każdy przedsiębiorca, nawet jeżeli sam nie ma doświadczenia badawczego. Wojewódzki Urząd Pracy (WUP) w Rzeszowie, za kwotę prawie pół miliona złotych zakontraktował projekt pt. „Mroczna strona granicy” przewidujący badanie szarej strefy i przemytu na granicy polsko-ukraińskiej. Pieniądze trafiły do firmy BD Center. W wyniku realizowanych przez rok badań powstało sześć kilkudziesięciostronicowych broszur. Wnioski i rekomendacje z badania zawierają ogólne stwierdzenia o potrzebie zmniejszenia kosztów zatrudnienia pracowników oraz postulat zwiększenia kar dla pracodawców zatrudniających na czarno.
– Nie jestem zadowolony z rezultatów projektu, ale byliśmy ograniczeni czasem jego realizacji. Trwał rok, a na napisanie raportu z analiz statystycznych mieliśmy zaledwie dwa miesiące – podkreśla Artur Polakiewicz, kierownik zespołu badawczego w projekcie „Mroczna strona granicy”.
Badanie realizowali jego studenci, a za każdą ankietę otrzymywali około 35 zł, czyli stawkę co najmniej dwukrotnie wyższą niż obowiązująca w projektach badawczych wykonywanych na uczelniach. Jednak, jak podkreśla Artur Polakiewicz, budżet projektu został zaakceptowany przez komisję powołaną przez WUP w Rzeszowie.



Skład komisji do wymiany

Wielu ekspertów wskazuje jako przyczynę niskiej jakości tych projektów właśnie to, że w komisjach wybierających je do dofinansowania, nie zasiadają osoby, które się na tym znają.
– Zasiadają w nich ludzie, którzy często nie mają wykształcenia socjologicznego ani doświadczenia badawczego – podkreśla Beata Płonka z profesjonalnej firmy badawczej PSDB.
Podobnie jest z rozliczaniem efektów pracy badaczy. Kontrole skupiają się na dokumentach finansowych, które zwykle są w porządku, a nie na wartości merytorycznej analiz. Jak podkreśla Beata Płonka, dodatkowym problemem jest to, że często projekty te firmują swoim nazwiskiem pracownicy uczelni i autorytety naukowe, co dodatkowo usypia czujność urzędników.

Niepotrzebne raporty

Problemem wielu badań w PO KL jest to, że są bezużyteczne, a instytucje mimo wszystko je zamawiają.
– Powstają raporty, które lądują na półce. Już na etapie zlecania danego badania powinno być wiadomo, do czego zostanie ono wykorzystany – uważa Jacek Ostrowski z Fundacji Fundusz Współpracy.
Tak się jednak często nie dzieje. W efekcie wyniki drogich badań nie przekładają się na ich praktyczne wykorzystanie. Dlatego resort rozwoju regionalnego zapowiada zmiany. W kolejnych latach finansowane będą wyłącznie te badania, które mają szanse na wdrożenie.



W przyszłości na preferencyjne traktowanie mogą liczyć te programy, przy których w poprzednich latach najmniej oszukiwano
Jorge Nunez Ferrer, analityk współpracujący z ośrodkiem CEPS (Centre for European Policy Studies) w Brukseli
Kto kontroluje wydawanie pieniędzy z unijnego programu Kapitał Ludzki?
Ciężar kontroli nad tym, co dzieje się z unijnymi pieniędzmi rozdzielanymi w ramach programów operacyjnych, jest po stronie krajowych instytucji. Przy ministerstwach odpowiedzialnych za wdrażanie konkretnego programu funkcjonuje instytucja kontrolna. W przypadku Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki (PO KL) jest to Komitet Monitorujący PO KL.
Do tego dochodzą inne krajowe instytucje audytorskie odpowiedzialne za nadzór nad realizacją konkretnych narodowych projektów. Krajowi kontrolerzy podejmują kontrolę wybiórczo. W przypadkach gdy istnieją mocne podejrzenia nieprawidłowości, wówczas beneficjenci muszą wykazać przed komisją dokumentację świadczącą o postępach przy realizacji projektu. Powinni także uzasadnić celowość działań podejmowanych przy jego realizacji.
Jaka jest rola Komisji Europejskiej w kontrolowaniu wydawania pieniędzy z programów operacyjnych?
Przedstawiciele Komisji przeprowadzają kontrolę albo na prośbę instytucji krajowej, albo gdy nie ufają rządowi danego państwa. Tak było w przypadku Bułgarii. Komisja ma ograniczone możliwości techniczne, by sprawdzać każdy poszczególny projekt, dlatego interweniuje, gdy istnieje mocne podejrzenie, że instytucje państw członkowskich zaniedbują obowiązki kontrolne.
Z funduszu społecznego, na który składa się program Kapitał Ludzki, około 5 proc. środków jest wydawanych niewłaściwie. Na przykład na projekty bez sensu. Takie dane podaje Komisja Europejska. Czy może to wpłynąć na sumę, która zostanie przyznana na fundusz społeczny w przyszłej perspektywie budżetowej po 2013 roku?
Przykre doświadczenie z poprzednich lat mogą mieć wpływ na strukturę perspektywy budżetowej na następnych siedem lat. Nie nastąpi obniżenie ilości środków, tylko reorganizacja priorytetów. Np. faworyzowane będą takie programy, przy których w poprzednich latach najmniej oszukiwano. W przypadku Polski trudno mówić o braku zaufaniu ze strony Komisji. Z pominięciem małych wpadek Polska uważana jest za odpowiedzialne państwo.