Od stycznia 2012 r. gminy dostaną nowe zadania związane z organizowaniem pomocy dzieciom pozbawionym opieki rodziców. Dla samorządów oznacza to dodatkowe wydatki. Będą bowiem zmuszone do częściowego pokrywania kosztów pobytu malucha w rodzinie zastępczej lub w domu dziecka.
– Jest to kolejna ustawa, którą rząd nakłada na nas nowe zadania, nie przewidując dodatkowych źródeł sfinansowania – mówi Jan Kielar, zastępca wójta gminy Nowosolna.

50 proc. dopłaty

Obowiązek współfinansowania pieczy zastępczej wprowadza art. 191 ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (Dz.U. nr 149 poz. 887). Zgodnie z nim gmina właściwa ze względu na miejsce zamieszkania dziecka będzie wspólnie z powiatem ponosić koszty jego pobytu m.in. w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, rodzinnych domach dziecka i rodzinach zastępczych.
Co więcej w przypadku rodzinnych form pieczy przepisy określają, że gmina pokrywa część wydatków na opiekę i wychowanie dziecka. Według zawartej w ustawie definicji wydatków, zaliczane są do nich nie tylko świadczenia wypłacane rodzicom na umieszczone pod ich opieką dzieci, ale też wynagrodzenia dla zawodowych rodziców.
Udział gmin w współpłaceniu będzie stopniowo wzrastał. W pierwszym roku pobytu dziecka będzie to 10 proc., w drugim 30 proc, a w trzecim i następnym 50 proc. Im dłużej maluch będzie więc umieszczony w rodzinnym domu dziecka czy rodzinie zastępczej, tym więcej gmina dopłaci powiatowi. Na pokrycie kosztów jego utrzymania w rodzinie zastępczej spokrewnionej powiat wyda co najmniej 660 zł miesięcznie, a w zawodowej – 1 tys. zł. To oznacza, że od stycznia, gdy dziecko trafi do jednej z takich rodzin, gmina zapłaci mu odpowiednio 66 zł lub 100 zł, po dwóch latach będzie to już 330 zł oraz 500 zł.
Jeszcze więcej dopłaci gmina, gdy dziecko trafi do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Jest to związane z tym, że u nich koszt utrzymania dziecka sięga nawet 3 – 5 tys. zł zmiesięcznie.

Za mało z podatków

Posłowie uchwalając nowe przepisy zdecydowali, że będą nimi objęte tylko dzieci kierowane przez sądy do pieczy zastępczej po 1 stycznia przyszłego roku (a nie wszystkie obecnie nią objęte, jak chciał rząd). Chociaż trudno jest przewidzieć rzeczywiste koszty nowego zadania, to gminy już teraz przygotowując budżety na przyszły rok muszą zaplanować pieniądze na ten cel.
Samorządy protestowały z powodu braku środków finansowych już przy wprowadzaniu ustawy żłobkowej, choć w jej przypadku mają wybór w kwestii zakładania miejsc opieki. W pieczy zastępczej muszą obligatoryjnie do niej dopłacać.
– Jeżeli nałożony został na nas taki obowiązek, to powinien wzrosnąć na przykład procent dochodów z podatku PIT, który obecnie otrzymują gminy – mówi Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski.
Jeszcze na etapie projektu, resort pracy przewidywał zwiększenie wpływów z podatków dla gmin. Jednak po sprzeciwie resortu finansów (wskazywał on, że nowy podział dochodów z PIT powodowałaby inne zmiany m.in. w subwencji oświatowej) wycofał się z takiego rozwiązania.
Pomocą dla samorządów ma być rezerwa celowa na realizację zadań związanych z ustawą w projekcie budżetu na 2012 rok. Wyniesie ona 40 mln zł. Zdaniem samorządów to za mało.
– Poza tym z rezerwy ma być głównie dotowane tworzenie stanowisk asystentów rodziny i koordynatorów rodzin zastępczych – mówi Jacek Gursz.

Mobilizacja do pracy

Eksperci zwracają uwagę, że konieczność współpłacenia przyniesie w dłuższym czasie pozytywne efekty, bo zmniejszy się liczba dzieci kierowanych do opieki zastępczej.
– Obecnie, gdy dziecko jest umieszczane w placówce lub rodzinie zastępczej, gminy czują się zwolnione z odpowiedzialności zarówno za nieletniego, jak i jego rodzinę, z którą nie jest prowadzona praca socjalna – mówi Joanna Luberadzka-Gruca, przewodnicząca Koalicji na rzecz rodzinnej opieki zastępczej.
W konsekwencji dziecko często nie wraca w ogóle do biologicznej rodziny. Tymczasem piecza zastępcza powinna mieć okresowy i ograniczony charakter. Obowiązek współpłacenia będzie więc mobilizował gminy do pracy z rodzicami biologicznymi. Inaczej będzie ona coraz więcej płaciła, w związku z coraz dłuższym pobytem dzieci poza domem.
– Te założenia nie przyniosłyby efektów w sytuacji, gdyby gminy otrzymywały dotacje na pokrycie kosztów utrzymania dzieci w pieczy. Wtedy znowu nie musiałaby się angażować w prace z rodzinami – uważa Joanna Luberadzka-Gruca.
Jednak zdaniem dr Magdaleny Arczewskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, niektóre samorządy, aby nie ponosić dodatkowych kosztów, mogą ukrywać trudniejsze przypadki, które wymagają umieszczenia dziecka poza jego rodziną.